#tDmvB
Jest dzień ślubu i wesela. Jesteśmy na sali weselnej. Widzę wujków, ciotki, dziadków, kuzynostwo – którego nie zapraszałem. Pytam ich, o co chodzi i jak to możliwe. Co usłyszałem? Moja matka w tajemnicy przede mną i żoną wysłała do nich zaproszenia! Bo przecież nie wypada ich nie zaprosić. Dostałem takiego ataku szału, że wziąłem mikrofon i kazałem wszystkim niezaproszonym przeze mnie po prostu WYPIER..LAĆ! Zrobiłem dziką awanturę swojej matce, która również opuściła salę weselną. Ojciec też wyszedł. Stwierdzili tylko, że skoro pobieramy się bez Boga, to małżeństwo nie przetrwa. Od osób niezaproszonych usłyszałem, jaki ze mnie cham, prostak. Jak mogę zrobić wesele bez dzieci, przecież bombelki to najlepsza atrakcja! I ogólnie jaki jestem najgorszy.
Moja żona się rozpłakała. Goście – cisza. Uspokoiłem żonę i wróciliśmy na salę. Wesele odbyło się bez kolejnych incydentów.
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że jestem obwiniany przez bliższą i dalszą rodzinę za zniszczenie wesela, bo przecież jedzenia by wystarczyło, a zawsze można dołożyć jakieś krzesła do stolików. Nikt nie widzi tego, że to był nasz dzień, nasze pieniądze. Rodzice i teściowie nie płacili nam za nic. Nie chcieliśmy. 90% osób z wesela nie widzi w tym nic złego, że moja matka wysłała te zaproszenia. Od dalszej rodziny dowiedziałem się, że kuzynka patolka i tak chciała nam dać pustą kopertę, bo przecież jechała do nas 90 km, a paliwo drogie. Moi rodzice nie odzywają się do mnie. Nie chcą mnie znać. Naprawdę to było takie ciężkie do zaakceptowania przez moją rodzinę, że nie chcę na swoim weselu kilku osób, których nie lubię albo nie znam? Naprawdę myślicie, że dzieci na weselu to najlepsza atrakcja? Pijani ludzie, kelnerzy z gorącymi daniami i dzieci, które biegają, drą się, skaczą, piszczą. Ktoś powie: „Sam byłeś dzieckiem i byłeś taki” – nie, nie byłem taki. Jakbym coś odwalił, to ojciec by mi skórę z tyłka zdarł.
Tylko moi znajomi i przyjaciele powiedzieli mi, że zrobiłem dobrze. Moje wesele – moje zasady. Nie żałuję.
Hmm. Ale ci goście byli zaproszeni - zaprosiła ich twoja matka, owszem, bez twojej zgody i nie powinna tego robić, zachowała się źle i to osobny temat. Natomiast z perspektywy gości oni otrzymali zaproszenie i zapewne sądzili, że to ty sam ich zapraszasz. Przyszli żeby z tobą świętować, a ty kazałeś im "wypier****ć", jakby to oni coś zawinili. O kim ta sytuacja źle świadczy?
na pewno nie o osobie, która odpowiadała za podłączenie mikrofonu i rozstawieniu głośników - bo te działały idealnie.
Jesteś burakiem i chamem. I nie chodzi o wściekłość na zachowania rodziców, bo ona jest zrozumiała. Chodzi o sposób załatwienia tego. Gratuluję doprowadzenia żony do łez na jej własnym ślubie.
Czasami trzeba byc az takim burakiem ,bo ludzie a szczegolnie najblizsi wejda ci na glowe, nie rozumieja stawianych granic bo uwazaja ze wiek i doswiadczenie pozwalaja im dyktowac warunki szczegolnie ze w tym przypadku bo to ich dziecko ,odwrocimy sytuacje to rodzice by cos organizowali a syn zaczal spraszac tam ludzi za ktorymi oboje nie przepadaja wyobraź sobie jakie dopiero wtedy bylby larum bo jak gnoj smie oragnizowac im zycie , wiec zabraklo jak to zwykle w takich sytuacjach szacunku do wlasnego dziecka ,a to ze wiekszosc na to ludzi w komentarzach przyklaskuje, pokazuje tylko ze rodzina badz znajomi moga na was srac ile wlezie wszystko przeciez przyjmiecie bez gadania bo jestescie takimi ludzmi tacy w pyte i ulegli ,a jesli chodzi o autora nie martw sie mamusia z tatusiem szybciutko sie przeprasza jak pojawia sie wnuki ,tylko polecam dosc wczesnie pacyfikowac ich durne zachowania bo jeszcze przy dzieciach beda probowac roznych syfiastych sztuczek,oczywiscie jesli autor i rodzice maja zamiar utrzymywac ze soba kontakt.
@Viczki a jak należało to w takim razie załatwić? Bo ja bym nie chciała marnować 2 godzin wesela na to żeby prosić ludzi żeby łaskawie wyszli z wesela, na które ich nie zapraszałam. Zresztą ile osób by wyszło skoro już przyjechali i jest alko i jedzenie za darmo?
@coztegoze2 Przede wszystkim zachować twarz i nie robić bydła. Ludzie, którzy tam przyszli "nielegalnie" mogli nie mieć pojęcia, że nie było ich na prawidłowej liście gości. Goście zaproszeni osobiście przez autora też przyszli tam po to, żeby się bawić a nie po to, żeby oglądać wątpliwej jaości występy Pana Młodego.
I tak, lepiej było ich odsiać i w dyskretny sposób wyprosić (nawet z pomocą zaufanych ludzi) a nazajutrz zrobić awanturę rodzicom, niż drzeć japę i oczekiwać, że wszyscy pozostali będą świetnie się bawić.
Zastanawia mnie kwestia wynajmu sali. Nie płacili od talerza? Po prostu wynajlęli budynek na bliżej nieokreśloną liczbę gości a stoły zastawiali sami? Bo gdyby to było w normalnej restauracji, to jej zarządca też miałby coś do powiedzenia i być może pomógłby w pozbyciu się nadmiarowych osób. Na wszystkich weselach, które pamiętam, były karteczki z wyznaczonymi miejscami do siedzenia. Reszcie należało podziękować za przybycie i skierować ich do drzwi.
@Viczki a ile może trwać dyskretne wypraszanie? Wesele jest tak drogą imprezą, że zamiast tracić 2-3 godziny (albo i więcej) na wypraszanie ludzi, którzy nie byli zaproszenie się wcale nie dziwię, że pan młody im po prostu kazał wyp...
Poza tym co jak ktoś by powiedział, że jego nie obchodzi, bo dostał zaproszenie? Przecież wszyscy zaproszenie przez rodziców tak mogli powiedzieć. I ile się bawić wtedy w wypraszanie zamiast zabawy na własnym weselu?
Bez przesady, ktoś sra na głowę państwu młodym a oni mają udawać, że wszystko jest ok byleby tylko sobie ktoś o nich czegoś złego nie pomyślał. I tak będą myśleć co będą chcieli. Tym bardziej z takimi akcjami w rodzinie. Trzeba stawiać mocne granice i je egzekwować a nie "delikatnie prosić".
O ile twoja matka zrobiła źle,
zapraszając tamte osoby, to i ty również nie popisałeś się. Tak jak napisał/napisała Viczki, jesteś burakiem i chamem.
Zachowal sie adekwatnie do sytuacji na buractwo i chamstwo zareagował tym samym. Zabawne jak ludzie nie widza tego jak ktoś zachowuje się jak cham i prostak i w odpowiedzi dostaje to samo nagle obraza majestatu.
I bardzo dobrze zrobiłeś. Bez przesady żeby komuś wesele urządzać. A jak ktoś myśli, że wystarczy dostawić krzesła i że sala by nie wystawiła rachunku za te dodatkowe osoby to jest po prostu naiwny.
Warto popracować na reagowaniem na sytuację stresowe. Trzeba było podejść do nich, porozmawiać, że mają wyjść, a nie drzeć się na całą salę. Ciekawe kiedy na żonę się wydrzesz jak zrobi coś niezgodnie z oczekiwaniami. Oby na krzyku się skończyło...
A na moje dobrze zrobiłeś. To Twój dzień i masz prawo oczekiwać, że będzie tak, jak Ty chcesz. Osoby, których nie zapraszałeś i które później musiałeś wyprosić powinna przepraszać Twoja matka, ponieważ zaistniała sytuacja była skutkiem jej debilnych decyzji, a nie Twoich. Nie jest Twoim obowiązkiem dźwigać konsekwencji decyzji innych dorosłych ludzi, zwłaszcza że sam już zaprosiłeś wszystkich, którzy dla Ciebie byli ważni. Nie jest też Twoim obowiązkiem ani nawet powinnością prostowanie ich własnym kosztem, już nawet w zwykłe dni powszednie, a co dopiero ślub/wesele.
Historia mi się całkowicie nie klei. Przecież menadżerowi sali trzeba przed weselem zgłosić ile będzie osób. Wiadomo, że w jakichś granicach, ale nie jest tak, że nagle przyjdzie dodatkowe 30-40 osób i wszystko będzie ok. Gdyby było, jak opisujesz, ludzie nie mieliby gdzie usiąść i nie byłoby dla nich jedzenia. No chyba, że to mamusia załatwiała ci salę i podawała liczbę gości, ale wtedy sam jej oddałeś władzę nad swoim weselem.
A ta historia,.że kuzynka patolka chciała dać pustą kopertę, to już w ogóle wygląda na dodana, by wywołać większe oburzenie w czytelniku.
No dokładnie, ciekawe skąd to niby wiedział z tą kuzynką. Brzmi zupełnie niewiarygodnie, a do tego dodatkowo świadczy kiepsko o autorze bo brzmi "z tą kuzynką to i tak się nie opłacało, bo nie zamierzała dać hajsu"
Z tego co rozumiem, to wyprosił ich na etapie wejścia na salę weselną - zanim usiedli do stołów, więc problem miejsc sie jeszcze nie pojawił. Nikt w drzwiach nie liczy gości. A z kuzynką to mógł się jakoś pocztą pantoflową dowiedzieć od kogoś innego z rodziny i chyba nie chodzi o to, że jemu zależało na pieniądzach, ale bardziej na podkreśleniu co to za ludzie i dlaczego ich na weselu nie chciał (bo przyjście na wesele z pustą kopertą to jednak buractwo)
Jak nie lubie wesel tak uważam że zrobiłeś dobrze. Chamstwem na chamstwo. Nie lubisz kogoś z "rodziny" kto sprawił Ci przykrość, kogoś kto rodzina jest tylko na papierze albo kogos kogo nigdy nie widziałeś nie znaczy że masz ich zapraszać na własne wesele "bo to rodzina" w dupie z taką rodziną która przyjdzie sie nażreć i napić za darmo i jeszcze kaszojady sprzeda jakiejś ciotce czy komuś. Poza tym nie rozumiem tego szamba oburzonych polaczków w komentarzach. To że ktoś płaci i chce tak a nie inaczej nie oznacza automatycznie że musi zmieniać olany dla matki która znów chce przeżyć "swoje" wesele. Murem za Tobą. Olej cebularzy i patusów którzy sie rzucają w komentarzach czy w rodzinie. Twoja kasa Twoja praca Twoje zasady