#tliFI
Schemat 1: Ojciec wychowywany był przez samotną matkę, jego ojciec ich zostawił. No cóż, mój zrobił to samo.
Schemat 2: Matka uwielbiająca swojego syna, córkę traktuje jak zło konieczne. Moja zrobiła mi dokładnie to samo, wcześniej jej mama traktowała ją jak gówno.
Schemat 3: Obracanie się w półświatku, ćpanie, chlanie i złodziejstwo – mój młodszy brat, ulubieniec mojej mamy, robi dokładnie to, co ona w młodości. Edukację zakończył na podstawówce, odsiedział kilka lat w zakładzie, a aktualnie wyrwał się na wolność i znęca się nad babcią, mamą, ojczymem i moim przyrodnim rodzeństwem.
Schemat 4: Życie z zasiłków, niechęć do pracy, zero inwestycji we własny rozwój. Babcia, mama, a teraz brat tworzą ten elitarny klub.
Do czego zmierzam?
Do tego, że żadna z tych osób nie widzi tego, co robi źle. Nie potrafili przełamać bariery, bo tak jest wygodniej. Nie nauczyli się niczego na cudzych błędach, zero wyciągania wniosków z życia innych ludzi. I tu pojawiam się ja.
Jestem najstarsza z piątki mojego rodzeństwa. Do 15 roku życia zachowywałam się jak reszta dresów z osiedla, przyszedł moment, kiedy miałam nie zdać. Tutaj nastąpił punkt zwrotny. Zwróciłam uwagę na długi mojej matki i babki, na to, jakie są nieszczęśliwe i że w sumie nie mają już żadnych perspektyw na cokolwiek lepszego. Szczęśliwym trafem znalazłam się w technikum, cudem zdałam, załapałam się o włos. Ze średniej dwa z groszami, z jaką ukończyłam poprzednią szkołę, zrobiłam w pierwszej klasie technikum 4.6, a potem było już tylko wyżej i powyżej 5.0 na koniec. Profil żywieniowy podpasował mi na tyle, że od drugiej klasy jeździłam na ogólnopolskie olimpiady – zdobyłam dwa tytuły finalisty i dwa wysokie miejsca jako laureat.
Po ukończeniu 18 roku życia wyprowadziłam się z domu, bo tam nie było warunków do nauki (dwa pokoje na osiem osób), co pozwoliło mi właśnie na olimpiady i naukę w świętym spokoju. Za osiągnięcia naukowe jak do tej pory otrzymałam blisko 30 tysięcy złotych w formie różnych stypendiów. Mieszkam z chłopakiem, raz jest lepiej, raz jest gorzej, ale kocham go, wspierał mnie przez cały ten czas. Jego rodzice nam trochę na początku pomagali. On pracuje, a ja aktualnie studiuję i marzę o pozostaniu na uczelni.
Jedyne czego mi było trzeba, to punktu zwrotnego (o którym może opowiem w innym wyznaniu), samozaparcia, ciężkiej pracy nad sobą i wyłamałam się z tej karuzeli patologii. Nie dajcie się zaszufladkować, mi też mówili, że nic nie osiągnę w życiu (normalniejsza, dalsza część rodziny), że będę jak moja matka i babka. Wcale nie musi tak być – każdy jest kowalem własnego losu.
To niekoniecznie musi tak działać, że patologia (i nie tylko, także inne zachowania) muszą być dziedziczne. Często to ma wręcz odwrotny skutek. Np. dziecko alkoholika zostaje abstynentem, dziecko fanatyków religijnych - ateistą, czy dziecko lekarzy wybiera profesję nie związaną z medycyną. Po prostu wpychanie czegoś na siłę (bez znaczenia czy celowe, czy jako efekt uboczny pewnego stylu bycia) często prowadzi do znienawidzenia tego czegoś i chęci bycia kimś innym, niż rodzic/e.
"Np. dziecko alkoholika zostaje abstynentem"
U mnie tak było z papierosami.
Oboje rodzice palili minimum paczkę dziennie (ojciec jakieś siekiery, mama delikatniejsze, z ustnikiem).
Znienawidziłam ten smród na całe życie.
Z moimi rodzicami było podobnie, jedynego w życiu papierosa zapaliłem w wieku 7 lat, bo interesowało mnie to, dlaczego starzy palą.
A teraz każdy palący ma na starcie u mnie minus.
To się nazywa epigenetyka i wyuczona bezradność.
Zgoda ale wyrodne dzieci trafiają się w każdej rodzinie. Możesz stanąć na głowie a one swoje. No i co poradzisz jak nic nie poradzisz.
Sugerujesz że autorka jest wyrodna, bo się wyłamała ze schematu interpokoleniowego? Surowo.
Odrzuciła rodzinny system wartości i zwyczaje. Zerwała z tradycją. Opuściła dom najszybciej jak mogła i żyje w całkowicie odrębny, obcy sposób. Jak to zatem nazwać?
Swoją drogą, podziwiam takich ludzi bardzo. Takie osiągnięcie jest prawdziwym powodem do szacunku.
Epigenetyka mówi o tym, że dziedziczymy po przodkach pewne zasoby, ale to co my z nimi zrobimy zależy od nas
Jest Pani naprawdę wspaniała!
No przyznam że to najgorsze by powielać błędy swoich przodków, ja od złych zachowań moich przodków starań się odcinać, a nie to kontynuować
Brawo, oby było jeszcze lepiej
Gratuluję!
Bądź wyrozumiała, mało kto ma tyle siły. Powodzenia w życiu!