#p3pCL

Kiedy byłam mała, myślałam, że moje dzieciństwo jest normalne. Kiedy tata przychodził do domu pijany, myślałam, że tak ma po prostu być. Krzyki, ciągłe kłótnie o to, że jesteśmy w długach, spraszanie kolegów do kieliszka, którzy często siedzieli do późna — dla mnie to była norma. Kiedy zdarzał się czas, gdy mój ojciec nie pił, po prostu się tym cieszyłam, ale wiedziałam, że to się wkrótce skończy. Z biegiem czasu zrozumiałam, że tak nie powinno być. Zaczęłam zazdrościć koleżankom, które nie musiały się bać we własnym domu. Jedyne czego chciałam, to spokój. Moje rodzeństwo po kolei się wyprowadzało. Im mniej nas zostawało w domu, tym bardziej ojca nienawidziłam. Zaczęłam też nienawidzić siebie. Kiedy ktoś ci ciągle powtarza, że jesteś nic nie warta, łatwo zaczynasz w to wierzyć. Przez długi czas nie mogłam patrzeć na siebie w lustrze. Uważałam, że jestem brzydka, nic nie umiem, nikt mnie nigdy nie zechce. Nie sądziłam, że kiedykolwiek cokolwiek osiągnę. Za każdym razem, kiedy ojciec znowu był pijany, coraz bardziej się załamywałam. Aż raz to zrobiłam. Wzięłam do ręki skalpel i parę razy przejechałam po ręce. Krechy zobaczyli moi przyjaciele. Porozmawiałam z nimi. Wyznałam wszystko, co się dzieje u mnie, że czuję się jak ostatni śmieć i że miewałam często myśli samobójcze. Pomogło. Cały czas pomagało. Wcześniej myśl o tym, że oni mogliby się o tym dowiedzieć, była co najmniej przerażająca. Teraz wiem, że to było głupie i dzięki nim wychodzę na prostą. Zaczynam wychodzić do ludzi i akceptować siebie. Od września idę do internatu, wyrywam się w końcu. I cały czas będę mieć przy sobie ludzi, którym mogę zaufać.

Zawsze znajdą się osoby, które potrzebują pomocy, ale wstydzą się o nią poprosić. Wystarczy im tylko pokazać, że akceptuje się je bez względu na to wszystko. Mnie to pomogło i być może uchroniło od zrobienia czegoś głupiego.
lepszezycie Odpowiedz

"Zaczęłam też nienawidzić siebie. Kiedy ktoś ci ciągle powtarza, że jesteś nic nie warta, łatwo zaczynasz w to wierzyć. Przez długi czas nie mogłam patrzeć na siebie w lustrze. Uważałam, że jestem brzydka, nic nie umiem, nikt mnie nigdy nie zechce."

Znam to uczucie. Całe dzieciństwo mnie to prześladowało i potem w sumie przez całe dorosłe życie. Współczuję serdecznie, to jest okropne. Mam nadzieję, że zaczynasz lepsze życie. Trzymam kciuki. :)

HansVanDanz Odpowiedz

W ogóle nie klei mi się ten skalpel do tej historii.
Kto trzyma takie narzędzie w domu?

lepszezycie

Teoretycznie każdy taki może mieć. Przecież każda żyletka to taki skalpel. Kiedyś w telewizji widziałem, jak nawet na lekcjach biologii maturzyści skalpele używali. A ja kiedyś też taki miałem, bo jak wyszedłem ze szpitala, to dali mi, żebym sobie szwy rozpruł, gdy rana się zagoi, a szwy nie odpadną same. Myślę, że na myśli była po prostu żyletka, ale nawet normalny skalpel nie zdziwiłby mnie. Myślę, że częściej go znajdziesz w domach niż np. brzytwę.

coztegoze2 Odpowiedz

Super, że masz takich przyjaciół. Niech Ci się dobrze mieszka w internacie. Spokojnie i bezpiecznie przede wszystkim.

Dodaj anonimowe wyznanie