Parę lat temu dostałam się na studia i musiałam wyprowadzić do innego miasta. Rodzice pojechali mnie „zainstalować” i kupić pralkę. W wynajmowanym przeze mnie i koleżankę mieszkaniu była tylko stara Frania, więc umówiłyśmy się, że pralkę kupię ja, a ona coś tam innego, żeby potem nie było problemu przy podziale. Przyjechaliśmy, córunia zainstalowana, pralka kupiona — ale dostawa następnego dnia, a jeszcze panowie dostawcy mogą zabrać poprzednią pralkę z mieszkania, jeśli klient sobie życzy. Pożegnałam się z rodzicami, podziękowałam, pojechali. Następnego dnia dzwonek do drzwi, panowie przyjechali z pralką. Weszli, wstawili, i jeden pyta: „A stara jest?”.
Na co ja rezolutnie odpowiedziałam: „Mamy nie ma w domu”.
Dodaj anonimowe wyznanie