#yBm9L

Od 6 lat jestem mężem najwspanialszej kobiety na ziemi. Poznaliśmy się na siłowni, gdzie uparcie od 2 godzin katowała swoje i tak idealne ciało. Zanim umówiła się ze mną na pierwszą randkę minęło pół roku codziennych spotkań na treningu. Była i jest piękną, bardzo inteligentną, pracowitą kobietą o zerowym poczuciu własnej wartości.

Przez dwa lata codziennie oglądałem jak liczy każdą zjedzoną kalorię, katuje się treningami ponad jej siły. A to wszystko przez jej rodziców, którzy jej całe życie wmawiali, ze jest brzydka, gruba i nikt jej nie zechce. Sami za to są alkoholikami z 20 kg nadwagą. Gdy pierwszy raz po roku spotkań zjadła ze mną kawałek pizzy, popłakałem się jak dziecko. Drugi raz płakałem, gdy trzymałem jej włosy gdy wymiotowała, bo z nerwów nie potrafiła utrzymać posiłku w żołądku. W końcu udało mi się ją zabrać na spotkanie dzieci alkoholików, które bardzo jej pomogły, rozwiązując problemy z jedzeniem. Jednak jej poczucie własnej wartości chyba już nigdy nie będzie adekwatne do tego, jak wspaniałym człowiekiem jest.

Przez 4 lata co piątek jechała 120 km do swojego domu rodzinnego po trójkę młodszego rodzeństwa, które mieszkało z rodzicami. Dawała kieszonkowe, odrabiała lekcje i kupowała podręczniki. Za niecały rok najmłodszy osiągnie pełnoletność i przeprowadzi się do nas, reszta już się usamodzielniła. Wtedy też planowaliśmy zerwać całkowicie kontakty z jej coraz bardziej uzależnionym rodzicami.

Tydzień temu dowiedzieliśmy się, że jej 50-letnia matka znowu zaszła w ciążę. Zadzwoniła z informacją, od razu rozwiązując problem - odda dziecko nam do wychowania, skoro nie mamy swoich. Bardzo bym chciał mieć, ale moja żona zbyt boi się, że będzie złym rodzicem. Po raz pierwszy się pokłóciliśmy, ona chce się na to zgodzić, ja uważam, że nie możemy wiecznie żyć życiem jej rodziców. Wiem, że to wydaje się okrutne, ale nie podołam wychowywaniu następnego dziecka, najpewniej niepełnosprawnego, bo jej matka wciąż pije i pić w ciąży zamierza. Planuję poinformować policję, opiekę społeczną, odpowiednie fundacje, żeby coś z nią zrobili. Moja żona uważa, że to ich zniszczy, bo nikt nie wie, że są alkoholikami. Nie obchodzi mnie to, oni już zniszczyli życie jej i jej rodzeństwa.

Stoję między młotem a kowadłem, nie chcę poświęcić swojego małżeństwa, ale nie chcę też umożliwiać coraz większej patologii jej rodziców. Trzymajcie kciuki, żeby udało mi się przekonać moją żonę, że nie ponosi odpowiedzialności za ich błędy.
NieChceLoginu Odpowiedz

Bardzo współczuję. Nie widzę rozsądnego wyjścia z tej sytuacji. Chyba, że wziąć TYLKO matkę do siebie, pilnować, wysyłać na terapię, zagrozić, że inaczej jej dziecka nie weźmiecie, jeśli będzie w ciąży piła. Zakładając oczywiście, że dopuszczasz możliwość wzięcia go w ogóle, bo jeśli nie, to masz do tego pełne prawo. Niemniej nie zazdroszczę.

coztegoze2 Odpowiedz

Żona nadal jest współuzależniona od rodziców alkoholików. Przyznam, że nie rozumiem dlaczego nie odebraliście tej dwójce alkoholików rodzeństwa poprzez zgłoszenie sprawy do opieki społecznej i na policję. Wystarczyło zgłaszać, że sprawują opiekę pijani nad małoletnimi i zgłaszać zaniedbania oraz pójść do sądu o odebranie praw rodzicielskich. Żona tez mogła być świadkiem w sprawie jako dorosłe dziecko. Można było spokojnie przejąć opiekę nad rodzeństwem zamiast pozwolić im żyć kolejne lata z rodzicami alkoholikami wystawiając ich na negatywny wpływ wychowywania w domu z alkoholikami. Już nie mówiąc o tym, że to było po prostu niebezpieczne żeby 3 nieletnich żyła z 2 aktywnych alkoholików. Niebezpieczne były inne osoby, które przychodziły pić, mógł się zdarzyć pożar czy inny wypadek.

coztegoze2

Już dawno się powinniście odciąć od tych rodziców po przejęciu opieki nad rodzeństwem.

Dodaj anonimowe wyznanie