Jak byłam mała, mój starszy brat często wmawiał mi (wtedy jeszcze tego nie wiedziałam) głupoty. Najbardziej zapamiętałam, że parówki do tak naprawdę ucięte dójki krowy, a ptasie mleczko jest zrobione z kupy ptaka. Potem chwaliłam się swoją wiedzą przed całą rodziną. Chyba nie muszę mówić, z jaką reakcją się spotykałam.
Wszyscy w śmiech, a ja obrażona, patrzyłam na wszystkich morderczym wzrokiem, ponieważ jak to może być nieprawdą, skoro powiedział mi to starszy brat?
W moim dziecięcym umyśle te parówki naprawdę przypominały dójki.
Dodaj anonimowe wyznanie
Poprawnie to są strzyki, a nie dójki.
Mnie się za dzieciaka parówki też kojarzyły z dójkami krowy, ale nie wpadłbym na to że to to samo.
Nasz tata jest takim żartownisiem i opowiadał siostrze i mnie historie rodzinne. I tak oto dowiedziałyśmy się min. ze jak rodzice za komuny brali ślub to nie było ich stać na obrączki i pradziadek dał im do przetopienia swoje złote zęby. Wierzyłam w to do 25 roku życia, kiedy to temat wypłynął w jakieś rozmowie i rodzice byli bardzo zdziwieni "to wy naprawdę w to uwierzyłyście?!". Takich historii wyszło jeszcze kilka a my z siostrą nie wiemy co jeszcze po latach okaże się głupim żartem, w który uwierzyłyśmy.
To nie był zart tylko kłamstwo. Specyficzne poczucie humoru.
Tak, dzieci do pewnego wieku nie mają mentalnych narzędzi do odsiewania ściemy. To może i jest zabawne, że wierzą we wszystko. Ale trochę głupio posyłać własne dziecko w świat z jakimiś bzdurami zamiast wiedzy.