#uiq37
– Gdzie jesteś?
– Dworzec Główny.
– Co widzisz?
– Przy wyjściu Pałac Kultury.
– To tam czekaj.
Więc poszedłem pod Pałac i czekałem.
Po 4h zadzwoniłem z budki telefonicznej do mamy. Że już jestem i 4h czekam na ojca. A mama na to, że ojciec dzwonił 3,5h temu, że nie może mnie znaleźć. Więc poczekałem jeszcze godzinkę i poszedłem znów na Dworzec PKP. Spotkałem tam zmartwionego i złego ojca, który szukał mnie 5 godzin.
Miałem czekać przy wyjściu. Przy którym widziałem Pałac Kultury.
Szybciej dojechałem z Częstochowy do Warszawy pociągiem niż z Dworca Głównego do hotelu 10 km dalej :)
Sukces, że czekaliście na siebie we właściwym mieście.
Brzmi jak moje dogadywanie się z tatą, gdy miał mnie skądś odebrać. Dodam, że mam słabą orientację w terenie.
Tata: Gdzie jesteś?
Ja: Na przystanku koło galerii handlowej XY
Tata: ok, to pójdź w lewo
Ja: ... które lewo? Tzn. czy w lewo stojąc tyłem do galerii, czy w lewo stojąc przodem do galerii?
To akurat jest bardzo sensowne pytanie.
A mnie wkurza jak ktoś mi mówi coś takiego - no to stamtąd idziesz w górę (albo w dół) jak dla mnie ta ulica jest płaska i nie wiem za cholerę o co komuś innemu chodzi. A ten ktoś się wścieka że nie widzę tego miejsca jego oczami. No nie widzę i już. To już wolę żeby mi nic nie tłumaczył niż w ten sposób.
Pochodzę ze świętokrzyskiego.
Numery domów rosnące (w górę) lub malejące (w dół).
W życiu bym na to nie wpadł. Jest to jakiś trop :) dzięki w każdym razie.
Zdarza się.
Kiedyś (w czasach "bezkomórkowych") umówiliśmy się z kolegą na rogu skrzyżowania.
I wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że skrzyżowanie było duże, rogi cztery, a my czekaliśmy na siebie dokładnie po przekątnej ;)
Nie jesteście zbyt rozgarnięci.
W Warszawie Dworzec Główny praktycznie nie istnieje. Najważniejszym dworcem jest Dworzec Centralny.