#v4YsR

Niedawno urodziłam zdrowego synka. Jednak początki ciąży nie były takie łatwe, miałam zagrożoną ciążę i musiałam leżeć w szpitalu pod obserwacją. To był dla mnie ciężki czas. Ciągle płakałam i martwiłam się o dziecko, pewnie były to już stany depresyjne. Lekarze starali się, jak mogli, abym poczuła się lepiej. Jednak prawdziwą odskocznią od sytuacji, w jakiej się znalazłam, był szpitalny kot. Codziennie po badaniach szłam na położniczą izbę przyjęć i go głaskałam. A on tulił się do mojego brzucha. Oczywiście możecie mówić, że to nieodpowiedzialne, bo kot nieznany, bo choroby itp., ale higiena była zachowana, a kot zadbany, no i szpitalny!
Obiecałam sobie, że jak wyjdę ze szpitala, to pojadę do schroniska i adoptuję takiego rudzielca, więc dziś mam zdrowego synka i Rudego Grubaska.

PS Jeśli nie wierzycie, że w szpitalu jest kot, to sprawdźcie wrocławski szpital przy ulicy na K.
Ladybird21 Odpowiedz

Jejku, zazdroszczę! ❤️ swietny pomysl ze szpitalnymi zwierzetami zwlaszcza na porodowkach, patologii ciazy itd.

Dragomir

Tak, wszędzie ma być sterylnie a kot łazi gdzie chce. Nie od dziś wiadomo że najgorsze patogeny są w szpitalu. Zwłaszcza na patologii ciąży. Robisz z logiki przydrożną Ukrainkę 🤣

elbatory Odpowiedz

Też miałam okazję głaskać Prezesa, ale z tego co się orientuję to już nie żyje :(

Livarot Odpowiedz

W warszawskim szpitalu na Kasprzaka też był kot szpitalny. A że był bardzo dobrze odżywiony powodowało to różne niesmaczne żarty przez co ordynator chirurgii chciał go usunąć poza szpital.

Jumalatar

Ale, na szczęście, mu się nie udało ?

Dragomir

Sądzę że nie. Kot miał jakieś wpływowe znajomości, powołał się na nie a ordynator zrezygnował ze stanowiska już na drugi dzień. Chwilę później słuch o nim zaginął, a kot dziwnym zbiegiem okoliczności stał się jeszcze lepiej odżywiony.

GwardiaDawkinsa Odpowiedz

Koty i kobiety w ciąży to bardzo ryzykowne połączenie - ze względu na przenoszone przez nie choroby.
Zdrowy czy nie, kitku chodzi różnymi drogami.
O ile wychowywanie dziecka ze zwierzakiem zwiększa jego odporność (poprzez ekspozycję na zarazki oraz wydzielanie się oksytocyny), o tyle w szpitalu prenatalnym zwierzęta to kiepski pomysł.

BanonC Odpowiedz

Dzieci i zwierzęta to dobre połączenie. Ja się też wychowałem ze zwierzętami domowymi

Dragomir

Ale nie na patologii ciąży.

elbatory

Ale dlaczego nie na patologii ciąży? Wiem, że ta nazwa brzmi patologicznie, ale to nie o taką patologię chodzi. Trafiają tam np. kobiety z cukrzycą, które w trakcie ciąży potrzebują większej uwagi. Jeśli kot jest zdrowy, regularnie badany, szczepiony i odrobaczany, to nie zaszkodzi tym kobietom. Chyba że swoją słodkością podniesie im poziom cukru :P

Dragomir

Pomyślmy...dopiero co była kowidioza, ostra choroba z rodziny psychotycznych. Każdy musiał się odkażać, trzymać dystans i oddychać własnym dwutlenkiem węgla często po kilka godzin każdego dnia, zamiast normalnym tlenem. Bo był śmiertelny wirus...a kot też musi się odkażać, czy nie przenosi drobnoustrojów? Patologia ciąży to oddział także dla zagrożonych ciąż, gdzie cała masa porodów to wcześniaki. Z jeszcze delikatniejszą odpornością niż dzieci donoszone.

Uwielbiam koty, uważam je za bardzo czyste stworzenia na tle innych zwierząt ale raczej nie na patologii ciąży.

3210

elbatory że względu na ryzyko toksoplazmozy i innych chorób które kot może przenieść.
No chyba że jest badany raz na miesiąc i nie wychodzi poza szpital.

elbatory

Oczywiście wiem o toksoplazmozie, po prostu z góry założyłam, że skoro ma to być kot szpitalny, to oczywistym jest, że będzie to kot niewychodzący i regularnie badany. A najlepiej w ogóle, żeby był to kot oddziałowy. Wtedy nie widzę problemu, by takie kot sobie mieszkał na patologii ciąży. Oczywiście mówimy o sytuacji czysto hipotetycznej, czyli kocie spełniającym te wszystkie warunki, a nie o kocie z wyznania czy jakimkolwiek innym.

Dragomir

Mówimy o kocie, który może w każdej chwili wyjść przez uchylone drzwi czy okno. Już widzę jak przeładowany obowiązkami szpitalnymi personel dba dodatkowo o kuwetę sierściuszka, oraz zrzuca się na weterynarza co miesiąc. Nie mówiąc o tym, że pacjenci mogą mieć uczulenie na koty. Kot to nie zabawka, nie maskotka i nie powinien mieć miejsca na porodówce. Gdyby coś jednak mu odbiło i zaatakowałby jakiegoś nowonarodzonego pacjenta, to kto by za to odpowiadał?

Dodaj anonimowe wyznanie