#rgAng

Mam kolegę. Kolega poznał dziewczynę, z czasem stali się parą. Dziewczyny nie znałem, bo mieszkała około 50 km od miejsca, w którym mieszkamy. Pewnego dnia ten oto kolega postanowił, że nas zapozna, tylko mnie o tym nie poinformował. Mieszkam w domu jednorodzinnym, oni przyjechali samochodem, zaparkowali przy bramie, przed moim domem, zadzwonił do mnie, że jest, nie napisał, że z nią. Wyszedłem w klapeczkach, bo nie zapowiadało się, że to spotkanie będzie długo trwało. I tak też było, a dlaczego? Już tłumaczę. Ja stoję, kolega stoi, dziewczyna siedzi na miejscu pasażera w samochodzie, drzwi otwarte, tak sobie rozmawiamy, śmiejemy się itd. Mam rodzonego brata, a mój kontakt z nim polega głównie na dogryzaniu sobie nawzajem, akurat obok przejeżdżał. Coś tam mu dogryzłem, on dogryzł mi, zaginając mnie. Stwierdziłem, że się odegram, zamachnąłem nogą w taki sposób, by klapek, który miałem na nodze, zsunął się i uderzył w przejeżdżającego brata. Nie wziąłem pod uwagę, że jednak coś może się nie udać. I faktycznie się nie udało – klapek zsunął się z mojej nogi i uderzył centralnie w twarz dziewczyny... W przypływie wstydu zareagowałem dokładnie tak, jak mam to zapisane w DNA – położyłem się na asfalcie i zacząłem się śmiać, dopiero potem wstałem i ją przeprosiłem. Udawała, że nie boli, że nic się nie stało, ale jednak wiedziałem, że było inaczej.

Nie są już razem, ale wiem, że nigdy tego nie zapomni, a ja nigdy nie zapomnę tego zażenowania wypisanego na twarzy kolegi.
Dodaj anonimowe wyznanie