#yHIuS
W odwiedziny do dziadków przyjechała kuzynka babci, która mieszkała w ówczesnych Niemczech Zachodnich. W pewnym momencie rozmowy zaczęła wychwalać Niemców, mówiąc, jacy to oni są porządni, jak wysoki poziom życia mają. Jak potem mojej mamie opowiadała babcia, rozpętała się dyskusja, dziadek zrobił się cały czerwony, aż w końcu kazał wszystkim wypier***** z pokoju.
Gdy po jakimś czasie babcia zajrzała do pokoju zobaczyć, czy dziadkowi trochę przeszło, znalazła go martwego. „Wylew krwi do mózgu spowodowany gniewem” – orzekli potem lekarze. Babcia do dziś powtarza, że to Niemcy wykończyli dziadka.
I nikt tej kuzynki nie uprzedził jakich tematów nie należy poruszać? Bardzo dziwne. W rodzinach , zwłaszcza tych gdzie już kiedyś doszło do awantury , uprzedził się o o wiele bardziej błahych sprawach.
To było tak dawno temu (i historia została przekazana ustnie), że równie dobrze to sam dziadek mógł zainicjować rozmowę, a kuzynka mogła po prostu opowiadać, jak dobrze jej się żyje. Mało to ludzi lubi się kłócić?
A mi się wydaje, że wykończyło go rozpamiętywanie krzywd i życie w nienawiści. Czy miał do tego powody? Pewnie tak. Przebaczenie jest trudne, ale jest etapem pójścia dalej.
Kiedyś mi koleżanka opowiadała:
Początek XXI w, koleżanka pracowała w pewnym sanatorium, tak się akurat złożyło, że prawie wszyscy kuracjusze byli Niemcami, tylko jeden facet był Polakiem. Zapytała go, czy to nie stanowi dla niego problemu, że wszyscy pozostali goście to Niemcy - facet podwinął rękaw i pokazał jej wytatuowany numer z obozu koncentracyjnego.
- My już wszystko sobie wytłumaczyliśmy - odpowiedział.
Dobrze że nie trafił na Sybir, bo nie miałby okazji porozmawiać z nikim z rodziny po wojnie.
Niektórzy wrócili z Syberii :)