#wHedK
Właścicielka powiedziała, że do piątku da znać, nawet jeśli się nie zakwalifikuję. Minął piątek, telefonu brak. To samo przez weekend i poniedziałek. Postanowiłam we wtorek udać się do salonu, żeby spróbować się dowiedzieć, co było nie tak – tak z czystej ciekawości.
Kiedy weszłam do salonu zobaczyłam chłopaka, któremu kobieta wszystko tłumaczyła i pokazywała. Kierowniczka zaprosiła mnie do siebie, więc produkuję się, że nie mam pretensji, ale umawiałyśmy się na telefon, że byłam przekonana, że wszystko dobrze poszło itd. Pani kierownik powiedziała, że byłam jej faworytką, podobnie było z manager salonu. Właścicielka uparła się na młodego chłopaka, bo widać, że jest gejem, a klientki myślą, że gej zna się na biżuterii. Chłopak nie miał doświadczenia, po prostu był gejem. I z tego miejsca chcę zaznaczyć, że Boże broń nie mam nic przeciwko homoseksualistom. To nie wina chłopaka, że dostał tę pracę. Szlag mnie trafił na myśl o toku rozumowania właścicielki salonu.
Kilka dni po tym wydarzeniu w wiadomościach widziałam marsz równości, który odbył się w Poznaniu. Jakiej równości, ja się pytam? Choć nie mam absolutnie nic do osób homoseksualnych, to muszę przyznać, że parady równości są dla mnie bez sensu – jakiej równości się domagacie? Nie żyjemy w latach 60.
Jakiej równości? No nie wiem, może takiej, że nie żyjemy w latach 60 a jeśli akurat jesteś osobą homoseksualną to nie masz prawa wziąść legalnie ślubu? adoptować dzieci? Jeśli jednak już żyjesz w związku homoseksualnym z osobą, która już ma dziecko i wychowujecie je jak rodzina, to gdyby coś się tej osobie stało, to dziecko trafia do domu dziecka, nie ważne, że wychowywałaś je całe jego życie. Nie masz do niego prawa. Gdyby twój partner umarł, nie masz nic do powiedzenia w sprawie pochówku. Już nie mówiąc o skali nienawiści jaka się wylewa, gdy tylko temat praw osób homoseksualnych zostanie poruszony. No ale czym są rozbite rodziny czy prześladowania przy tym, że ty nie dostałaś pracy w jakiejś sieciówie, dyskryminowane biedactwo.
Nie wiem czemu kpisz. To, że ktoś nie dostaje pracy mimo lepszych kwalifikacji to poważna sprawa.
Tematy pochówku i inne które wymieniłaś w większości można załatwić umowami cywilno prawnymi. A jeśli nie, to zauważ, że takie problemy dotyczą wszystkich, nie tylko homoseksualistow. Jeśli mam dziecko z poprzedniego małżeństwa, ale żyję już z innym facetem, to ten facet również nie ma żadnych praw do mojego dziecka w przypadku mojej śmierci.
Przecież osoby hetero nie mogą być dyskryminowane. Nawet jak nie dostają pracy mimo lepszych kompetencji, a jedynym powodem do przyjęcia innej osoby jest jej orientacja.
Nie masz pojęcia o czym piszesz, maryl. Po pierwsze, nie wszystko da się załatwić u notariusza. Nie da się na przykład: prawa do decydowania o pochówku, wspólnego rozliczania podatku, uzyskania renty po zmarłym partnerze, przysposobienia dziecka, zwolnienia od płacenia podatku od darowizny, nabycia praw do zachowku. To wszystko osoby hetero dostają po podpisaniu jednego papierka, którego my podpisać nie możemy. Po drugie, te rzeczy, które załatwić sobie mogłyśmy, kosztowały nas kupę kasy. I znowu - pary hetero podpisują jeden papierek, który kosztuje 84 zł i dostają to wszystko automatycznie. Naprawdę nie widzisz w tym nierównych praw?
A co do dzieci. No tak, jeśli drugi rodzic żyje, to logiczne, że ma większe prawa do dziecka, niż nowy partner zmarłego rodzica. Ale jeśli tego drugiego rodzica nie ma, to nowy partner może to dziecko adoptować. My tego zrobić nie możemy, nawet jeśli razem staramy się o dziecko i razem będziemy je wychowywać od małego. Tylko jedna z nas będzie rodzicem, a druga nie będzie miała do tego dziecka żadnych praw. To zupełnie inna sytuacja, niż to co ty opisujesz.
Maryl2, kpię bo autorke nie spotkała żadna dyskryminacja. Nie została zatrudniona bo taką decyzję podjęła osoba decyzyjna. Autorka nawet nie rozmawiała o tym z właścicielką, po prostu poszła sobie na ploty do innych pracownic i uznała, że jak tak jej mówią to tak jest. To nie ma nic wspólnego z dyskryminacją systemową, która spotyka osoby homoseksualne cały czas. Jeśli autorka ma takie dobre kwalifikacje to dostanie pracę w sklepie dwa stoiska w galerii dalej, osoby homoseksualne dalej nie będą mogły brać ślubów. Z resztą- to właścicielką salonu nie przyznała jej pracy, zgodnie ze swoim prawem, nie okrutne lobby homoseksualne.
@elbatory, większość rzeczy które wymieniasz to kwestie podatkowe i finansowe, więc do tego się odniosę. Ja jestem hetero i wiesz co? Choćbyśmy nie wiem ile lat razem żyli, również nie mogę się rozliczać wraz z osobą, z którą mieszkam (siostrą/koleżanką/chłopakiem, whatever). Nie mogę uzyskać renty po niej, muszę zapłacić podatek od darowizny (real story, dosłownie miesiąc temu byliśmy zmuszeni to zrobić). Mówienie, że akurat osoby homo są tu dyskryminowane jest śmieszne, to jest jakaś wasza fiksacja, klapki na oczy i widzicie tylko swoją krzywdę. Jeśli wy zdobędziecie te prawa, to nie będzie wam przeszkadzało, że cierpią na tym ludzie samotni, którym nie udało się znaleźć osoby godnej zaufania na tyle, żeby wejść w związek małżeński dla tych przywilejów? Albo osoby żyjące w trójkątach, osoby aseksualnie?
Na tym polega socjalizm, że wybiera się osoby, które teoretycznie są ważniejsze dla społeczeństwa lub bardziej przez los poszkodowane, i im się życie ułatwia, sypie pieniędzmi. Może pogadajmy o tym czemu tak jest, i czy rzeczywiście system jest w stanie ocenić komu te ulgi bardziej się należą, biorąc pod uwagę jak różne są ludzkie sytuacje życiowe. Może niesprawiedliwe są w ogóle jakiekolwiek ulgi?
Idąc dalej - adoptowanie polega na tym, że biologicznych rodziców zastępują inni. Mame - kobieta, tatę - mężczyzna. My, kobiety hetero, też nie możemy adoptować dzieci, gdzie nasza rola jest już zajęta. A jeśli rola mamy nie jest zajęta, to uwierz mi, mimo, że jesteś hetero też możesz adoptować! Serio, oni nie sprawdzają orientacji.
Jeśli chodzi o zachówek - istnieje coś takiego jak testament.
Ale tu nie chodzi o osobę, z którą mieszkasz ileś tam lat, tylko osobę, z którą zdecydowałaś się spędzić całe życie, więc chcecie w tym celu wziąć ślub. Pary hetero mogą, ja i moja partnerka nie. Więc nie wiem co do tego ma twoja siostra czy koleżanka. Natomiast z chłopakiem możesz to zrobić, a będzie was to kosztowało jedynie 84 złote. Jeśli mimo to nie chcecie, to jest to wasz wybór, którego ja i moja partnerka nie mamy.
Nie wierzę, że naprawdę nie widzisz w tym dyskryminacji, po prostu w to nie wierzę.
Porównywanie praw płynących z zawarcia związku małżeńskiego do osób samotnych to kolejny absurd. Skoro są samotne, z wyboru bądź nie, to przecież z prostego, logicznego punktu widzenia, takie rzeczy jak dziedziczenie, pochówek, wspólne rozliczanie podatku, czy przysposobienie dziecka ich zwyczajnie nie dotyczy, bo SĄ SAMOTNI, a w tych wszystkich rzeczach, które wymieniłam, chodzi o drugą osobę xD no naprawdę, używasz tak głupich i absurdalnych "argumentów", że nawet nie wiem jak na nie reagować, bo zastanawiam się, czy ty tak na serio, czy po prostu piszesz cokolwiek, byle tylko coś napisać.
Jeśli chodzi o osoby aseksualne, to jak najbardziej tworzą one związki i biorą śluby, czerpiąc z tego wszystkie benefity, po prostu nie uprawiają seksu.
Natomiast co do osób żyjących w trójkątach, to jak najbardziej jestem za tym, by miały takie same prawa jak pary.
Jakoś w innych krajach, w których prym wiedzie socjalizm, małżeństwa homoseksualne są legalne i w żaden sposób nie szkodzi to społeczeństwu. A więc argument o socjalizmie też jest słaby.
A co do adopcji, to rodzice/opiekunowie niekoniecznie muszą być tatą i mamą. Naprawdę uważasz, że dla dziecka lepszym jest wychowywanie przez jednego rodzica, niż przez dwoje, ale tej samej płci? I w wypadku, gdy temu jednemu rodzicowi coś się stanie, lepiej żeby takie dziecko trafiło do jakiegoś ośrodka wychowawczego, zamiast zostać z osobą, którą kocha, która daje mu poczucie bezpieczeństwa, którą zna i traktuje jak rodzica? Bo właśnie tak wygląda obecne prawo w Polsce. I może nie sprawdzają orientacji, ale nie pozwolą też na adopcję osobie samotnej. Czyli jeśli moja partnerka umrze, to aby adoptować nasze dziecko, muszę związać się z mężczyzną, którego nie kocham i z którym nie chcę być. Naprawdę uważasz to za normalne i sprawiedliwe?
A testament nie reguluje zachowku. To dwie różne kwestie.
@elbatory „ Natomiast co do osób żyjących w trójkątach, to jak najbardziej jestem za tym, by miały takie same prawa jak pary.” - a osoby żyjące w pięciokątach gorsze?
„… A więc argument o socjalizmie też jest słaby.
„ - nie zrozumiałaś.
„I może nie sprawdzają orientacji, ale nie pozwolą też na adopcję osobie samotnej. Czyli jeśli moja partnerka umrze, to aby adoptować nasze dziecko, muszę związać się z mężczyzną, którego nie kocham i z którym nie chcę być. ” - no toż o tym mówię, samotna osoba hetero, żeby adoptować czy skorzystać z banku przy in vitro również musiałaby się związać z kimś kogo nie kocha.
„ Skoro są samotne, z wyboru bądź nie, to przecież z prostego, logicznego punktu widzenia, takie rzeczy jak dziedziczenie, pochówek, wspólne rozliczanie podatku, czy przysposobienie dziecka ich zwyczajnie nie dotyczy, bo SĄ SAMOTNI, ” - no oczywiście, przecież przyjaźnie i inne relacje osób samotnych (czyt niebędących w relacji romantycznej) są mniej wartościowe od twojej relacji, więc nie mają prawa decydować o swoim pochówku czy tym bardziej dziedziczeniu. No ale nie mają prawa chcieć adoptować dzieci. No przecież to jest jasne i logiczne, na śmietnik z nimi! Nie powinni mieć ulg podatkowych bo w przeciwieństwie do ciebie i twojej dziewczyny nie spłodzą dziecka… oh wait!
E no co tam jakieś szacunek ogółu czy możliwość życia z ukochaną osobą na równych warunkach z hetero. Ważne, że jakiś jubiler być może przyjmie nas do pracy.
Ee domagamy się równości jeśli chodzi o śluby, wspólność majątkową, dziedziczenie, informacje dotyczące stanu zdrowia osoby, którą kochamy, adopcje, dostęp do in-vitro na takich samych zasadach, co pary hetero... mam wymieniać dalej? No nie, to że ktoś tam zatrudnił geja, nie znaczy, że w Polsce mamy równe prawa xD
Nie, no straszne. Właściciel sklepu SAM DECYDUJE, kogo chce zatrudnić! W dodatku wybiera kogoś, kto jego zdaniem przyciągnie więcej klientów. No jak tak można, ja się pytam? Jakim prawem właściciel ma swoje preferencje, wyobrażenia i oczekiwania względem zatrudnianych pracowników?
Absolutnie nie powinno tak być. Pracownicy powinni być przyznawani pracodawcom odgórnie, z przydziału. Albo losowani, jak w lotku.
A gejów nie powinno się zatrudniać wcale, bo już im szajba odbiła od nadmiaru swobody. Niedługo będą chodzić po ulicach trzymając się za ręce, jak normalni ludzie! I zobaczą to dzieci!!!
Co to się teraz wyprawia. Sodomia i gomoria!
Pracodawcy z reguły wybierają albo najlepszego, albo najtańszego pracownika.
Takiemu świeżakowi, co nic nie umie można wcisnąć umowę zlecenie, pracę za niższą stawkę, manipulować i oszukiwać. A to że ktoś na początku nic nie umie, to problem jego współpracowników i bezp. przełożonego. Właściciele firm często nie mają pojęcia jak wygląda praca ich pracowników, uważają, że do pewnych prac nie potrzeba doświadczenia i kwalifikacji, ew. każdy się tego szybko nauczy.
radiant
Co nie zmienia faktu, że to nadal ONI są właścicielami firm.
A jak przełożony ma problem z zatrudnionym pracownikiem, to jego zadaniem jest porozmawianie o tym z właścicielem. Między innymi od tego ma to stanowisko. Właściciel może coś z tym zrobić albo nie. Przełożony może to znosić albo się zwolnić.
Każdy ma tutaj wybór.
Oczywiście mądry właściciel będzie brał też pod uwagę zdanie swoich pracowników. W końcu to oni spędzają pół dnia z nowo zatrudnionym. Oni wiedzą w praktyce jak wygląda jego praca, jaką atmosferę wprowadza, na ile się sprawdza w danym miejscu. Jednak ostateczna decyzja i tak należy do właściciela.
Jak komuś to nie pasuje, niech zakłada własną firmę i zatrudnia sobie kogo tylko chce.
@Czaroit
Tak, to właściciel ma ostateczne słowo, jeśli chodzi o rekrutację. To od niego zależy, czy jego podwładni zatrudnią kompetentną i doświadczoną (a przez to droższą) osobę, czy wybiorą kogoś, kto zgodzi się pracować za najniższą krajową (nawet bez doświadczenia/umiejętności). Jak szef nakaże zatrudnić np. kogoś z rodziny, co nie ma zielonego pojęcia o tej pracy i nie ma żadnych chęci, by cokolwiek się nauczyć, to jego przełożeni, czy współpracownicy nie mają tu nic do gadania - albo to akceptują, albo mogą się zwolnić.
Tyle że władza to jedno, a dobro firmy to zupełnie co innego. Jak właściciel chce, żeby jego biznes się rozwijał, to warto zainwestować w lepszych pracowników.
No chyba że chce wyciągnąć z biznesu ile się da teraz, a co będzie za parę lat go nie obchodzi.
,,Boże broń nie mam nic przeciwko homoseksualistom"
Chwilę później: Czepianie się marszu równości, tak jakby to marsz równości odpowiadał za to, że właścicielka wolała zatrudnić geja. Jeśli nie wymagali doświadczenia, to chłopak miał takie same prawo dostać tę pracę tak jak ty. To właścicielka poniesie konsekwencje i będzie stratna, jeśli się okaże że chłopak przez brak doświadczenia sobie nie poradzi. A co do pytania ,,jakiej równości", to już odpowiadam: Osoby homo chcą móc zawierać małżeństwa, adoptować dzieci jak pary hetero, a tymczasem nawet związków partnerskich w Polsce nie ma, i to dotyczy też par hetero. Ma być ustawa o związkach partnerskich, zarówno dla par homo, jak i hetero i mam nadzieję że to przejdzie, bo to pierwszy krok w stronę równości. To że nie żyjemy w latach 60 to nie znaczy, że jest równość. Równość będzie wtedy, kiedy pary jednopłciowe będą miały te same prawa co pary hetero.
Tu zupełnie nie o to chodzi.
Chłopak pewnie dostał minimalną krajową, a Ty jako osoba mająca już doświadczenie w tej pracy zapewne byś się nie zgodziła na taką stawkę.
Opcja 2 - chłopak dostał robotę po znajomości, a reszta to bajeczka.
Przyszedł na rozmowę i powiedział, że jest gejem, miał to w CV czy też na rozmowie o pracę został o to zapytany? Żadna z tych opcji nie ma najmniejszego sensu.
W żadnej pracy pracodawca nie pytał mnie o preferencje seksualne.
Niby nie masz nic do osób LGBT ale po chwili dodajesz - jakiej równości się domagacie? Widać jak płytka albo żadna jest ta twoja tolerancja. Powiem Ci tak, równości wobec prawa poprzez możliwość zarejestrowania swojego związku, czy nazwiemy to związek partnerski czy w jakiś inny sposób to wszystko jedno. Chodzi o równe prawa w dziedziczeniu, podatkach, służbie zdrowia itp. I nie niech nikt mi nie mówi, że przecież to wszystko się da za pomocą notariusza i prawnika. Nie nie da się, wszystkie działania są raptem protezami gorszymi lub lepszymi ale w dużej mierze takimi, które da się podważyć. Co do Twojej sytuacji, przykro mi i rozumiem rozczarowanie, to nie powinno mieć miejsca. Tak naprawdę zostałaś właśnie zdyskryminowana ze względu na swoją orientację sekcsualna. Rzadki przypadek żeby to akurat osoba hetero była dyskryminowana, ale tak się stało.
Równość już jest, teraz jest walka o przywileje.
Oj, drago, jednak zignorowałeś wszystko o czym dotychczas rozmawialiśmy? :( przeczytaj sobie pozostałe komentarze pod tym wyznaniem, może zrozumiesz w końcu, że nie ma równości.
Oj tam, w nowym roku musisz mi przypomnieć, bo to bylonrok temu i już zapomniałem :)
No dobra, obiektywnie przyznam że homosie mogą czuć się pokrzywdzeni. Jak dla mnie to mogą mieć takie same prawa tylko mnie wkurza propaganda. A i nie od dziś wiadomo, że to temat zastępczy jak trzeba zrobić większy przekręt, przynajmniej w Polsce. Podobnie jak aborcja. A my tu na dole się drapiemy nawzajem po oczach.
Dragomir to są tematy zastępcze dopóki sprawa nie dotyczy ciebie i sam nie jesteś homo, albo twoja żona nie jest w ciąży z płodem bez wykształconego mózgu i zastanawiasz się czy ktoś się ulituje czy będą czekać, aż zacznie umierać przez tą ciążę ewentualnie przejdziecie przez traumę rodzenia dziecka, które będzie zdeformowane umierać w waszych ramionach. Nie no luzik, przecież to nie twoje problemy, dla ciebie to tylko temat zastępczy.
Jakiej równości? Od razu co mi przychodzi do głowy, to kwestia małżeństw. Dlaczego Wam wolno, a nam nie?