#yqAUY
Wyszliśmy na dwór i znów zaczęło padać, zmieniliśmy wiec plany i poszliśmy do domu kolegi. Siedzimy sobie kulturalnie, ale coś strasznie wali. Modlę się w duchu, żeby to tylko nie były moje stopy, ponieważ buty z pracy były „lekko” przepocone. Smród coraz większy, w końcu ryzykuję i idę do łazienki. Tak... to były moje nogi. Szybko myślę, jakie mam możliwości i ostatecznie podejmuję decyzję: umyję nogi w umywalce. Łazienka kolegi niestety jest bardzo, bardzo, bardzo mała, więc musiałam się nagimnastykować. Jedna stopa już pachnąca i czyściutka, cud miód i orzeszki, no to czas na drugą i nagle... Bum! Wywaliłam się i rozwaliłam drzwi od łazienki.
Cała ekipa przerażona przybiegła... Eh, ciężko było się wytłumaczyć ;)
Nie miał wanny lub brodziku pod prysznicem?
Ciężkie życie tak się myć w zlewie.
Ktoś pytał?
"Spoko ale nikt nie pytał" xd