#zfxfi

Czy tylko ja mam wrażenie, że ludzie tracą umiejętność poruszania się po przestrzeniach publicznych? Nie wiem, jak jest w mniejszych miejscowościach, ja akurat mieszkam w dużym mieście, gdzie bywa bardzo tłoczno i niektóre zachowania są naprawdę irytujące.
Do porządku dziennego przechodzi już nagłe zatrzymywanie się na środku chodnika/alejki w sklepie, gdy dookoła jest pełno ludzi. Jest to po prostu niebezpieczne, ktoś może na taką osobę wpaść i obojgu coś może się stać. Nie wiem, to trochę tak jakby niespodziewanie zahamować samochód, jadąc ruchliwą ulicą. Totalnie tego nie rozumiem. Naprawdę nie można zejść na bok i tam sobie spokojnie stanąć i zawiązać sznurówki albo odczytać SMS?
Druga grupa to ci wpatrzeni w ekran telefonu. Nie podniosą głowy nawet na sekundę, żeby zerknąć, czy może ktoś nie idzie z naprzeciwka i trzeba się z nim wyminąć. Nie, to im trzeba ustąpić, bo przecież właśnie piszą superważną wiadomość. Nie wspomnę już o braku zatrzymania się przed przejściem dla pieszych, ale tu akurat mam nadzieję, że prędzej czy później zadziała selekcja naturalna.
A już hitem są dla mnie ludzie, którzy rozmawiają przez telefon, idąc w tempie spacerowym, a do tego zygzakiem po całej szerokości chodnika. Wyprzedzenie ich często graniczy z cudem, bo w najmniej spodziewanym momencie robią zwrot akurat w tę stronę, z której chcesz ich ominąć. Oczywiście nie zwracają uwagi na to, co się dzieje wokół, bo trzeba obgadać Zbyszka, co się wczoraj na imprezie upił.
Może przesadzam, może niepotrzebnie narzekam, ale naprawdę wydaje mi się, że te i podobne zachowania stały się prawdziwą plagą w ostatnich latach. Nie wiem, może to przez to pandemiczne zamknięcie w domach niektórzy zapomnieli, jak się poruszać po mieście? Chociaż minęło już parę lat, a oni wciąż sobie nie przypomnieli...
Melody123 Odpowiedz

Dodałabym do tego jeszcze hulajnogi zostawiane gdzie popadnie, na środku chodnika itp., co jest nie tylko totalnie bezmyślne, ale też stanowi niebezpieczeństwo na przykład dla osób niewidomych lub z problemami w poruszaniu się

Novara

Nie tylko zostawione, jeżdżące są jeszcze gorsze.

Dantavo Odpowiedz

Ja mam wrażenie, że nie tyle zapomnieli, co po prostu są skupieni na sobie i mają całkowicie wywalone na innych. Nie obchodzi ich to, że ktoś może na nich wpaść, czy że komuś zagradzają drogę. Mają podejście ja jestem królem świata i mogę robić co chcę.

Ja dodam od siebie, że jeszcze ludzie nie potrafią zrozumieć, że najpierw się pozwala ludziom wyjść skądś, a potem się wchodzi. Szczególnie to jest widoczne w komunikacji miejskiej, gdzie ludzie nie pozwalają spokojnie opuścić pojazdu osobom wysiadającym, tylko na siłę pchają się, by wsiąść

ohlala Odpowiedz

Najgorsze są całe grupy, które muszą iść ramię w ramię, zawalając całą szerokość chodnika. A że to grupa, to oczywiście tempo raczej powolne.

BatNaDebili Odpowiedz

Podobnie jest z głośnymi rozmowami w zbiorkomie (między ludźmi i przez telefon) albo z oglądaniem filmików bez używania słuchawek. Mam wrażenie, że społeczeństwo zrobiło się strasznie egoistyczne i roszczeniowe, wręcz chamskie. Wielu ludzi często zapomina, że nie są sami i że komuś nogą przeszkadzać ich głośne zachowania.

SorryEverAfter Odpowiedz

Mieszkam w dużym mieście i nie mam takiego wrażenia.

zdystansowany Odpowiedz

Nie mogę sobie przypomnieć by ktoś w Krakowie rozmawiał przez telefon albo smartfona chodząc po chodniku zygzakiem. Ale może za rzadko bywam w Krakowie albo mam słabą pamięć albo jeszcze co innego ze mną jest nie tak albo np. tylko Warszawa w Polsce jest dużym miastem.

Dantavo

No popatrz, a ja w tym roku byłem tylko kilka dni w Krakowie i napotkałem kilka takich osób.

Dodaj anonimowe wyznanie