#zckWv

Moja nauczycielka z klas 1-3 mnie nienawidziła i mam na to dowody. Za co? Nie wiem, nie byłam typem pupilka nauczyciela, który zawsze pomoże, podleje kwiatki. Uważałam, że to bez sensu, i tak muszę sprzątać w domu, a w szkole liczą się oceny. Jednak w mojej klasie panował wyścig szczurów kto bardziej pomoże wychowawczyni, w którym oczywiście ja jako jedyna dziewczynka nie brałam udziału. Oto przykłady jej frustracji.

W całej dzielnicy wysiadł prąd. Wiec już od około 16 było ciemno. Mi udało się zrobić zadanie domowe przed tą godziną. Koleżanka nie miała tyle szczęścia i musiała usiąść do zadania domowego przy świecach. Wyszło na to, że tylko my dwie na cała klasę miałyśmy zrobione to zadanie. Pani wyróżniła piątką tylko koleżankę, bo powróciła swoim zachowaniem do dawnych czasów.

Na końcu rozdziału było zadanie z matematyki, tzw. logiczne, trochę trudniejsze niż pozostałe. Pierwsza osoba, która je rozwiąże dostaje 6. Ja byłam tą pierwszą osobą, więc nauczycielka poleciła mi, żebym wytłumaczyła koleżance z ławki. Jak tylko to zrobiłam, nauczycielka zapytała koleżankę, czy rozumie. Ta przytaknęła i wytłumaczyła zadanie na tablicy, dostała 6, a ja nie.

Wygrałam konkurs Matematyczny Kangur i miałam przejść do jakiegoś kolejnego etapu czy jakoś tak, może odebrać nagrodę. Nauczycielka uważała, że ja nie brałam w nim udziału. Moja praca cudownie się znalazła po wyznaczonych terminach.

Mieliśmy akcję - wspólne pisanie książki, na której później wszyscy zostali podpisani jako autorzy. Mnie nie uwzględniono, gdy to zgłosiłam pani powiedziała, że musiała zapomnieć i mam sobie „dopisać ołóweczkiem” na swoim egzemplarzu.

Dziewczynce z mojej klasy złamał się ołówek, strasznie płakała, a wszyscy ją pocieszali. Więc wstałam, oddałam jej swój i powiedziałam, że może go sobie wziąć, tylko niech nie robi już z siebie ofiary. Zostałam za to ukarana wezwaniem do psychologa szkolnego i koniecznością uczęszczania do niego do końca trzeciej klasy. Nie mogłam tez jeździć na wycieczki, bo byłam „społecznie niedojrzała”.

Cierpiałam w tamtym czasie na straszne krwotoki z nosa. Gdy coś takiego mi się zdarzało, pani kazała mi natychmiast wyjść, bo inne dzieci to obrzydza. Oczywiście nikogo to nie obrzydzało, dopóki ona tego nie zasugerowała.

Tak że jeśli macie dzieci w tym wieku, to polećcie im lizać dupę wychowawcy, bo inaczej będą miały przerąbane.
psychodreamer Odpowiedz

Ja właśnie absolutnie nie zachęcam córki, żeby lizała dupy nauczycielom. Tak samo, jak nie wymagam od niej udziału w konkursach, bo to konkursy prac nawiedzonych mam, a nie dzieci (oczywiście są uzdolnione dzieciaki i chwała im i podziw, ale większość prac robią jednak mamuśki).

Dantavo

Te konkursy szkolne to jest parodia. W jednej szkole w której pracuje bliska mi osoba był zwykły konkurs plastyczny. Dziecko, które nie potrafiło kompletnie rysować, nagle przyniosło naprawdę piękny rysunek. Gdy wychowawczyni odrzuciła jego pracę, wiedząc dobrze, że nie zrobił jej sam, do akcji wkroczyła madka (d jest tu celowe). Poszła do dyrekcji i złożyła skargę na nauczycielkę, strasząc też skarga do kuratorium. Co zrobiła dyrekcja? Oczywiście nakazała nauczycielce przyjęcie pracy i jeszcze mocno zasugerowała, że bardzo im zależy, by ta praca wygrała, żeby madka nie robiła więcej problemów.

Postac

Bo teraz nauczyciele mają związane ręce. Nie mają prawie żadnych praw, a rodzice i dzieci ogromne. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie tych praw nadużywał.

Dantavo Odpowiedz

Także jeśli macie dzieci w tym wieku, zrozumcie, że nauczyciele są różni. Zdarzają się też beznadziejni. Ocenianie wszystkich po jednym beznadziejnym przypadku raczej niczego dobrego nie przynosi.

MalinoweGofry Odpowiedz

Ten komentarz o robieniu z siebie ofiary był zbędny. Na różnych etapach życia różne są problemy. Odnoszę wrażenie, że byłaś po prostu butnym i antypatycznym dzieckiem. Stąd ten psycholog gdy wyżyłaś się niepotrzebnie na koleżance umniejszając jej uczuciom.

K19922023 Odpowiedz

W każdej szkole od zawsze samodzielne myślenie było tępione, bo człowiek który myśli jest zagrożeniem. W szkole od najmłodszych lat uczą dzieci myślenia od punktu a do punktu b, myślenia w odpowiednim kluczu i wpisywania się w schemat, dzieci które są kreatywne i rozumne nigdy nie były tolerowane. Np. w klasach 1-3 przyszłam do szkoły po dłuższym chorobowym, robiliśmy jakieś wyklejanki, podeszła do mnie nauczycielka i dumnie powiedziała "ale my wszyscy kleimy tak" odpowiedziałam jej "ja nie jestem wszyscy" , do dziś pamiętam jej przerażenie na twarzy tak jakby chciała powiedzieć że przeze mnie zbuntują się wszystkie dzieci

Dahun2

Bzdura. Wszystko zależy od nauczyciela. Moja pani od fizyki, pochwalała zawsze jak ktoś rozwiązał zadanie swoim sposobem. Pani od matematyki również mówiła, że jeśli wynik jest dobry to dla niej nie jest ważne czy liczyłeś sposobem a, b czy c.
Wszystko zależy od nauczycieli, po prostu.

MaryL2 Odpowiedz

Nie rozumiem tej akcji z kangurem. Przecież tam się wysyłało kartę z odpowiedziami jak na maturze. I skoro masz informacje, że wygrałaś no to ta karta musiała dotrzeć. O jakich terminach mówisz?

Druga sprawa, podlewanie kwiatków czy sprzątanie jest miłym zachowaniem, uczestniczeniem w życiu klasy itp. Jeśli ty uważałaś, że liczącego tylko oceny i robiłaś tylko te rzeczy, za które miałaś wymierne korzyści (oceny) to wydaje mi się, że to raczej ty brałaś udział w wyścigu szczurów, a nie inne dzieci.

Postac

A dlaczego dzieci mają sprzątać w klasie czy podlewać kwiatki - czyli wykonywać zadania, za które nauczyciele lub oni pracownicy dostają wypłatę?
Chcą, to pomagają. Nie chcą, to nie pomagają. Obowiązkiem dzieci w szkole jest nauka, a nie dbanie o dobre samopoczucie nauczycielki.

Amfiploid

Postac, a mnie się to akurat bardzo podoba w dalekowschodnich kulturach, że dzieciaki czynnie uczestniczą w sprzątaniu przedszkola/szkoły i dbania o czystość swojego stanowiska pracy. Każdy, kto poświęcił czas na posprzątanie wokół siebie, wie, jakie wkurzające jest jak ktoś tej pracy nie szanuje. I uczy: chcesz mieć wokół siebie schludnie, ładnie i porządnie? To rusz dupę i zrób coś, albo przynajmniej nie niszcz i nie brudź. Bo jedno z drugiego wynika: jakoś tak łatwiej wyrzucić śmieci na chodnik czy w lesie, łatwiej kopnąć, zniszczyć, potłuc i połamać coś wspólnego (ławke, lampę, etc.), łatwiej olać, że stłukło się w sklepie słoik dżemu, jeśli nie czuje się odpowiedzialności za otoczenie, jeśli nauczysz się, że "to nie moja praca", tylko jest jakiś magiczny ktoś, kto posprząta za Ciebie wylany napój, szkło na placu zabaw czy obszczaną toaletę publiczną.
Dzieci to nie są święte krowy, tylko mali ludzie, którzy będą budować społeczeństwo. I muszą wiedzieć, że od ich zachowania i odpowiedzialności zależy, jak to społeczeństwo będzie funkcjonować.

Dantavo

Dlaczego mają sprzątać? Po to, żeby nauczyć się, że po sobie się sprząta. Nie muszą przecież biegać z mopem, a wykonać podstawowe czynności. Niestety obecnie wiele dzieciaków w domu nie robi nic i jest bardzo zaskoczona, że w świetlicy nauczyciel mówi, że trzeba odłożyć zabawkę na miejsce. Chodzi wyłącznie o podstawowe czynności, jakie dzieci mogą wykonać.

Postac

Ja nie mówię o sprzątaniu po sobie. To jest raczej oczywiste - dziecko wyleje, dziecko sprząta. Tak samo jak dbanie o porządek na swojej ławce czy na swojej szafce, wśród swoich rzeczy. Ale już podlewanie kwiatków to nie jest zadanie dzieci. Chyba, że są jakieś dyżury w klasie (nie wiem, czy to nadal funkcjonuje) i wyznaczone osoby dbają np o czystość tablicy. Ale to wciąż nie jest "wyścig szczurów" w pomaganiu, tylko zwyczajne obowiązki.

Dantavo - skąd masz takie dane?

Dantavo

W mojej rodzinie wiele osób pracuje w szkołach. Wiem od nich, że obecne dzieciaki (szczególnie z dużych miast) mają ogromne problemy ze sprzątaniem chociażby po sobie, a nawet ogólnie z zasadami kultury. Wiele dzieciaków jest zdziwiona, gdy nauczycielka świetlicy zwraca uwagę, że nie można plecaka rzucać gdzie się chce. Na pytanie czy w domu też tak robią odpowiadają, że tak, bo rodzice zawsze sprzątają po nich. A reakcja rodziców? No przecież są sprzątaczki, od czego one są?

Zresztą, nawet z tobą miałem dyskusje w której twierdziłaś, że nastolatek nie może umyć okien (na parterze) czy zrobić prostego obiadu, bo to za trudne. To jest właśnie problem, że niektórzy wychowują dzieci na nieporadnych ludzi. Dlatego ważne jest, by chociaż w szkole były jakieś proste obowiązki polegające na sprzątaniu po sobie.

Postac

Czyli masz dane od osób narzekających na swoją pracę lub "dzisiejszą młodzież"? No nie powiem, wiarygodne jak nie wiem.
Dzieci niewychowane zdarzały się zawsze. A teraz większość dzieci chodzi do przedszkoli, w których również istnieje obowiązek sprzątania po sobie, więc nie uwierzę w zdziwienie więcej niż kilkorga osób.

A sprzątaczka jest od tego, by sprzątać. Ma za to płacone. W pracy też nie poświęcasz przerwy, by umyć podłogę, bo to zadanie kogoś innego. Dlaczego uczeń ma poświęcać swój czas na odpoczynek, aby wykonać obowiązek kogoś innego?

W tamtej wymianie zdań podkreślałam, że nie mam nastolatków w swoim otoczeniu i nie wiem, jaki byłby efekt wymagania od nich wymienionych przez Ciebie czynności. Widzę, że to Ci umknęło.

MaryL2

@Postac sama się zdziwiłaś, że dzieci sprzątają, a teraz mówisz, że nikogo to nie zdziwi, bo nawet w przedszkolu tak jest. I w ogóle jakie dane, na co dane? Zapytałaś się o to pod zdaniem „wiele dzieciaków w domu nie robi nic”. To naprawdę nie jest forum socjologiczno-psychologiczne lekarzy specjalistów, żebyśmy każde jedno zdanie musieli podpierać pracą naukową ;)

Nie bój się, że ktoś dostanie pieniądze za darmo. Jeśli zatrudniana jest firma sprzątająca to zmieni się jej umowę. Jeśli sprzątaczki mają stałe etaty, to będą mogły w tym czasie zrobić coś innego, umyć okna, zadbać o rośliny, umyć krzesła na stołówce, rzeczy, na które normalnie nie ma czasu.

I owszem, w obowiązkach sprzątaczki jest sprzątać, w obowiązkach kelnerki zostać do ostatniego klienta, w obowiązku pielęgniarki przyjść, gdy pacjent zadzwoni, i wiadomo, że szampony i papier są w hotelach za darmo, a na bankietach nie ma limitu na jedzenie i picie. Ale to nie znaczy, że mamy wykorzystywać to ponad miarę, bo jesteśmy cywilizowanym społeczeństwem i dzięki temu żyjemy we względnej harmonii i czystości. I tego warto uczyć dzieci :)

Postac

Ja rozdzieliłam sprzątanie po sobie od ogólnego sprzątania w budynku. A w wyznaniu był "wyścig szczurów w pomaganiu", a nie w dbaniu o porządek wśród swoich rzeczy. A zdziwienie ucznia było na temat tego, że ma podnieść plecak. Jego plecak, a nie torebkę za nauczycielką nosić.

No to ja mogę powiedzieć z obserwacji, że wszystkie dzieci w domu coś robią. Argument do niczego.

Ty też poświęcasz swoją przerwę na wykonywanie obowiązków kogoś innego? Czy tylko dzieci powinny?
Jak uczniowie chcą, to niech pomagają. To jest miłe. Ale zmuszanie do pomocy przynosi odwrotny skutek.

Dantavo

"No to ja mogę powiedzieć z obserwacji, że wszystkie dzieci w domu coś robią. Argument do niczego."

No i na tym polega dyskusja. Ja napiszę tak, ty inaczej i dyskutujemy. Nikt nie musi nikogo przekonać, ale możemy się wymienić poglądami. To nie jest forum socjologiczne, że musimy wymieniać się danymi. Nie chcesz, to mi nie wierz.

Sama byłaś niesamowicie zdziwiona, że dzieci sprzątają, pod innym wyznaniem pisałaś, że nie do pomyślenia jest dla ciebie, że nastolatek myje okna, czy gotuje. Teraz piszesz, że wszystkie dzieciaki pomagają w domu. Czy tylko ja tu widzę, że nie trzymasz się jednej wersji? Wygląda, że dostosowujesz swoje poglądy do wyznania.

Dzieciaki powinny mieć obowiązki i szkoła je tego powinna uczyć. To, że jest pani sprzątaczka nie oznacza, że dzieci mogą robić syf. I nie, utrzymanie porządku w klasie nie jest tylko "mile". To powinien być obowiązek uczniów.

Postac

Widzę, że według Ciebie dyskusja to powtarzanie tego samego, jednocześnie ignorując wypowiedzi, na które odpowiedzieć nie chcesz. Według mnie taka dyskusja nie ma sensu, bo to przekrzykiwanie się, kto ma rację.

I serio mam nadzieję, że tą podłogę w pracy myjesz podczas swojej przerwy skoro oczekujesz takiego zachowania od dzieci.
Obowiązkiem dzieci w szkole jest nauka, dbanie o czystość wokół siebie, kulturani tak dalej. Wszystko, co robią dodatkowo, powinny robić z własnej inicjatywy. Niektóre będą, niektóre nie. Tak samo jak Ty w pracy - możesz wykonywać swoje obowiązki, możesz wykazywać inicjatywę. Ludzie z inicjatywą w pracy zwykle zostają w jakiś sposób nagradzani. A Autorka była karana za brak inicjatywy. To już nie jest normalne. Nic złego nie robiła.

Zobacz więcej odpowiedzi (2)
Dodaj anonimowe wyznanie