#r2Xiw
Od tamtego czasu minęły już cztery lata. W życiu pojawiały się różne kandydatki, które odpowiadały mi wyglądem, charakterem i podejściem do życia. Bywały przypadki, że one zaczynały coś do mnie czuć... a ja nic. Kompletnie. Z jednej strony chcę, ale z drugiej mam pewne myśli, które uniemożliwiają mi bycie z drugą osobą. Na przykład „To znowu się stanie, znowu to przeżyjesz, ona cię zdradzi” czy „Nie marnuj jej życia, tylko ją skrzywdzisz, nie rób tego” i tym podobne. Często czuję, że cztery lata temu umarła jakaś część mnie. Nie należę do tych, którzy szukają na siłę jakiegoś uczucia. Przez tak długi okres czasu miałem do czynienia z „kandydatkami na żonę” (nawiasem mówiąc, odnoszę wrażenie, że jest ich coraz mniej), z którymi aż się prosiło, żeby ułożyć sobie życie, a tymczasem straciłem tę szansę przez myśli, których nie mogę się pozbyć. Obawa, strach przed odrzuceniem, strach przed zranieniem... Wiąże się to z tym, że szybko się zniechęcam.
Wszyscy się dziwią, że jestem samotny. A ja zwyczajnie nie potrafię się zakochać.
Jedna kobieta Cie skrzywdziła, teraz już do żadnej nie chcesz się zbliżyć. Przecież to nie ma sensu. Jak Ci się auto zepsuje, to w ramach protestu już nigdy żadnego innego nie kupisz?
Albo przepracujesz swoje emocje, albo do końca życia będziesz tak wisiał w pół drogi, chcesz z kimś być, nie umiesz, więc się wycofujesz, ale jednak chcesz i tak w nieskończoność.
Jestem trochę starszy od Ciebie i mam podobnie. Myślę, że tak naprawdę, szczerze, całkowicie i prawdziwie można kochać tylko jedną kobietę i tyle. Po prostu człowiek uczy się na błędach i nawet gdyby chciał, nigdy już nie będzie to to samo i nigdy nie wymieciesz tych myśli z tyłu głowy.
Ale to dobrze, ponieważ dzięki temu zawsze będziesz gotowy na to, co może nadejść.
Bzdura. Zwyczajnie gość ma traumę do przerobienia.
Bzdura. Zwyczajnie gość wyciągnął wnioski ze swoich błędów.