#z53LT
Jednym z zajęć, które prowadzę jest muzyka/rytmika.
Historia wydarzyła się wiele lat temu. By sprawdzić, czy dzieci mają słuch muzyczny, prosiłam, by powtarzały za mną rytm wybijany palcami na biurku.
Rytmy były proste, nieskomplikowane, dostosowane do wieku dzieci, choć oczywiście część z nich i tak miała problem.
Był jeden chłopak, który za każdym razem wystukiwał rytm źle, zbyt szybko lub zbyt wolno, nawet jeśli był to bardzo prosty takt.
W końcu zdenerwowałam się, bo miałam wrażenie, że robi mi na złość, więc powiedziałam do niego, żeby przestał się wygłupiać i popisywać i że wcale nie ma talentu muzycznego. Chłopak popatrzył na mnie, wziął dwa ołówki i wystukał bezbłędnie wszystkie rytmy, które pokazywałam dzieciom, po czym wstał i wyszedł z klasy. Byłam w takim szoku, że nie zdążyłam nawet zareagować.
Chłopak nigdy więcej nie pojawił się na moich lekcjach, miał problemy z nauką i z tego co wiem, został przeniesiony do innej szkoły. Zapamiętałam jego imię i nazwisko.
Teraz ten chłopak gra na perkusji w pewnym znanym zespole i jest w tym diabelnie dobry. Śledzę jego karierę, kupuję płyty, byłam na koncercie.
Lubię sobie wyobrażać, że to "dzięki" mnie osiągnął tak wiele. Że wtedy, gdy wyszedł z klasy, pomyślał, że jeszcze kiedyś pokaże tej głupiej babie do czego jest zdolny, że będzie pracował nad swoim talentem i osiągnie sukces. Może grając na scenie przed wielką publicznością myśli czasem o mnie i rozpiera go duma, że osiągnął w życiu więcej niż ja. Mnie rozpiera.
Być może kiedyś zbiorę w sobie wystarczająco odwagi, by stanąć z nim twarzą w twarz i mu to powiedzieć.
Nie schlebiaj sobie i nie próbuj wepchnąć się z dupskiem w jego sukces. To jak się zachowałaś świadczy o tym, że nie powinnaś mieć dostępu do młodych dzieci, równie dobrze mógł naprawdę mieć problemy, a Twój zbędny komentarz mógł go tylko dobić.
Miałem w bardzo wczesnej klasie podstawówki nauczycielkę od matematyki, która potraktowała mnie podobnie. Nie szło mi rysowanie figur geometrycznych w "3d", więc przy sprawdzaniu nie poskąpiła mi komentarza stwierdzając, że jestem dzieckiem bez wyobraźni. Od tego momentu zaczęły się moje problemy z nauką, unikanie lekcji matematyki, nie zgłaszanie się na lekcjach, nie chodzenie na zajęcia dodatkowe, nie odrabianie prac domowych, a więc siłą rzeczy problemy na każdym sprawdzianie i kartkówce.
Nawet jeśli ten chłopak myśli o Tobie, to zapewniam Cię, że nie robi tego w pozytywny sposób, co najwyżej ma Cię za beztalencie którego zdolności kończą się na stukaniu w blat i przysrywaniu się do słabszych od niej samej. Jeśli już Cię pamięta to jako pierwszą osobę, która stanęła na drodze do jego sukcesu, kłodę, rzuconą nie pod nogi, a prosto w twarz.
Zluzuj szelki bo Cię majtki zgwałcą. Nauczycielka miała rację - brakowało Ci wyobrazni przestrzennej. Jak jesteś taki chojrak to idź na nauczyciela i ucz maluczkich którzy są głąbami z niektórych przedmiotów, i prowadź ich bezstresowo trzydziestu w jednej klasie na raz.
Skąd wiesz, że miała rację? A nawet jeśli miała rację, co wniósł ten komentarz? Nauczyciel nie jest od tego, by wyładowywać swoje frustracje na uczniach, bierze pieniądze za to, by młodych ludzi kształcić i pomagać im tam, gdzie sobie nie radzą. Ja również mógłbym j3bać innych z każdej strony i dowolnej konfiguracji mówiąc, że brakuje im a, b, c, d, e, f i nawet g, jako powód podając: bo ja zarabiam dziesięć razy tyle co Ty. Ale jaki w tym sens?
I w dupie mam ilu jest uczniów i jak się zachowują. Albo bierzesz pieniądze i wykonujesz pracę albo się do niej nie nadajesz, rezygnujesz i szukasz innego zajęcia. Po co mam iść na nauczyciela? Ani tam nie zarobię, ani się nie rozwinę, ani nie czuję powołania. Myślę, że gdyby więcej ludzi miało na tyle wyobraźni :), by to zrozumieć, mniej nauczycieli mściłoby się na dzieciach za swoje życiowe frustracje.
@Dragomir ale to jest oczywiste, że różni ludzie mają różne talenty. Tylko można ludzi nauczyć aby wykonywali różne rzeczy poprawnie mimo braku talentu. I takie skupianie się na braku talentu to jest umniejszanie czyjejś samoocenie i wmawianie mu, że nie zrobi a przecież może zrobić poprawnie jak się go nauczy. Nie musi robić porywająco, wyjątkowo. Wystarczy poprawnie.
Poza tym sam talent bez pracy też nie prowadzi do sukcesu a raczej do frustracji.
Dragomir czaisz, że krytykowani ludzie działają pod presją, zaczynają się częściej mylić i tylko pozytywna motywacja uskrzydla, szczególnie dzieci? Wystarczyło powiedzieć: widzę, że rysunki nie wyszły najlepiej, ale wierzę, że stać Cię na więcej i możesz to poprawić. Dzieci krytykowane mają mniejsze szanse na rozwinięcie się. Chodzi o zwykłą wiarę w swoje możliwości i pewność siebie, która ktrytyka rujnuje.
Ta. Do mnie też przywaliła się kiedyś tego typu geniuszka pedagogiki. Też chodziło o wybijanie rytmu i o to, że baba po prostu nie potrafiła wyjaśnić dziecku, czego właściwie oczekuje. Z jakiegoś dziwnego powodu myślałam, że mam uderzać w tym samym momencie, w którym ona gra nuty. Ona, zamiast normalnie wytłumaczyć, zaczęła nakręcać się w nerwach - jakbym robiła to jej na złość. Był to jakoś sam początek podstawówki, albo nawet zerówka. Ja byłam spokojnym dzieckiem, które wzbraniało się, jak tylko mogło, przed denerwowaniem kogokolwiek. Do dzisiaj pamiętam to, jak bardzo była na mnie bez sensu wkurzona i to, że mnie zawstydziła przed całą klasą, zniechęcając do muzyki na wiele lat.
Jeżeli ten koleś Cię pamięta, to jesteś dla niego gorzkim wspomnieniem, którego wolałby nie mieć, a nie żadną drabiną do kariery. On umiał wybijać ten rytm bez Twojego nieudolnego "nauczania". Bycie dobrym pedagogiem polega na świadomej pracy z uczniem a nie na wylewaniu na niego swojej frustracji.
@AnonimowespacjaKonto Może i tak. Ale zapewne i tak mysli o niej bardziej w kategorii "głupia baba" a nie "gdyby nie ona, to by mnie nie było tu, gdzie jestem".
To już jest szczyt bezczelności żeby przypisywać sobie sukcesy dziecka, które się zgnoiło za nic. Masz szczęście, że dzieciak sobie poradził z tą sytuacją, bo w sytuacji kiedy sobie nie radził w szkole taki atak mógł doprowadzić do tragedii.
Jesteś po prostu kiepską nauczycielką i nie masz prawa przypisywać sobie jego sukcesu. Pracuj na swój.
Typowa patusiarska belferka: " nie załamał się psychicznie po tym jak go publicznie zgnoiłam, osiągnął sukces mimo tego, że robiłam mu pod górkę? Moja zasługa :3"
to ta wasz "nauczycielska" metoda na sprawienie, aby zmotywować kogoś do nauki? A potem jak ktoś coś osiągnie to dopisywanie siebie jako elementu tego sukcesu i mówienie "patrzcie, działa!"? A to spoko - a chłopak najpewniej nie pamięta o tobie. A jeśli nawet to jak napisali inni - jako nawiedzoną babę i tyle.
Ja słuchu muzycznego nie posiadam - pamiętam tylko, że nauczycielka co uczyła tego przedmiotu miała pretensje, że źle gram na flecie. I nie szło krowie durnej przetłumaczyć, że po prostu nie mam słuchu muzycznego i nie pragnę kariery muzycznej i jestem tego świadom i te jej dwójki i trójki to mi koło nie powiem czego latały.
Na serio nie jest ci wstyd?
Zgodzę się z innymi, że to, co powiedziałaś, było kompletnie nie na miejscu.
Ale też nie rozumiem, czemu ten chłopak wystukiwał źle, skoro wszystko umiał? Po co? Jaki miał w tym cel?