#yVd6u
Podczas ostatniej imprezy resztkami silnej woli powstrzymałam kolesia od pójścia kilka kroków za daleko. Facet poprosił mnie do tańca i pchał rączki, gdzie nie powinien.
Zamiast dać mu od razu po łapach, tańczyłam z nim dalej i uciekłam dopiero w momencie, w którym zorientowałam się, że szykuje się do całowania.
Nie wiem, czy gorsze jest to, że po alkoholu włącza mi się mała zdzira, czy to, że moje koleżanki twierdzą, że to flirt i każdy może sobie na to pozwolić.
zmień koleżanki lepiej, a sama po prostu wybierz abstynencję. Prawda jest taka, że przez takie imprezy pewnego dnia możesz pójść o krok za daleko i będziesz potem żałować.
Dokładnie, zdarzy się jakaś kłótnia czy mały kryzys i może zabraknąć chęci opanowania się.
Skoro określiłaś dokładnie swój problem, to łatwo znaleźć rozwiązanie. Chyba że alkohol jest ważniejszy niż małżeństwo, to wtedy uczciwie jest zerwać związek zanim Twój facet się zobowiąże na - w założeniu - całe życie.
Jest pewna granica, do której nas ciągnie jak ćmy do płomienia, ale gdy się do niej zbliżymy kończymy tak jak one. I niełatwo jest wrócić, a nawet jeśli się wróci to przychodzi taki moment że czujemy się obrzydliwie sami ze sobą. Uwierz mi na słowo, nie opłaca się. I ktoś tu dobrze radzi, zrezygnuj z picia jeśli masz problem z samokontrolą.
Flirt nie flirt, jak widzisz, że to grozi skończeniem się źle to tego unikaj, alkoholu też.
Z takimi koleżankami i stylem życia to nie do ołtarza a na wakat na Antoniusstrasse się kwalifikujesz.
Pobaw się z przyszłym mężem w ladacznice
Pić tylko kiedy jesteście we dwoje.