#qqTV8
Wszystko to wymagało ode mnie oczywiście bardzo dużego zaangażowania i nauki zasad jedzenia właściwie od początku. Zaczęłam gotować z głową (a zawsze sprawiało mi to przyjemność), a treningi, które ustaliłam na częstotliwość dwa w tygodniu, stały się moją pewnego rodzaju pasją. Naprawdę nigdy nie sądziłam, że progresy, jakie zauważam przy sporcie, zaczną mi sprawiać taką przyjemność. Oprócz tego dużo spacerów każdego dnia i niesiedzenie bezczynnie każdego dnia przy kompie.
Obecnie jestem 30 kg szczuplejsza, oczywiście jeszcze dużo przede mną, ponieważ 10-15 kg nadwagi to dalej sporo. Ale poprzez treningi moja sylwetka sporo się zmieniła, nie wyglądam już na tak „ulaną”, wszystko ładnie wygląda, mieszczę się w przyzwoite rozmiary ciuchów. Na swoją buzię czy włosy nigdy nie narzekałam, podobały mi się.
Problem w tym, że nic się nie zmieniło, dalej nie jestem jakimś obiektem zainteresowań mężczyzn. Nie wydaje mi się, żeby ktoś choćby mi się przyglądał z zaciekawieniem. Do tej pory miałam takie trochę dziecinne marzenie, żeby ktoś zaczepił mnie choćby na tej siłowni czy dał najzwyczajniej w świecie szansę. Zaczynam myśleć, że jednak moja tusza to nie był jedyny problem. Być może jest coś jeszcze, co skutecznie odstrasza ode mnie potencjalnych partnerów? Sama już nie wiem. Oczywiście nie zrezygnuję z siebie dlatego, że jednak nikt się mną nie interesuje, bo dobrze mi z mniejszą wagą i lepszym samopoczuciem. Ale ta świadomość, że ta nikła nadzieja zgasła, jak gdyby nigdy nic, troszkę dobija. A w głowie tłucze się jedno pytanie — co jest ze mną nie tak?
No dobra, ale wyszłaś do ludzi, czy tylko liczysz na to, że potencjalny partner poleci tylko na Twoją urodę?
Byłam chyba w podobnym miejscu, co Ty, tylko bez tej drogi do poprawiania się, bo akurat ze swojej figury zawsze byłam zadowolona. I myślę, że Twój problem jest taki sam jak wtedy mój - jest nim pewność siebie i poczucie własnej wartości. Ja po rozpadzie wieloletniego związku, który podkopywał moje poczucie własnej wartości, stwierdziłam, że chrzanic jakieś idealistyczne wizje poznania swojej drugiej połówki przypadkowo "w realu" i że jak chce żyć w szczęśliwym związku, to może trzeba go aktywnie poszukać. Założyłam tindera, podwyższylam standardy i dwa tygodnie później poznałam gościa, który dziś jest moim mężem i skutecznie mi tą pewność siebie jeszcze podnosi. Nie mówię, że apki randkowe to złoty środek, bo wiadomo, trzeba mieć trochę szczęścia, ale warto spróbować aktywnie poszukać w taki czy inny sposób. Powodzenia i wiary w siebie!
Może to podświadomość? Może nadal zachowujesz się jak osoba mało atrakcyjna, bo wcześniej tak było, i podświadomość myśli że nadal tak jest?
Mówisz że dobrze się z Tobą rozmawia, rozumiem że dotyczy to także mężczyzn? To już dobry początek. Może po prostu zapytaj kogoś ze znajomych "co dla Ciebie czyni kobietę atrakcyjną" albo "co musiałabym zrobić żeby być dla Ciebie atrakcyjna".
Jeden trick, który może działać: Rozmawiając z kimś, kto Ci się podoba, myśl o seksie. Nie musisz o tym wspominać, tylko o tym myśl. Czasem druga osoba podświadomie coś łapie i będzie Cię widzieć w inny sposób.
No i są rzeczy, które ogólnie czynią człowieka ciekawym, np. posiadanie hobby.
Z wyznania wynika, że poprawiłam swój wygląd i styl życia i teraz liczysz, że faceci samo będą podchodzić i cię podrywać. A może sama wykaż trochę inicjatywy, sama spróbuj zadać pierwsza. Wygląda jakbyś trochę miała mentalność księżniczki.
No i czy chodzisz w miejsca w których poznanie partnera jest prawdopodobne? Jeśli liczysz, że ktoś do ciebie podejdzie na siłowni, to możesz się nie doczekać nigdy. Ludzie tam przychodzą ćwiczyć.
Ona ma raczej mentalność osoby, która uważa się za brzydką (niezależnie od tego, jaka jest prawda). Jak nie zagada, to nie ma szansy, żeby ktoś ją odrzucił i niechcący pogłębił jej kompleksy. Po prostu próbuje się w ten sposób chronić przed odrzuceniem.
Też miałem podobnie. Myślałem że jak się wyrzeźbię, to nagle kobiety zaczną mocno na mnie zwracać uwagę, ale widocznie to nie działa w tej sposób.
Gdybyś po wyrzeźbieniu stał nieruchomo i milcząco, pewnie znalazłaby się jedna czy druga koneserka sztuki.
Milczący i nieruchomy to ja często jestem. Nie działa.
Hmm, to faktycznie problem.
Czekaj, a próbowałeś stylu greckiego antyku?
Kawałek prześcieradła i jakaś ciekawa poza?
Najlepiej w miejscu publicznym.
Nie próbowałem. A teraz to raz, że z tą rzeźbą już będzie ciężko, a dwa, dziewczyna mi nie pozwoli.
@SokoliWzrok Bo dalej myślisz o sobie, jak o przegrywie, jak o osobie, która nie zasługuje na kobietę, a kobiety to odczuwają. Poza tym twoje zachowanie może sugerować, że desperacko potrzebujesz zainteresowania.
Siderius - po prostu napisałem, że jak w przypadku autorki, sylwetka nie jest super receptą na powodzenie u płci przeciwnej.
Mam kobietę, jestem z nią już kawał czasu. Zawsze jakieś tam, chociaż niewielkie, to powodzenie miałem.
Wyluzuj z takimi poradami.
Mam trochę podobnie w tym sensie, że również nie byłam w związku i też czasem zadaję sobie pytanie co ze mną jest nie tak, choć akurat w moim przypadku powodem jest bardziej charakter - jestem dość zamkniętą w sobie osobą, co może zniechęcać innych do mnie, przynajmniej dopóki lepiej mnie nie poznają. Pomyślałam, że świadomość, że nie jesteś jedyną samotną osobą, która nie wie jak to zmienić może Ci trochę pomóc. Uważam, że istnieje cienka granica między zmienianiem siebie po to, być stać się lepszą wersją siebie, a zmienianiem sobie dla innych. Sama nie jestem tu ekspertem, daleko mi do tego, ale uważam, że trzeba wyczuć kiedy jeszcze robimy to dla siebie, zdrowia, lepszego samopoczucia, a kiedy już dla innych. Pozdrawiam i przesyłam moc pozytywnej energii!
Najwidoczniej to nie kwestia wagi tylko osobowości. Ja z otyłością poznałam faceta z którym jesteśmy szczęśliwi ponad 10 lat.
Facet, który leci na wygląd nie spojrzy na Ciebie jeśli nadal masz 10+ kg nadwagi. I dobrze, bo Ty też takiego nie chcesz ;) Piszę tylko, dlaczego nie oglądają się za Tobą.
Mężczyzna, którego chcesz, nie będzie natomiast się za Tobą oglądał generalnie, bo do zainteresowania się potrzebuje czegoś więcej niż powłoka ciała. Musi Cię usłyszeć, poznać Twoje poglądy. Jakoś Cię poznać, czymś w Tobie zaciekawić - nie tylko zgrabnym tyłkiem. Gdzie i jak Cię można poznać? Jaką masz postawę ciała - zachęcającą do tego, aby zagadać? A może przestraszoną, nieśmiałą, spłoszoną albo zdystansowaną? Czy jak spotykasz czyjś wzrok uśmiechasz się, czy odwracasz głowę ze smutną miną? Jak na starcie widać, że ktoś nie jest przyjazny, to trudniej ot tak zagadać.
Poza tym to nie tak, że musisz czekać na pierwszy krok ze strony faceta. Też możesz zacząć rozmowę. I polecam generalnie poćwiczyć przyjacielskość - zagadywać do różnych osób w różnym wieku, nie tylko do "rokujących na partnera". Poćwiczysz sobie życzliwe pogawędki, otworzysz się bardziej na innych, to i Twoja postawa będzie bardziej zapraszająca, żeby do Ciebie zgadać.