#yIamy

Bliżej mi do czterdziestki niż do trzydziestki i dzieci nie mam i mieć nie będę. Takie czasy, że nawet jak się chce, to zdrowie nie zawsze pozwala. Dodatkowo nie mam męża. Miałam, ale dość szybko się rozwiodłam i od kilku lat żyję szczęśliwie w konkubinacie ;) Niestety zauważyłam, że ostatnio jestem za to trochę „karana”.

Spotkanie paczki z czasów gimnazjum. Dziewczyny mnie nie zaprosiły. Powód? Będzie się nudzić, bo nie ma dzieci, więc co miałaby do powiedzenia? Od kiedy jak się jest matką, to jedynym tematem do rozmów są dzieci?

Kuzynka pasie swoje dziecko. 5-latka wygląda jak klucha. Fast foody, słodycze i praktycznie zero ruchu, tylko bajki na telefonie. Wyraziłam swoje zdanie nie ten temat, że robi dziecku krzywdę i jako dorosła powinna bardziej dbać o dietę i rozwój swojego dziecka. Usłyszałam, że mam się nie wtrącać, bo nie mam dzieci. Nie mam, ale jestem wyedukowana, a ona jawnie robi dziecku krzywdę i nie będę milczeć.

Wśród osób dzieciatych nie mam prawa powiedzieć, że jestem zmęczona. Bo co ja wiem o zmęczeniu. Przecież nie mam dzieci, to czym ja mogę być zmęczona.

W pracy dzieciate koleżanki regularnie obrażają się, że nie chcę za nie robić w weekendy albo że biorę urlop w sezonie letnim. Generalnie bardzo często spotykam się z rozszerzeniowym myśleniem typu „mam dziecko i mi się należy”.

Twierdzenie, że mój partner mnie nie kocha, bo się ze mną nie chce ożenić. Bo papier to wyznacznik szczęścia. Pewnie dlatego tyle rozwodów jest :)

Usłyszałam, że nie mam dzieci z wygody. Nawet nie skomentowałam. Nie opowiadam wszystkim wokół, że po prostu nie mogę mieć dzieci. Ale myślałam, że jest już większa świadomość w społeczeństwie na temat bezpłodności i że to bardzo delikatny temat.

I powiem Wam, że jak nigdy nie miałam z tym problemu, to zaczynam odczuwać niesamowitą niechęć do matek i dzieci. Sytuację ratuje moja siostra i moje najbliższe dzieciate koleżanki, które są normalnym kobietami i nie traktują mnie jak wyrzutka.
NAUS Odpowiedz

W Polsce jest bieda. Ekonomiczna i mentalna. Niska moc nabywcza pieniądza. Wysoki współczynnik ludzi budujących całą swoją osobowość wokół bycia krową rozpłodową. Jak żyć.
Nic im do tego, kiedy bierzesz urlop, masz do tego takie samo prawo, jak każdy inny. Urodzenie dziecka nie czyni z nikogo nadobywatela w tej kwestii. Nie obchodzi mnie Twoje dziecko, żłobek, dzień matki, dzień dziadka i generalnie cała reszta. To Twoje życie, drogi rodzicu, a ja mam je w dupie. Nie zamierzam płacić za Twoje decyzje swoimi prawami pracowniczymi czy czymkolwiek innym. Boleję nad podatkami, które idą na Twoje dziecko.
Nic im do tego, czy i dlaczego masz lub nie masz dzieci.
Nic im do tego, jaką formę związku preferujesz.

Po przeczytaniu komentarzy poniżej dodam jeszcze, że tak, należy piętnować, wypominać i pouczać ludzi, którzy mają tak niskie poczucie odpowiedzialności za własne dzieci, że tuczą je, upośledzają i pozwalają na rozwój złych nawyków od najmłodszych lat. Nie chodzi o to, że ktoś tu chce być dla kogoś niekoleżeński tylko o to, że rodzic jawnie szkodzi dziecku, które na to nie zasłużyło. Słowne zwrócenie uwagi to jest minimum, czasem jak widzę ojca z fajką w gębie przy wózku z dzieckiem, mam ochotę po prostu wjechać na chodnik i go rozjechać albo przyłożyć gaśnicą.

Niestety zdolności rodzicielskie wielu osób ograniczają się do rozłożenia nóg albo wsadzenia jednego organu w drugi i tyle. Wszyscy jesteśmy narażeni na współistnienie także z takimi osobami.

Postac

Jesteś chamski, Ciebie też należy piętnować? Czy zrzucisz winę na rodziców za brak kultury?

Jak będziesz stary nie będziesz pobierał emerytury, bo moje dzieci będą na nią pracować? Nie będziesz korzystał z usług, które między innymi moje dzieci będą Tobie zapewniać

NAUS

Najprawdopodobniej nie będę, jestem koło trzydziestki, więc biorąc pod uwagę spadającą demografię oraz moją hipotetyczną emeryturę gdzieś za 30 lat, bardzo wątpię, by ZUS nadał funkcjonował.
Nie martw się jednak, jako świadoma osoba pracująca pomimo bycia okradanym przez państwo już dziś dbam o swoją przyszłą emeryturę inwestując poprzez IKE.
Nie potrzebne mi do niczego Twoje dzieci.

Postac

Niepotrzebne są dzieci?
To do kogo pójdziesz do lekarza? Do fryzjera? Do weterynarza? Kto ugasi pożar? Kto dostarczy jedzenie do sklepu? Albo kto Ci je poda, jeśli nie będziesz na tyle sprawny?

Postac

Radzę poczytać o skutkach regresu demograficznego.
Już teraz brakuje opieki dla ludzi starszych. Jak ludzie nie będą mieli dzieci, to te odłożone pieniądze będą Ci tak samo potrzebne, jak kolorowe karteczki. Zwyczajnie nie będzie osób, które będą w stanie dostarczyć Ci tego, co będziesz chciał kupić.

Magdalena77

Racja, brak już słów i sił na ludzi, którzy myślą że im się należą przywileje, bo u mają dzieci. Ja nie mam z wyboru. Też ubolewam nad programami typu 800 plus itp które wcale nie zwiększają dzietności Polaków ale pomagają patusom żyć wygodniej. Wybaczcie ale spłodzić dziecko jest łatwo, co nie znaczy że każdy imbecyl powinien się bawić w rodzicielstwo

Magdalena77

Racja, brak już słów i sił na ludzi, którzy myślą że im się należą przywileje, bo u mają dzieci. Ja nie mam z wyboru. Też ubolewam nad programami typu 800 plus itp które wcale nie zwiększają dzietności Polaków ale pomagają patusom żyć wygodniej. Wybaczcie ale spłodzić dziecko jest łatwo, co nie znaczy że każdy imbecyl powinien się bawić w rodzicielstwo

Cystof

@NAUS

Brawo, dawno nie widziałem komentarza z którym bym się tak bardzo zgadzał, zwłaszcza z fragmentem o budowaniu osobowości wobec faktu wypchnięcia purchla z macicy.

Zanim się ktoś przyczepi, tak, mam dzieci, kochane purchlaki :)

Postac

Ja się przyczepię mimo wszystko, bo to już nie pierwszy raz widzę. Przestań obrażać te swoje dzieci. Ani to miłe, ani zabawne.

coztegoze2

Jak ktoś jawnie szkodzi dziecku to powinna wjechać opieka społeczna od razu. Takie pchanie w dziecko śmieci typu same słodycze i fast foody i brak zdrowego jedzenia to prosta droga do miażdżycy, cukrzycy itp. I tak już nawet przedszkolaki potrafią mieć podwyższony cholesterol. Nie mówiąc jeszcze o zębach zniszczonych a pamiętajmy, że chore zęby mają wpływ na serce! Nie bez powodu jak ktoś ląduje z problemami z sercem poważnymi na oddziałach kardiologicznych to po prostu wyrywają zęby żeby leczyć serce, bo ludzie nie leczą zębów a one szkodzą ich sercu. A na oddziałach kardiologicznych zajmują się ratowaniem życia a nie subtelnościami dentystycznymi.

Cystof

@Postac

Tak Pani z internetu, zrobię co każesz, proszę mnie nie odsyłać do kąta.

A poważnie, ostatnio błyszczysz maDkowaniem więc sorry ale nie jesteś dla mnie autorytetem w zakresie podejścia do dzieci.

Nawet jakbyś była to i tak nie będzie mi obca osoba w necie dyktować jak mam się to własnych dzieci zwracać.

Zwłaszcza że, plot twist, są na tyle duże że są w stanie same powiedzieć co je obraża a co nie.

Ich zdanie jest i zawsze będzie, ważniejsze niż twoje

Zobacz więcej odpowiedzi (1)
TuPaczanga Odpowiedz

Ale ja mam farta. Akurat tylko jedna moja koleżanka ma dziecko, ale nigdy o nim nie gada - chyba, że jej się o to zapytać. Nasza relacja się nie zmieniła od kiedy została matką. No może trochę (już nie ma jakiś dzikich wypadów w miasto, ale mi z racji wieku też się już nie chce). "Problem" nie jest z tym, że ty nie masz dzieci, a koleżanki mają. Problemem są twoje koleżanki. Lepiej postawić na jakość a nie na ilość

Postac Odpowiedz

Nie udzielaj nieproszonych rad rodzicom. Chciałabyś, żeby Tobie ktoś mówił co masz jeść lub jak spędzać czas wolny?
A jak jest spotkanie wśród rodziców, to z osobą bezdzietną często trudno znaleźć wspólny język. Powinny Cię zaprosić, skoro jesteście koleżankami. Ale najwyraźniej nie jesteście.
A co do urlopu w sezonie letnim - serio nie możesz wziąć w innym czasie niż lipiec i sierpień? Wiem, że nie jesteś nikomu nic winna, ale w pracy ludzie starają się dogadać, żeby każdemu termin pasował. Z oczywistych względów rodzicom pasują miesiące wakacyjne.

3210

Idąc tym tropem to nie udzielaj rad nikomu bo nie wiesz co przeżywa. Dlaczego autorka nie ma prawa do urlopu latem?

Postac

Właściwie racja - po co komu nieproszone rady? Nikt tego nie lubi, a rodzice dostają ich szczególnie dużo.

A do urlopu ma prawo kiedykolwiek, w porozumieniu z pracownikami i pracodawcą. Ona nie jest ograniczona przez zamknięte placówki,więc mogłaby pójść na rękę osobom, które są tak ograniczone. To coś złego, pomyśleć o innych?

Dantavo

Upraszczając, radzisz autorce nie udzielać rad i dostosować się do współpracowników z dziećmi. Czyli poddać się tej dyskryminacji, która autorce przeszkadza... Świetna rada!

Autorka ma takie samo prawo do urlopu latem, jak inni pracownicy. Dlaczego ma rezygnować z urlopu w miejscach z najlepszą pogodą? Pójście komuś na rękę na sens, jak ten ktoś również czasem idzie ci na rękę. Nie rozumiem dlaczego autorka ma pójść na rękę współpracownikom z dziećmi, gdy ci w żaden sposób nie idą jej na rękę. Wręcz mają do niej pretensje, że nie pracuje za nich w weekendy. Dlaczego więc autorka ma planując swój urlop myśleć o nich? Tylko dlatego, że mają dzieci? To jest właśnie ta dyskryminacja o której pisze autorka.

Twój komentarz jest dowodem na to, że autorka ma sporo racji. Masz dzieci i oczekujesz, że ktoś się do ciebie dostosuje, bo masz dzieci.

Postac

Jak nie miałam dzieci, to nie brałam urlopu w lipcu ank w sierpniu. Dlatego, że to nie był dla mnie żaden problem, a ogarnięcie opieki dla innych rodziców był. W dodatku ceny poza sezonem są dużo korzystniejsze niż w miesiące wakacyjne.

Ustalanie urlopów to nie jest dyskryminacja, tylko życie w społeczeństwie.

Dantavo

Tak jak pisałem, można iść na rękę komuś, kto czasami też tobie pójdzie na rękę. Dlaczego autorka ma iść na rękę osobom, które nie idą na rękę jej? Dlaczego ona ma "żyć w społeczeństwie" poprzez dostosowanie się do innych, podczaszy gdy na jej potrzeby nikt nie zwraca uwagi?

Autorka ma pełne prawo wziąć urlop w wakacje i tyle. Może byłaby milsza, gdyby współpracownicy ją szanowali, a nie mieli pretensje, że nie pracuje w weekendy i mówili jej, że nie ma prawa być zmęczona.

Postac

Jakby ona była bardziej chętna do ustępstw, a nie "ja mam prawo i mi się należy", to inni też by pewnie ją tak traktowali. A tak to "doradzać" chętnie, pomóc wcale, a ona chce urlop, to inni mają się dostosować - nawet, jak mają nie mają takiej możliwości.

Nie mamy żadnych przesłanek, że jej potrzebą jest urlop w sierpniu. Potrzebą rodzica jest zapewnienie opieki dzieciom. Więc jej zachcianka, kontra potrzeba kogoś innego. Zapytałam, po co ona ten urlop musi brać w wakacje. To było tylko pytanie.

Postac

Przeczytałam jeszcze raz wyznanie i Autorka obraża się, bo jej ktoś na spotkanie nie zaprosił. Nie chciał, to nie zaprosił, jego prawo.
Wtyka nos w cudze sprawy, a ma pretensje, jak ktoś wtyka nos w jej sprawy.
Rodzice kiedyś też nie mieli dzieci i pewnie wiedzą, że pewnych spraw prawie nie da się zrozumieć, gdy się dzieci nie ma. Ja zrozumiałam dużo spraw, dopiero, gdy zaczęły mnie dotyczyć. Tak samo w każdym temacie - gdy kogoś nie dotyczy, może tylko teoretyzować. Teoria z praktyką ma mało wspólnego.

A co do tych nieszczęsnych urlopów... Nie wiem, co za problem, przy dogadywaniu się w miejscu pracy. Nie miałam żadnej kłótni, od kiedy pracuje, odnośnie wolnego. Jak nie miałam dzieci, to dostosowywałam się do innych. Jak mam dzieci, to na szczęście inni rozumieją, że mam przedszkole zamknięte 2 tygodnie i te 2 tygodnie muszę wziąć wolne. Naprawdę da się dogadać nie patrząc tylko na siebie.

Dantavo

No tak jak pisałem. Współpracownicy domagają się od autorki ustępstw z jej strony, a sami na żadne ustępstwa nie idą. Mają dzieci i im się należy. Takie samo podejście ty prezentujesz.

Autorka nie ma obowiązku tłumaczenia się czemu chce urlop w sierpniu czy lipcu. Ma do niego prawo i nie musi się tłumaczyć dlaczego! Nie musi mieć "przesłanek". Może chcieć urlop w lipcu, żeby przesiedzieć go w domu, ma do tego pełne prawo i koniec tematu. Odbieranie jej tego to dyskryminacja. Naprawdę tego nie rozumiesz?

Jakoś nie odnosisz się do tego, że współpracownicy z dziećmi mają pretensje do niej, że nie pracuje w weekendy. Pouczają ją, że nie może być zmęczona, bo nie ma dzieci. Jak zwykle widzisz jedną stronę, a to co ci nie pasuje do tezy ignorujesz. Dla mnie współpracownicy autorki oraz ty prezentujecie typową postawę "madki": ja mam dzieci i mi się należy. Osoby bez dzieci też mają prawo do odpoczynku w wakacje, mają też prawo być zmęczone.

Dantavo

I żebyś nie musiała szukać wkleję ci fragmenty pokazujące jak autorka jest traktowana:

"Wśród osób dzieciatych nie mam prawa powiedzieć, że jestem zmęczona. Bo co ja wiem o zmęczeniu. Przecież nie mam dzieci to czym ja mogę być zmęczona."

"W pracy dzieciate koleżanki regularnie obrażają się, że nie chce za nie robić w weekendy albo, że biorę urlop w sezonie letnim."

"Twierdzenie, że mój partner mnie nie kocha, bo się ze mną nie chce ożenić."

Powiedz mi czy naprawdę autorka powinna takim osobom iść na rękę? Oni ją obrażają, oczekują od niej cięższej pracy i próbują wmówić, że partner jej nie kocha. W życiu bym takim osobom nie poszedł na rękę. Co innego jakby po prostu poprosili, ale jak ktoś się zachowuje jak cham, to chamstwem trzeba odpowiedzieć i posiadanie dzieci tu nic nie zmienia.

Postac

Ależ odniosłam się do tego. Ona wtyka nos w cudze sprawy, to ludzie wtykają nos w jej sprawy.

Autorka ma prawo do wypoczynku 14 dni w ciągu roku, zgodnie z prawem pracy. Urlop potwierdza pracodawca. Nigdzie w prawie pracy nie jest napisane, że pracownik ma prawo do urlopu, bo tak mu się podoba.

Autorka i Ty prezentujecie postawy bardzo mocno egocentryczne. I dziwicie się, że nikt nie chce Wam iść na rękę?

I nie odpisałeś - jak ma pójść na rękę rodzic, który musi zapewnić opiekę dziecku? Dziecko zabierać ze sobą do pracy?

Zobacz więcej odpowiedzi (15)
BanonC Odpowiedz

To nie twoja wina, że nie możesz mieć dzieci, a koleżanki nie powinni cię z tego powodu źle traktować, to prawda, powiedz im, że nie możesz mieć dzieci, może zrozumieją choć trochę. Jeśli chodzi o twój związek to faktycznie ślub to tylko papier ale tylko jeśli chodzi o cywilny, a ślub kościelny to sakrament i na prawdę coś takiego jest super sprawą. Ksiądz jest wtedy pośrednikiem pomiędzy biorącymi ślub a Bogiem a nie urzędnikiem. Tylko też pytanie zasadnicze czy miałaś już ślub kościelny?
Mimo wszystko życzę Ci wszystkiego dobrego i pozytywnego przepracowania sytuacji.

Czerwoniak

A z jakiej racji ma się uzewnętrzniać czemu nie ma dzieci? Żeby złośliwe fladry właziły z butami w jej życie?

BanonC

Czerwoniak rozsądna osoba nie będzie nikogo za bezpłodność krytykowała

coztegoze2

@BanonC akurat ksiądz nie jest pośrednikiem między biorącymi ślub a Bogiem podczas ślubu w kościele katolickim, bo realnie to nawet nie ksiądz udziela sakramentu małżeństwa. To małżonkowie zawierają małżeństwo czyli są szafarzami tego sakramentu (czyli udzielają sobie sakramentu wzajemnie składając przysięgę). Ksiądz pełni rolę świadka, ma pobłogosławić zawarte małżeństwo i asystuje w ceremonii.

BanonC

Coztegoze2 ksiądz działa w imię Boga, ale faktycznie to małżonkowie sami sobie udzielają tego ślubu.

coztegoze2

@BanonC ale ksiądz tam głównie stoi, bo jest świadkiem. Całą robotę robią małżonkowie. I akurat w imię Boga działa ten kto udziela sakramentu czyli w przypadku małżeństwa to małżonkowie, bo Bóg jest obecny w samym sakramencie. Akurat ksiądz działa w imieniu wspólnoty i jako urzędnik głównie podczas sakramentu małżeństwa, bo jest świadkiem zawarcia małżeństwa i potwierdza, że ono zostało zawarte.

BezeliuszN1 Odpowiedz

Największym osiągnięciem tych madek jest wysranie bękarta. To są po prostu wieśniary i nie ma co tu dyskutować zawsze przegrasz bo cię zakrzyczą ich jest więcej.

Hirex Odpowiedz

To Twoja sprawa czy masz, albo nie masz i z jakiego powodu dzieci. To dotyczy także innych prywatnych spraw. To niby jasne, ale to trzeba sobie powtarzać nawzajem i się wspierać. Kiedyś na studiach mieszkałem ze współlokatorem w mieszkaniu który bardzo lubił nawiązywać rozmowy, chociaż według mnie nie miał nic ciekawego do powiedzenia. I kiedyś jakoś wyszło, że podczas rozmowy znowu zainicjowanej przez niego, powiedziałem mu że jestem niewierzący. Chyba mu się to nie spodobało, więc zapytałem wprost, czy to jest jakiś problem. Stwierdził że nie, ale potem już do końca przez kilka miesięcy żyliśmy jak pies z kotem. Nie żałuję.

Dodaj anonimowe wyznanie