Przylot do Polski po 7 miesiącach na obczyźnie, z lotniska odbiera mnie brat, którego dawno nie widziałem. Ja uradowany, że go zobaczę, wychodzę, zbliżam się do samochodu, kładę walizkę obok i myślę, że wyjdzie, przywita się, zapalimy, ale nie... Pierwsze co słyszę, to jak mój brat drze ryja z okna samochodu: „Wsiadaj, kur#a, tutaj nie mogę stać”.
Witamy w Polsce.
Dodaj anonimowe wyznanie
Ty romantyczny, on pragmatyczny. Razem macie wszystko 😀
7 miesięcy to znów nie tak długo. Zdążyłeś zapomnieć?
A brat nagiąć przepisy dla Ciebie, zatrzymując się w niedozwolonym miejscu, żebyś nie musiał daleko z walizkami chodzić.
"Witamy w Polsce."
A co? W innych krajach nie istnieje taki znak drogowy jak "zakaz postoju"?
Moja przyjaciółka przywitała mnie podobnymi słowami, gdy odwiedzałam ją w Szwajcarii i odbierała mnie z lotniska, więc to chyba nie wina kraju :P
Jakbyś rzucił palenie, to może nie musiałbyś wyjeżdżać żeby na nie zarobić. A może nawet wtedy mógłbyś przyjechać własnym samochodem a nie tułać się po lotniskach.
Rzuciłem palenie cztery lata temu, gdzie mój samochód?
Nigdy w życiu nie paliłam, a prawie 10 lat życia spędziłam za granicą. Co ma jedno z drugim wspólnego? 🤔
Pani Batory, to był tylko książkowy polaczkowaty komentarz :)
A mój były typowy, czepialski, elbatorowy :P