#xGyVO
Byliśmy umówieni na 15 w kawiarni. Spóźnił się 30 minut, tłumacząc tym, że musiał dopić piwo z kolegą. Zamówiliśmy po kawie i ciastku, gdy w trakcie wyszłam do toalety, on zjadł połowę mojego ciastka, ale udawał, że nic takiego nie miało miejsca. Następnie, zamiast zacząć od nieco luźniejszych, zapoznawczych tematów, prosto z mostu zaczął mnie pytać, czy jestem feministką („Bo ja tych k%$#w nienawidzę”), później było: „Ale mam nadzieję, że popierasz PiS?”, aż w końcu: „Ale w przyszłości chyba zamierzasz się poświęcić dla rodziny i prac domowych, jak prawdziwa kobieta?”. Dowiedziałam się również, że gejów nie znosi, ale lesbijskie porno jest zajebiste...
No i warto dodać, jakie ten pan miał maniery.
Ja rozumiem, że każdemu się zdarza i nie zawsze da się to powstrzymać, ale nie zliczę, ile razy beknął albo spierdział się przy jedzeniu. Do tego straszne mlaskanie, mówienie z otwartą buzią, aż mu kawałki ciastka wypadały. W pewnym momencie zapadła niezręczna cisza. Aby ją przerwać, pan westchnął: „Ach, jak ja nie cierpię tych feministek, co dzieci abortują, wystrzelałbym je wszystkie”. Po tych słowach miałam już dość, postanowiłam w końcu iść. Pan wyjechał do mnie z tekstem, że możemy iść do niego i nie pożałuję tej decyzji. Gdy z bardzo wyraźną dezaprobatą oznajmiłam, że nie chcę, on się zaśmiał, twierdząc, że żartował, bo chciał sprawdzić, czy nie jestem łatwa jak prawie wszystkie kobiety. Brak słów... Ostatecznie wyszliśmy, pożegnałam się i wróciłam do domu.
Na wieczór dostałam SMS-a, że proponuje kolejne spotkanie: „Spodobało mi się to, że nie kwestionujesz moich poglądów i znasz swoje miejsce, a do tego masz zajebisty dekolt”.
Chyba nie muszę mówić, że nie odpisałam, a kuzynkę czeka poważna rozmowa, bo nie wierzę, że umówiła mnie z kimś takim z innych powodów niż dla żartu.
Więcej stereotypów nie dało się nawciskać?
Oj Drago. Nie umawiasz się na randki z facetami, więc nie masz pojęcia, jakie to jest ZOO.
Popytaj swoich koleżanek, niech Ci poopowiadają, z jakimi egzemplarzami się umawiały.
Babki wcale nie lepsze i zapewne panowie mogliby tu tygodniami opisywać, co ich spotkało.
Niestety, zdrowych psychicznie, kulturalnych, rozsądnych, ogarniętych i wciąż wolnych ludzi nie ma na rynku matrymonialnym zbyt wielu. Ponieważ tacy ludzie zazwyczaj dość szybko znajdują partnerów i tworzą udane, wieloletnie relacje.
To chyba nie tak. Po prostu tacy obleśni goście nie mają skrupułów zagadać, iść na randkę, jęczeć koleżankom „umów mnie z kimś”. A Ci porządni faceci się trochę wstydzą, nie chcą narzucać, mają dużo innych zajęć (hobby, praca, siłownia czy rower). A czasem mają niższą samoocenę niż powinni i dopóki nie dostaną wyraźnego znaku to nie zagadają
MaryL2
Trochę racja, trochę nie. Zasada jest prosta - im większe popapranie mózgowe, tym łatwiej takiemu osobnikowi randkować. Tu się zgodzę. Ale niska samoocena i wycofanie też fatalnie rokują. To, że koleś nie pije i nie bije, nie stawia go jeszcze w jednym szeregu ze zdrowymi mężczyznami, nadającymi się na partnera życiowego. Chyba, że któraś chce mieć syneczka, którym się będzie opiekować.
Mężczyzna to z natury zdobywca. Jeśli jakiemuś panu nie chce się zdobywać ukochanej kobiety, to nawet jeśli ona go zdobędzie, mamy 100% pewności, że prędzej czy później to również ona będzie nosiła w tym związku spodnie. Co bardzo źle tej relacji wróży. Bo ona zacznie nim z całego serca gardzić, a on zacznie ją głęboko nienawidzić.
To po prostu widać, że wyznanie jest pełne stereotypów. PiS, feministki, aborcja, nienawidzę gejów ale kocham lesbijskie porno itp. ta randka odbyła się jedynie w głowie autorki.
A ja się tutaj zgadzam z Dragomirem, takie samo mam wrażenie.
@Czaroit, wszyscy znamy takich "zdobywców". Nie rób z kobiety błyskotki, ozdoby czy jakiegoś towaru o który się biją samcy i najsilniejszy ją pokryje. Mnóstwo, ale to mnóstwo takich "zdobywców" od siedmiu boleści zdobywa wszystkie chętne szparki w okolicy, a jego godna żalu wybranka albo udaje że o tym nie wie (bo nikt lepszy jej się nie trafi) albo faktycznie dowiaduje się ostatnia. Tak robi duża ilość tych "prawdziwych" mężczyzn. Bo prócz tego że ktoś ma jajca naładowane spermą aż mu kipi uszami, nie oznacza z automatu że będzie szlachetny i wrażliwy. Może być skończonym hedonistą i "carpe diem", "tu i teraz", "bajo-bongo i do przodu" itp.
@Dragomir, no nie wiem, czy takie zmyślone. Znam takie osoby, co ciągle poruszają tematy tego pokroju. Siedzą z nosem w telefonie, oglądają wiadomości czy YouTuba i tak pie*dolą. W pracy też znałam takiego gościa. Tak czytam to jeszcze raz, i naprawdę są tacy ludzie.
@czaroit, mi nie chodziło o jakiś przesadny wstyd, tylko właśnie o to twoje pierwsze zdanie. Porządni faceci więcej sytuacji uznają za niewłaściwe do zaczepienia, więc statystycznie rzadziej nam się będą trafiać. A takie elementy nie maja skrupułów, nie zdają sobie sprawy jak bardzo są odrzucający. Jak to się mówi, wszystko jest portalem randkowym, jeśli jesteś wystarczająco… odważny.
Jeśli wyznanie prawdziwe, to zabrzmiało mi na "koleżanka chce mnie na siłę zeswatać, a ja nie chcę, więc zrobię taki cyrk, żeby dała mi spokój" z perspektywy chłopaka. Bo faktycznie aż za dużo tego.
Uwierzyłbym, gdyby to była jakaś randka z Tindera. No, ale serio kuzynka, by umówiła autorkę z kimś takim? Na dodatek ilość stereotypów jest straszna. To naprawdę kiepsko wymyślona historia, mająca w komentarzach wywołać wojnę płci.
Dragomir
No tak, trudno zawrzeć całą ideę w paru zdaniach komentarza. :)
Mnie nie chodzi o to, że facet to zdobywca w tym sensie, o jakim Ty piszesz. Nie chodzi o to, że ma zdobywać kolejne laski, żeby zaruchać i nakarmić swoje samcze ego. W ogóle nie w tym rzecz.
Ja piszę o innej jakości męskiego. O tym, że męskie kocha wyzwania. Kocha zdobywać szczyty. Kocha celowe działania, polowanie na "zwierzynę". A tą zwierzyną może być wszystko. Królik, ale też kobieta, która mu się szaleńczo podoba, ale też posada w jakiejś firmie, ale też nowy klient, albo przetarg, albo nawet produkty w sklepie "upolowane" na obiad...
Właśnie dlatego te wszystkie strzelanki tak doskonale się sprzedają. Bo mężczyźni zaspokajają tam swoją podstawową potrzebę polowania, zdobywania.
To jest samcze. I to jest ZDROWE. To naturalny sposób przejawiania się męskiego w świecie. Jeśli w jakimś mężczyźnie, z jakiegokolwiek powodu ta jakość jest zablokowana, całkowicie traci on na atrakcyjności dla kobiet. Nie zawsze to widać na pierwszy rzut oka, nie każda umie to od razu rozpoznać. Ale gdy już rozpozna - facet przestaje być dla niej mężczyzną. Znika cała chemia. Pojawia się lekceważenie a potem pogarda. Na co on nieodmiennie reaguje nienawiścią.
I tak, to nie fair, i możemy się na to wkurzać i kląć. Ale tak po prostu jest. Mężczyzna, który nie ma jakości zdobywcy, nie jest materiałem na dobrego partnera. Bo kobieta musi swojego mężczyznę PODZIWIAĆ, by widzieć w nim mężczyznę. Inaczej widzi w nim chłopca i się nim opiekuje. I tym samym go niszczy i kastruje.
Możesz używać swojej wyobraźni do kreowania dowolnych obrazów bogactwa, sukcesu, powodzenia, miłości... a jednak używasz jej do tworzenia niekomfortowych dla Ciebie sytuacji, w których stawiasz się w roli ofiary, ale jednak wywyższonej ponad elektorat pewnej partii, który przedstawiasz w niesamowicie karykaturalny i sztuczny sposób.
Dlaczego?
Przecież z miejsca widać, że to wyznanie jest zmyślone, a później dość nieudolnie poskładane.
Piekielne historie lepiej się sprzedają.
Przecież większość historii tu jest wymyślonych przez adminów, żeby coś na stronie się działo. Ta historia jest wymyślona po to, by wywołać wojnę płci w komentarzach.
Gość spóźnia się pół godziny bo dopijał piwko z kumplem, a Ty nadal jeszcze chcesz z nim rozmawiać? To był moment, w którym powinnaś wstać i wyjść. Bo on już w tym momencie przekazał Ci wszystko, co powinnaś wiedzieć, by go nieodwołalnie skreślić.
Koleś nie szanuje ludzi. Nie szanuje Twojego czasu. Nie szanuje samego siebie i własnego słowa, skoro ze swojej gęby robi cholewę. Z takiej mąki chleba nie będzie. Chyba, że interesują Cię toksyczne związki - wtedy hulaj dusza.
Niestety, to jest problem wielu ludzi, a już zwłaszcza kobiet. Chcemy być mili. Chcemy dać szansę. Tłumaczymy innych przed sobą, choć nawet oni sami nie próbują się przed nami tłumaczyć, bo mają nas w głębokim poważaniu. Ale my zawsze znajdziemy usprawiedliwienie dla ich chamstwa, prostactwa, przemocy itd. Bo miał zły dzień. Bo ona ma okres. Bo szef był dla niego niemiły. Bo zepsuł jej się samochód. Bo jest nieodpowiednia faza księżyca. Bo zupa była za słona... Zawsze coś się znajdzie.
A gdy już zabraknie nam tłumaczeń, to nadal przekraczamy siebie, bo nie chcemy chamowi sprawić przykrości. Przecież lepiej sprawić przykrość sobie, niż kategorycznie się pożegnać i wyjść.
Ta randka to doskonała okazja byś przyjrzała się temu, gdzie są Twoje granice, i jak masz ustawione priorytety.
Ja bym to nawet poprawiła o tyle, że bym nie czekała pół godziny. Facet się spóźnia na pierwszą randkę pół godziny? To znaczy, że ma cię w tyłku. Jeśli komuś zależy i coś się stało to pisze z wyprzedzeniem do osoby i daje znać, że ma opóźnienie żeby ta druga osoba mogła się zorganizować. Na przykład żeby mogła wyjść z domu później, żeby mogła pójść wypić kawę, żeby nie czekała na zewnątrz niepotrzebnie, żeby gdzieś nie stała, żeby nie stała i nie czekała dostając co kilka minut "jeszcze kilka minut". To jest po prostu kwestia szacunku do drugiej osoby.
A już w ogóle akacja "kazałem ci czekać 30 minut, bo piłem piwo z kumpem" to jest sytuacja, kiedy należy natychmiast się ewakuować z kilku powodów: bo facet już jest po alkoholu i realnie nie wiesz ile już wypił i nie wiesz jak się zachowuje po alkoholu i jakie mu pomysły do głowy przyjdą. Najgorzej jakby jeszcze się uparł, że on będzie odprowadzał i "mu się należy coś za randkę". To po prostu niebezpieczne.
Do tego facet, który w lokalu nie kontroluje fizjologii (beka i puszcza bąki) albo jest chamem, albo jest naprawdę pijany (może być też alkoholikiem i nie kontrolować fizjologii) albo jest też opcja, że do tego jest też po prostu naćpany. A naćpany facet, który pił alkohol i nie kontroluje już fizjologii i się nie przejmuje, że jest w miejscu publicznym to niebezpieczny facet dla kobiety. Z takich sytuacji natychmiast trzeba się ewakuować.
Do każdej kobiety: jak Wam głupio powiedzieć, że kończycie randkę to mówcie, że idziecie to łazienki i uciekajcie z takiej randki.
coztegoze2
Zgadzam się z Tobą, i początkowo chciałam to samo napisać odnośnie czekania.
Ale wyobraziłam sobie sytuację, że nie mają swoich numerów telefonów, są umówieni przez osobę trzecią tu i tu. A ona się pół dnia pindrzyła na tę randkę, nasłuchała jaki gość fantastyczny, siedzi odstrzelona w knajpie i BARDZO chce go poznać. W takim wypadku te pół godziny jest jeszcze do przyjęcia. No kolesiowi mógł się zepsuć samochód i właśnie dojeżdża spóźniony taksówką. Różnie może być.
Natomiast jeśli mają swoje numery i gość nie zadzwonił, że się spóźnia? Ja daję 15 min. Po 15 min. dupa w troki. I jego późniejsze tłumaczenia nie mają już racji bytu, niech spada na drzewo. Chyba, że miał wypadek, zgubił telefon czy coś w tym stylu i faktycznie nie mógł zadzwonić i uprzedzić o spóźnieniu. Jednak takie sytuacje są rzadkie. Częściej to zwykły dupek, który nie szanuje ludzi i w ogóle go nie obchodzi, że ktoś na niego czego. Znam takich osób sporo, a kobiety wcale w tym względzie nie lepsze. Niektórzy wręcz spóźniają się celowo, żeby zrobić "wejście". Mnie życie nauczyło, że tacy ludzie zawsze zawodzą. I to na wielu płaszczyznach. To nie jest materiał ani na kumpelę ani tym bardziej na partnera.
Co do całej reszty Twoje wypowiedzi zgadzam się co do przecinka. :)
To wszystko dałabym radę przeżyć, ale w momencie gdyby ktoś zjadł mi ciastko, byłby na wieki skreślony ;P
On po prostu nie chciał się z tobą spotkać i chciał cię odstraszyć tak na dobre. :)