#xkASJ
Przez kilka lat prowadziłem na uczelni ćwiczenia z matematyki. Człowiek nie jest nieomylny – każdy się czasem myli. Nie stanowię wyjątku. Zawsze jednak jak się pomyliłem, starałem się błąd naprawić. Jeśli to był błąd na niekorzyść studenta – przepraszałem i korygowałem. Jeżeli na korzyść studenta – udawałem, że nie wiem o błędzie, a jak student wiedziony uczciwością zwrócił mi na ten błąd uwagę, dziękowałem, przepraszałem i pozwalałem wybrać, czy woli błędną ocenę, czy taką, jaka powinna być. Generalnie sytuacje sporadyczne i o niskiej wadze – ot, pomyłka przy wprowadzaniu liczby punktów za zadania do arkusza Excela.
Pewnego razu wysłałem studentom wyniki kolokwium. Następnego dnia zauważyłem, że oceny z jednego efektu trochę nie korespondują z punktacją za poszczególne zadania. Rzut okiem na formułkę w kolumnie ocen i już wiem, w czym problem – w jednym miejscu zamiast plusa wpisałem minus, przez co progi dla poszczególnych ocen przesunęły się o jeden punkt w dół. W rezultacie kilkoro studentów miało ocenę z tego efektu o pół stopnia wyższą. No trudno – skala niewielka, niech mają. Na zajęciach nikt nic nie mówił, ja tematu nie poruszałem.
Po jakimś czasie dostałem od dziekanatu pismo, że była skarga na mnie wraz z prośbą o wyjaśnienie sytuacji oraz sporządzenie raportu. Skarga dotyczyła tego, że faworyzuję niektórych studentów i podwyższam im oceny, jako załącznik podane przeze mnie kryteria oceniania, wyciąg z arkusza z ocenami z zaznaczonymi miejscami, gdzie oceny są inne, niż powinny być.
Cóż może zrobić biedny nauczyciel matematyki – błąd poprawiłem, skorygowaną wersję arkusza ocen wraz z przeprosinami oraz podziękowaniem dla anonimowego bohatera za zwrócenie uwagi przesłałem studentom na maila. Raport wraz ze skorygowanymi ocenami oraz wyjaśnieniem, że błąd wynikał z błędnego wprowadzenia formuły w Excelu, przesłałem do dziekanatu.
Na konsultacjach „faworyzowani” studenci chcieli, żebym zastosował te błędne oceny, jednak po rozmowie szczęśliwie zrozumieli, że ze względu na to, że skarga poszła oficjalnym kanałem, stosując oceny wynikające z błędnych obliczeń, mogę sobie i im narobić niepotrzebnych problemów.
Tajemniczy bohater nie ujawnił tożsamości.
Podsumowując:
– Ta skarga kosztowała mnie trochę nerwów oraz widok grupki zawiedzionych studentów, nic poza tym.
– Kilkoro studentów tę skargę okupiło nerwami związanymi z tym, że dostaną niższą ocenę.
– Cała grupa przypłaciła skargę pogorszeniem relacji między sobą.
Walcząc z nauczycielami matematyki, ostrożnie dobierajcie narzędzia, bo może się okazać, że oberwiecie rykoszetem.
Chyba masz na myśli podstawówkę co najwyżej, bo nikt normalny będąc w takim wieku nie uważa że trzeba walczyć z nauczycielami.
Jestem studentem i uwierz mi, że ewenementy zdarzają się zawsze. A takich ,,rycerzy na białym koniu" spotkałem już dwóch w ciągu trzech lat studiów :)
No niestety drago, dojrzałość nie zawsze idzie w parze z wiekiem.
O ja do końca studiów, aż do samej obrony magisterki byłem narażony na wysłuchiwanie utyskiwań jednego bidnego studenciny który wszem i wobec głosił że wszyscy prowadzący się na niego uwzięli... Ale serio, dosłownie wszyscy. Do tej iluzorycznej walki próbował też wciągnąć innych tylko nie był wstanie za bardzo wytłumaczyć co on tak właściwie chce uzyskać...