#wJJJs

Przechodzę przez pasy, naprzeciwko których znajduje się bar mleczny. Widzę, że starszy pan wychodzi z baru z wózkiem inwalidzkim i czeka przed wejściem. Za nim próbuje wyjść bardzo (to ma nie brzmieć pejoratywnie, naprawdę była to osoba już w bardzo podeszłym wieku) stara kobieta, widać, że schorowana, kurczowo trzymająca się framugi drzwi. Oczywiście coś mi się w głowie włączyło, nie wiem, chęć niesienia pomocy, nieważne. Biegnę przez pasy, otwieram starszej pani drzwi, swoją torbę biorę na drugie ramię, przytrzymując drzwi jedną nogą i kolanem, podtrzymuję panią i staram się jej naprawdę delikatnie i ostrożnie pomóc bezpiecznie przejść przez drzwi i zejść ze schodków do wózka, który trzymał starszy pan. Pani już prawie wyszła, ale trzymała się jeszcze jedną ręką framugi, już, już jest prawie na wózku... aż tu nagle mnie coś rozproszyło, rozkojarzyło, nawet już nie wiem, co to było. Efekt był taki, że odruchowo cofnąłem swoją nogę. Tę podtrzymującą nieszczęsne drzwi... Później już tylko usłyszałem straszny krzyk tej biednej kobiety, drzwi się domknęły, przytrzaskując tej kobiecinie rękę... Oczywiście od razu otworzyłem te zasrane drzwi, pomagając tej pani się uwolnić, przepraszałem naprawdę szczerze, próbowałem wyjaśnić, pan tylko się uśmiechnął, powiedział, że nic nie szkodzi, że się zagoi, serdecznie się przy tym śmiejąc, próbował złagodzić sytuację. Gdy już odjeżdżali, pan mi podziękował za pomoc.

Wiecie, ja naprawdę nie chciałem źle... Jeszcze długo nie zapomnę krzyku bólu tej pani i jej skrzywdzonego, pełnego smutku i bólu twarzy... Mam wyrzuty sumienia. Wniosków nie będzie, choć może jeden – jestem debilem. :(
TakaOna100 Odpowiedz

Nie musisz obrzucać się błotem. Popracuj nad uważnością i byciem w tu i teraz

Dodaj anonimowe wyznanie