#yT31U
Gdy był młody, jego mamę, a moją babcię, stalkował pewien Niemiec – autochton, który pozostając na polskiej ziemi, uważał, że babcia należy do niego. Jako że policja tudzież milicja tak naprawdę nie była skuteczna, a cała administracja dopiero się tworzyła, sprawiedliwość często była wymierzana na własną rękę. Raz babcia wróciła do domu zapłakana z zadrapaniami i przyznała, że udało jej się w ostatniej chwili uciec przed gwałtem. Wtedy dziadek zebrał swoich sąsiadów i zaczęli polowanie na zwyrodnialca. Z tego co opowiedział tacie, złapali i obili go jeszcze tej samej nocy, związali i wyprowadzili w góry. Na granicy czeskiej pokazali dwa kierunki: Polska jako pewna śmierć, gdy tylko ich spotka, Czechy – być może przeżyjesz. Uciekł na stronę czeską. Ale kilka dni później doszły do dziadka wieści, że ten stalker ukrywa się w swoim domu i że wcale nie wyjechał... Jego dom spłonął. On sam uszedł z życiem, ale usłyszał, że trzeciej szansy nie będzie. Po tym wyniósł się do brata do Niemiec i nigdy więcej już nikt o nim nie słyszał.
Słuchałem tej historii jak zaczarowany. Potem zacząłem zgłębiać historię Dolnego Śląska i okazuje się, że takie akcje wcale nie były wyjątkowe, a sam rejon był nazwany Dzikim Zachodem...
Na Pomorzu było to samo.
Dziadek z babcią zamieszkali w mojej miejscowości jeszcze w 1945. Miasto było zniszczone, brakowało wszystkiego. Do tego bandy szabrowników, bandytów, resztki autochtonów, czy czerwonoarmiści, którzy traktowali ziemie już wtedy polskie jak tereny okupywane. Dziadek i babcia nie wychodzili z domu bez broni, a wychodząc wieszali w drzwiach granaty. Wielokrotnie też odganiali strzałami bandytów. Dziadek uratował babcie przed gwałtem ze strony ruskich sołdatów grożąc im bronią, ale inna kobieta - polka nie miała tyle szczęścia - została zgwałcona i zamordowana (sprawcę ustalono, znaleziono przy nim skradzione rzeczy ofiary, żołnierz został skazany i rozstrzelany) Inna kobieta - upośledzona umysłowo Niemka miała być gwałcona nawet kilka razy dziennie.
Dolny Śląsk przed wojną należał do Niemiec i najciekawsze w tym to fakt, że na tych terenach tuż przed zakończeniem wojny nie panowała ogólna zasada wywozu dóbr czy to zrabowanych czy miejscowych.
Od końca 1942 kiedy nasiliły się alianckie naloty zaczęto ukrywać dobrą w zamkowych piwnicach, dwokrach, Zakonnych piwnicach, gdzie były starannie zapieczętowane a potem wysadzane były wejscia. Pomocnicy po składowananiu byli skrupulatnie mordowani (nawet jeżeli byli niemieckimi żołnierzami). Całość miała za zadanie utrzymanie wszystkiego w tajemnicy. Bo przecież sądzono że po wojnie żadnego przesunięcia granic nie będzie i wystarczy powrócić na swoje tereny i odkopać wszystko.
Złoty Pociag,
61 km od Wrocławia w kierunku Jeleniej Góry,
Zamek Książ,
Tematów mnóstwo a jeśli ktoś jak twój Ojciec zna temat to gwarantuje całe tygodnie dobrych i ciekawych rozmów.
Whisky w powojennej Polsce? Musiał być wysoko postawiony członkiem partii ludowej.
U mnie była sytuacja, że jeden gość z mojej rodzinnej wsi wydawał Niemcom Żydów za hajs. Przyszli po niego sąsiedzi, gdy trzymał dziecko na rękach, kazali mu odłożyć dziecko i zapodali mu ołów. Tata zawsze mi powtarzał, żebym nie ufała tej rodzinie, z tym nazwiskiem. Nawet na wnuki kazał mi uważać. Oczywiście to brednie, nie mamy wpływu na działania naszej rodziny i nie powinniśmy ponosić za nie odpowiedzialnosci. Podkarpacka wieś.
Hmm, i co bylo dalej z tym odlozonym dzieckiem?
Najpewniej przyszła reszta rodziny,.czy byli gdzieś niedaleko i dzieckiem sie zaopiekowali. Ot,.tyle. zapytam jutro mamy po pracy, bo teraz jest zmęczona i wyczerpana psychicznie.
Niemiec nie uciekł od razu? Przecież nasi wyzwoliciele by go rozszarpali przy pierwszej okazji.
Byś się zdziwił, zostało więcej niż ci się wydaje. Jeszcze w 1948 spis powszechny wykazywał 800 tys.Niemców,
A na Opolszczyźnie, to skąd tyłu Niemców? Uważasz, że w czasie PRL się sprowadzili, bo było u nas tak fajnie?
A na Opolszczyźnie, to skąd tyłu Niemców? Uważasz, że w czasie PRL się sprowadzili, bo było u nas tak fajnie?