Poszłam z facetem pierwszy raz w życiu do restauracji indyjskiej. Coś przeglądam, zamówiliśmy i wjeżdża garnuszek sosu. Zjadam i mówię no fajna przystawka, ale zostawię sobie miejsce na danie główne. Po czym okazało się, że to było całe danie i to nie była przystawka, tylko ten kurczak w sosie...
Dodaj anonimowe wyznanie
Żadne to wyznanie, ale zawsze mnie to wkurwia w restauracjach indyjskich w Polsce. (Tak tak, nie tylko w Polsce tak jest, ale u nas jeszcze nie trafiłam na knajpę z normalnymi porcjami, a za granicą owszem.)
Ja byłam w kilku restauracjach i porcje były na tyle solidne, że mój mąż po mnie kończył dania.
Ja zawsze wychodzę objedzona z indyjskich restauracji w Polsce. Jak bym miała wskazać to wkurza mnie, że w niektórych nawet podstawowe rotti/nann są dodatkowo płatne. Wolę jak jest do wyboru ryż albo chlebek, a dopłata to dopiero za jakieś ekstra chlebki.
Gorzej jakby się okazało że to było pożywienie dla świętej krowy.
Kolejna wieś
Kolejna wieś
Kolejna wieś
Kolejna wieś
@NieLadaPierd, dvpa cię piecze?
Wypowiadasz się jak niewychowany 5 latek. Wszędzie tylko „dupa” „cipa” „pierdy”. Jesteś tak obrzydliwym gościem. Gorszy od sebiksów.
Ale nie groziłem twojej matce, jak ty mojej. Jak ja mam to nazwać? Pewnie wzór do naśladowania, jak wszystko od ciebie.
Wieś, wieś.
Sama zachowujesz się jak wsiok.
Ja jestem ze wsi, co nie znaczy że jestem prostakiem.
Wiesniak to typ czlowieka, niezaleznie czy ze wsi, czy z miasta.