#xiohh
W pewien piątek musiałem zostać w pracy, dopiąć projekt. Ola poszła z koleżanką na domówkę do naszego wspólnego znajomego Tomka, ja miałem dołączyć nieco później. Gdy tam dotarłem, towarzystwo już było mocno rozkręcone, zacząłem szukać Oli. Jej kumpela powiedziała, że jest chyba na górze. Poszedłem i znalazłem ją w jednym z pokoi. Nie była sama, zabawiała się z jakimś kolesiem...
Zszedłem na dół i powiedziałem znajomym, co zastałem na górze. Po chwili przyszła Ola. Jej reakcja? Powiedziała, że owszem, może i mnie zdradziła, ale to moja wina. Za dużo pracuję i jej się czasem nudzi. Odpowiedziałem, że pracuję, by mieć kasę na mieszkanie, rachunki, wyjścia do kina, knajp i wyjazdy. To był koniec dla mnie, wyszedłem z imprezy i wróciłem do mieszkania.
Nie chciałem zemsty, tylko by znajomi wiedzieli, że rozstanie nie jest z mojej winy, że ja się starałem, a ona to olała. Tamtą noc spędziła u Tomka, płacząc w rękaw kumpeli, jaki to jestem nieczuły i chamski.
Następnego dnia poprosiłem kolegę, by był przy wyprowadzce Oli. Wolałem mieć świadka, tak na wszelki wypadek. Przyjechała, spakowała swoje rzeczy, znieśliśmy je do taksówki. Przy kumplu dałem jej kasę, bo wiedziałem, że nie ma gdzie mieszkać, tak jak ja była z innego miasta.
Wieczorem poszedłem z kumplami do baru opić rozstanie. A gdy się już ogarnąłem po tym związku, poznałem swoją obecną narzeczoną i jest OK.
po co jej dawałeś kasę? Powinieneś jej dać co najwyżej kopa w dupę.
Widocznie miał do niej więcej szacunku i uczucia niż na to zasłużyła.
No i niech Ci się wiedzie.
Rozegrałeś to naprawdę z klasą.