#0KdpJ
Otóż zawsze myślałem, że jest to wydarzenie typu - pojedź, najeb się, prześpij się, najeb się, wykąp się w błotku, najeb się. Jeśli w wiadomościach była o tym jakaś informacja, to na 90% była to informacja negatywna. Coraz głębiej w to wierzyłem i miałem przekonanie, że ludzie jadący na "Brudstock" to w większości głupie i płytkie osoby. Samo wydarzenie uznawałem za zbiór alkoholików i ćpunów w jednym miejscu.
Kilka lat temu zdecydowałem się na to pojechać. Ulubione zespoły takie jak BMTH czy Grubson za całkowitą darmochę nie mogły się odbyć bez mojej obecności.
Wiadomo - przygotowania, obczajanie co warto wziąć, a czego nie. I jest - jestem w Kostrzynie. Samo wejście na ten festiwal dało mi ogromne ilości ciarek. Tysiące uśmiechniętych ludzi. Szukamy miejsca dla naszego namiotu, co było nawet ciężkie w przeddzień owego wydarzenia. Pytamy ludzi, którzy ogrodzili teren, ale mieli w nim pusty kawałek, który był idealny dla naszego namiotu - bez zastanowienia się zgodzili. Nie zaczęliśmy jeszcze rozkładać namiotu, a za nami "Jezuski" (załoga z księżmi), którzy krzyczą - DARMOWY OBIAD! Podszedłem, pytam - serio? Nie zdążyłem się obejrzeć, a już miałem talerz z ciepłymi ziemniakami i kiełbasą wraz z uśmiechem jednego z Jezusków.
Przez następne 3 dni bawiłem się wyśmienicie - zajebiste koncerty, pełno zajebistych ludzi, przypałowych sytuacji, milion śmiechu. Mógłbym o tym pisać godzinami, ale nie o tym jest to wyznanie. Otóż ostatniego dnia, na ostatnim koncercie nic nie mogło mi zjebać poprzednich dni. Spotkaliśmy nawet znajomych z naszej miejscowości, co jeszcze bardziej nas ucieszyło. Nagle mój mózg pomyślał "Dawać mnie do góry!" i chwilę później byłem na rękach ludzi.
Trochę sobie polatałem, wylądowałem i pierwsze alarmowe sprawdzenie kieszeni - brak telefonu.
Troszkę gorąco się zrobiło, ale nic, zacząłem szukać. Pytam wszystkich ludzi dookoła, czy nie widzieli - nic. Po całym festiwalu miałem uczucie, że to były najlepsze 3 dni mojego życia, jednak cały czas w głowie miałem ten telefon.
Napisałem do Biura Rzeczy Znalezionych, czy może nie mają - nawet mi nie odpisali. W sumie i tak już wiedziałem, że w tym błocie, w takim tłumie nie ma raczej nadziei na odnalezienie go, a jeśli już, to jest już pewnie w częściach.
Jednak po dwóch tygodniach mówią mi, że JEST! Podaję nr IMEI i tak - to ten!
Podałem adres i pytam - ile za przesyłkę? Nic!
Przyszedł, otwieram pudełko, a tam ZERO uszkodzeń - jak nowy.
Po tym jeszcze bardziej pokochałem to świetne wydarzenie. Jeśli wahacie się - polecam z całego serca. Jest to najlepszy sposób na odreagowanie od codziennych problemów! Jurek, dzięki!
Od paru lat jeżdżę regularnie na woodstock i to jest ta atmosfera, o której mówisz :) owszem, zdarzają się cpuny, czy tzw pancury (panki co butów nie zdejmują nawet do spania, a prysznic widuja na filmach) natomiast ludzie, atmosfera, warsztaty (SWPS bardzo ciekawe, Polecam!) to wszystko sprawia, że się tam wraca.
Ludzie niezdejmujący butów przez tydzień w ramach zakładu byli u nas legendą w drużynie harcerskiej c:
Nawet jak się nie myją to co? Tam akurat każdego łączy jedno...po prostu dobroć I pozytywne nastawienie do drugiego człowieka.
U nas w ramach zakładu butów nie zakładali. Twierdzi, że zdają sprawność "Hobbita"...
@Serwatka31 albo Cejrowskiego hahah :D
Na każdym festiwalu są ćpuny, alkoholicy i ludzie, którzy przyjechali "poobijać mordy", zrobić inne rozróby, ale jeśli chodzi o przejawy agresji, to gdy na Woodzie przez 3 dni zdarzą się trzy bijatyki, to na nie przypada w tym samym czasie 30 bijatyk na HH Kempie. Taka jest prawda :)
Natomiast jeśli o złodziejstwo chodzi, na woodstocku trzeba bardzo uważać. To też jest smutna prawda.
Na złodziei trzeba wszędzie uważać. Najgorzej jak zdarzają się kradzieże w pracy. Bo wtedy wiesz że okradł Cię ktoś kto Cię zna. na Woodstocku nie byłam, za to dwukrotnie na Jarocinie. I też było ekstra :) zresztą na każdym koncercie jakim byłam panowała niesamowita atmosfera, wspaniali ludzie.
Przystanek Woodstock jest naprawdę świetnym wydarzeniem. Z doświadczenia wiem, że najwięcej negatywnych opinii pochodzi od osób, które tam nie były. To tylko od nas samych zależy czy jadąc tam będziemy się bawić odpowiedzialnie czy chlać na umór i nic nie pamiętać. Nikt na siłę nie zmusza nikogo do picia czy ćpania. A ja dalej słyszę od osób, które tam nie były, że woodstock to sami alkoholicyi narkomanii. I nie liczy się to, że będąc tam nie wypilam grama alkoholu ;)
A jeżdżą tam motocykliści? Bo mam 22 lata i może to głupio zabrzmi, ale nigdy jakoś nie mogę zakumać o co chodzi z tym Woodstock. A tak to może bym tam na motocyklu sobie pojechał.
ps. A wie ktoś z was co to jest za festiwal defqon 1?
Oczywiście, jest nawet osobna Wioska Motocyklowa i chyba w sobotę (albo w piątek) jest... hmm... jakby to określić... "pochód" motocyklowy do Kostrzyna i z powrotem ;D
To jest tak zwana parada motocyklowa. Albo obstawa, ale to prędzej jak ktoś się żeni, wychodzi za mąż.
Zastanawiam się nad braniem udziału w Woodstocku i przekonałeś mnie 😊
Ja o Woodstocku mogę powiedzieć tak: niech se będzie, ludzie się bawią.
Należę do tzw."metaluchów" kupa znajomych ciągnie mnie na Wooda, ja odmawiam. Dlaczego? Po prostu nie przepadam za festiwalami, wolę koncerty klubowe. Nie rozumiem jednej rzeczy, dlaczego, kiedy słyszą moją odpowiedź od razu atakują:"Nie byłaś to się nie wypowiadaj!" (jakbym obrażała festiwal i uczestników), "Nie wiesz co tracisz!" (może i nie wiem, ale jakoś nie mam zamiaru próbować, może za rok) i wiele podobnych tekstów. Ciężko zrozumieć, że nie to nie? Nie będę przepraszała za to, że mam inne preferencje. Nikogo tym nie obrażam. W moim otoczeniu utarło się, że każdy "metaluch" musi tam jechać. Jestem wyjątkiem ;)
Nie bronie nikomu się bawić.
Ps. ale jak będzie Megadeth, to na 100% jadę! :D
Dodam, że jedna osoba po mojej odpowiedzi spojrzała na mnie jak na kretynkę i zaczęła traktować jak gorszą, a szkoda, bo całkiem fajna znajomość się zapowiadała.
Nie licz na Megadeth haha. Nie rozumiem za to czemu Twoi znajomi nie rozumieją, że po prostu nie chcesz jechać. Każdy lubi co innego. Nie każdy dobrze czuje się w takim tłumie I hałasie.
Moje nadzieje zostały zmiażdżone ;(
Obniżam do Disturbed.
A tak serio, to i ja nie wiem. Najgorsze, że do tego towarzystwa należy mój chłopak.
No cóż, pozostaje jedynie to olać. W każdym razie, oczywiście...nie chcę być jedną z tych osób co Cię namawia i z tego powodu wręcz obraża, bo to nie ma sensu, ale wydaje mi się, że nie ma potrzeby się tak przed czymś zapierać, nigdy nie wiadomo co wyniknie po drodze. A z Woodstocku zawsze można wrócić wcześniej.
Było Decapitated zawsze piekło pod sceną. No i tak w ogóle...kojarzysz Amon Amarth? Wiadomo, że oni na Woodstock zawitają.
Jak poczuję chęć to pojadę :)
Najpiękniejszy festiwal świata <3
A własnie rozmyślałam, czy pojechać na woodstock. Twoje wyznanie pomoże mi podjąć tą decyzję, dzięki :)
Jeżdżę kilka lat! Najpiękniejsze miejsce na ziemi! :) gdy tylko czytam albo słyszę określenia typu brudstock to krew się we mnie gotuje.. :/ Pozdrawiam wszystkich woodstockowiczow i do zobaczenia w sierpniu! :D
Eee tam, nie ma co się burzyć :) ja też byłam i z prawdziwą czułością mówimy z mężem "Broodstock" :)
Tak jest nie tylko w przypadku Woodstocku. O wielu innych rzeczach źle się mówi, plotkuje, powtarza zasłyszane stereotypy, a prawda wygląda inaczej.