#zdPqg
Czekam z koleżanką na autobus, stojąc w pewnej odległości od innych ludzi, rozmawiamy o tej naszej powieści. Ona dawno nie zaglądała przez nawał zaliczeń, za to postaci moja i kolegi wysunęły się chwilowo na bliższy plan. Streszczam jej to mniej więcej tymi słowami: „...No i ten wariat znowu do mnie podchodzi, świeci mi lampą po oczach i jak nie złapie za ramiona! Zaczynam się wyrywać, on mnie ciągnie do chaty, ja w krzyk, pół wioski się zbiegło, w tym brat. Wyciąga nóż i zaczyna grozić, że jeśli tamten natychmiast mnie nie puści, wypruje mu flaki, ja mdleję. Potem jak z nim rozmawiałam, to powiedział, że chciał mnie przeczochrać [nasza nazwa na seks] i tak zostawić do rana. Stwierdziłam, że to by było ciekawe, w końcu wiesz, jakiego mam męża, może by w końcu mnie zostawił, i obiecałam, że następnym razem nie będę się wydzierać...”.
W tym momencie zauważyłam, że w międzyczasie niepostrzeżenie zbliżyła się do nas starowinka, taka o lasce i z wózkiem na zakupy. Z autentycznym przerażeniem zaczyna mnie wypytywać, jak wygląda sytuacja u mnie w domu, czy mąż mocno bije, czy mam na jedzenie... Widać, że mocno się przejęła. My mocno zmieszane, bo faktycznie z boku musiało wyglądać to źle. Upraszając, wytłumaczyłyśmy jej, że to z takiej książki, jaką piszę, i że bardzo się utożsamiam z jedną bohaterką, dlatego mówię w pierwszej osobie. Chyba jej to nie przekonało, bo tylko pokręciła głową i odeszła na bok.
Przepraszam, Pani Babciu. Ja naprawdę nie chciałam. A na przyszłość musimy omawiać takie sprawy, jak nikogo nie ma w pobliżu. ;)
A jaki setting? Dark fantasty czy raczej Heroic? W sumie ciekawiej by było jakbyś opisywała jakiś rytuał kultystów z Warhammera, który to mieliście pokrzyżować xD Wtedy byście byli szatanami.
Z dawnych czasów studenckich :) pamiętam jak rozmawialiśmy z kolegą podczas przerwy w zajęciach na temat pewnej gry komputerowej, takiej zwykłej platformówki, w którą obydwaj graliśmy - wtedy dopiero pojawiały się pierwsze 8-bitowce i granie nie było rzeczą powszechną - i w pewnym momencie mówię do niego coś w rodzaju "ale tam trzeba chyba próbować z drugiej strony, bo jak skoczysz tam z lewej, to się zabijesz". W tym momencie podchodzi do nas przerażona prowadząca zajęcia, która to słyszała, i zaczyna pytać, skąd my skaczemy i czemu robimy takie niebezpieczne rzeczy...
I bardzo dobrze to świadczy o tych ludziach, że reagują i się pytają. Brawo dla nich!
Ah ta dzisiejsza młodzież 😆😆