#xmq8t
Ja jestem przykładem tej drugiej grupy ludzi. W sytuacji stresowej, począwszy od czasów szkolnych i np. publicznych wystąpień na szkolnych przedstawieniach, do teraz, gdy jestem już dorosła, gdy np. musiałam zadzwonić po karetkę, bo ktoś na ulicy zasłabł, gdy koleżanka z pracy mnie zaatakowała, bo ponoć zrobiłam coś, czego nie zrobiłam, gdy jakaś babka w autobusie czepiła się, że muszę ustąpić jej miejsca... dzieje się magia. Staję się niemową. Nie dlatego, że nie wiem co powiedzieć, bo chcę powiedzieć dużo, mam argumenty, po prostu tak ściska mi gardło, że nie jestem w stanie nic powiedzieć. Czasem aż się duszę, bo nie jestem w stanie złapać powietrza. Nawet w snach, gdy śni mi się, że ktoś mnie goni, nie jestem w stanie krzyknąć: „Pomocy!”, bo czuję ból i ścisk w gardle.
Wbrew temu, co tu opisałam, jestem bardzo (tak mi się wydaje) otwartą, rozgadaną osobą. Tylko w sytuacji, gdy się stresuję, następuje blokada w gardle. Boję się, że gdy tak jak w dzisiejszym śnie ktoś mnie zaatakuje, będzie chciał mnie np. zabić, to nie będę w stanie krzyczeć, by ktoś przybiegł na pomoc.
Niedługo czas noworocznych postanowień, więc postanowiłam pójść z tym do jakiegoś psychologa.
Może to wyznanie nie nadaje się na anonimowe, ale chciałam podzielić się moimi ograniczeniami i zwrócić uwagę na to, że z tym stresem niektórzy nie mają łatwo. Jeden bez nogi po wypadku będzie biegł, inny śmiał się jak głupi podczas przysięgi małżeńskiej, a ja się duszę i staję niemową...
Mądrze mówisz, zdajesz sobie sprawę z własnych ograniczeń i chcesz podjąć trud, by przesunąć nieco ich granice.
Wuja Naus jest z Ciebie dumny i trzyma za Ciebie kciuki. Idziesz w dobrym kierunku.:)
Gratuluję, że chcesz coś zmienić i uwolnić się od swoich blokad!
Powodzeni :)
Poczytaj sobie w mutyzmie wybiorczym