#qjfJo

Kilka miesięcy temu urodziłam ślicznego synka. Ciąża to był dla mnie ciężki czas, zwłaszcza że przez pewien okres miałam stan zagrożenia ciąży.
Gdy rozpoczęły mi się skurcze, pojechałam z mężem do szpitala i trafiłam na porodówkę. Poród też nie należał do łatwych, gdyż oczywiście zaczął się od skurczów krzyżowych i żadne prądy, gaz ani przeciwbólowe nie pomagały w nawet najmniejszy sposób. Rozwarcia zero centymetrów. Dostałam jakiś lek na rozwarcie, po którym miałam reakcje uczuleniową. W końcu po jakichś 6 h męczarni bez postępu – rozwarcie na niecały centymetr – padła decyzja o cesarce. Podczas przygotowań do cesarki okazało się, że mam okropne wyniki, które grożą wykrwawieniem się w trakcie, przez co musiałam mieć znieczulenie ogólne. Całe szczęście zabieg przeszedł książkowo, ale długo dochodziłam do siebie.

Przed porodem mój mąż kilka razy poinformował swoją mamę (z którą nie mam najlepszych relacji), żeby mnie nie odwiedzać w szpitalu, póki nie będę gotowa. Godzinę po zabiegu zadzwonił do niej, że już po wszystkim i że dzwoni po to, żeby absolutnie nie wpadło jej do głowy odwiedzenie mnie i synka, gdyż musimy dojść do siebie po ciężkiej nocy. Ja synka widziałam przez jakieś 5 sekund, ale nie chcieli mi go dać na ręce, bo się trzęsłam i byłam bardzo słaba.

Godzinę później teściowa, gdy mój mąż wyszedł na chwilę (teściowa jest pracownikiem pobocznym w tym szpitalu), wparowała na salę pooperacyjną i zalała mnie gratulacjami i historią o swoim porodzie (o którym słyszałam 50 razy). Następnie powiedziała, że wpadnie jutro, bo dzisiaj nie da rady, ale chce zobaczyć wnuczka. Ja odpowiedziałam, że spokojnie z tymi odwiedzinami, musimy dojść do siebie i że zaprosimy na wizytę, jak będziemy gotowi, na razie proszę nie odwiedzać. Po czym kilka godzin później dowiedziałam się, że teściowa była dwukrotnie u mojego synka, trzymała go, przytulała i karmiła – zanim ja go jeszcze zdążyłam pierwszy raz wziąć na ręce... Zrobiło to taką dziurę w moim sercu, że masakra.
Postac Odpowiedz

Przy pierwszym dziecku też się przejmowałam. Bo jak to tak, teściowa chce pomóc. Mąż jej mówił, żeby nie przyjeżdżała, a ona podczas jego nieobecności (gdy pojechał po mnie i dziecko do szpitala) wparowała do naszego mieszkania, naszykowała obiad, zrobiła sobie kawę i czekała na nas. Jak ją zobaczyłam, to byłam zła. Jeszcze dziecko na ręce wzięła i nosiła.
A kilka tygodni po porodzie, jak już hormony trochę opadły, zauważyłam, że teściowa kocha wnuka. Że martwiła się o nas, chciała pomóc. Wszystko, co robiła, robiła z miłości - do nas i do nowo narodzonego dziecka. Jak mogłam być zła na nią za to, że kocha moje dziecko?
Przy drugim sama jej powiedziałam, że wychodzimy ze szpitala. Już mnie nie zdziwiło, że czekała z obiadem.

Ladybird21

To do niej należy decyzja. Ja też nie chciałabym by teściowa trzymała dziecko przede mną, choć bardzo ją lubię.

Dantavo

A ja uważam, że takiej teściowej należy postawić wyraźne granice. Nie można wszystkiego tłumaczyć miłością do wnuków.

Econiks

To nie jest przejmowanie się a wyznaczanie granic. Zwłaszcza jak się ma źle stosunki z teściową.

Postac

Każdy ma prawo do swojego zdania.
Ja bym wolała, żeby moje dziecko nosiła i karmiła kochająca teściowa, gdybym ja nie była w stanie, niż obca osoba.

Dantavo

Tylko potem nie narzekaj, że teściowa wchodzi ci w życie z butami, jeśli nie wyznaczasz granic.

Ladybird21

Dantavo, wiele razy pisała, że oddawałaby dzieci cześciej niż może, więc chyba jej to nie przeszkadza

Postac

Dantavo, czyli lepiej, gdyby w historii z wyznania to obca pielęgniarka nosiła dziecko, niż teściowa? Pielęgniarka może, a babcia nie? I w ogóle dlaczego babcia nie może wnuka wziąć na ręce? "To moje dziecko, nie dam"?

Ladybird21

Dokładnie tak. To „moje dziecko nie dam”. Mama i tata mogą sobie zażyczyć co tylko chcą. Mama była wyczerpana i chciała być sama z tatą, a ta złamała wszelkie zakazy i to tylko by na chwile wpaść, zdenerwować ją i pójść w tajemnicy do dziecka. Tak, lepiej by pielęgniarka, która respektuje reguły rodziców nakarmiła dziecko zanim wróci tata lub mama będzie w stanie niż teściowa, która kobiete po bardzo ciężkim porodzie przychodzi zdenerwować. Zrobienie obiadu i posprzątanie w domu, gdy rodzice już wrócą jest czymś innym niż bezwstydne i niepotrzebne wtrynianie się w reguły rodziców. Trzeba nie mieć serca by po tak ciężkim porodzie przyjść i denerwować.

Dantavo

To matka decyduje komu daje pod opiekę dziecko i to czy ktoś ma je zobaczyć po porodzie czy nie. Teściowa nie powinna się wpierdzielać, jeśli matka sobie tego nie życzy. Ty masz inne podejście, niż autorka i ok, to twoje pełne prawo. Jednak nie rozumiem czemu zabierasz autorce prawo do decydowania o jej dziecku.

I tak jak napisałem, nie wytyczając teściowej granic, możesz się niedługo obudzić w sytuacji, gdy teściowa ustawia ci życie. Nie życzę ci tego absolutnie, ale może się tak zdarzyć, jeśli masz teściową, która lubi rządzić.

Postac

Autorka nie chciała, żeby teściowa ją odwiedziła, a ta przyszła po porodzie. Jak dla mnie zrozumiałe, że chciała zobaczyć, czy u synowej wszystko w porządku. Autorka jej nie chce przyjmować w gościa ani teraz, ani w najbliższej przyszłości, to babcia poszła odwiedzić wnuka, póki jeszcze mogła.
Fajny komentarz był niedawno - "kiedy rodzice zrozumieją, że dzieci nie są ich własnością".
Sytuacja, gdy babcia odwiedza wnuka jest całkowicie normalna.
Jak za dużo tych granic postawisz, to zbudujesz mur wokół siebie i w przyszłości nie będzie komu ich stawiać. Babcia w żaden sposób wnuka nie skrzywdziła. Rozumiem reakcję w przypadku działania na szkodę dziecka (np rozszerzania diety od czekolady, co popularne wśród starszych pokoleń), ale tutaj tej szkody w ogóle nie widzę, a jedynie normalne relacje w rodzinie. Autorka jest w trudnej sytuacji, bo dopiero co urodziła. Jej emocje są ogromne i zmienne, w dodatku poród miała trudny i nie jest w stanie sama zająć się dzieckiem. To zrozumiałe, że czuje się okropnie. Ale bliscy nie chcą jej krzywdy.

Zobacz więcej odpowiedzi (32)
coztegoze2 Odpowiedz

@Postac i dokładnie w takich sytuacjach, gdzie jest dużo emocji ludzie pokazują jak zachowują się naprawdę i co naprawdę myślą, bo dokładnie wtedy kierują się swoimi wewnętrznymi przekonaniami kiedy pod wpływem emocji wyłącza się myślenie logiczne. Więc u babci z wyznania włączyło się ignorowanie tego co mówią co rodzice "bo babcia wie lepiej". To jest bardzo zła prognoza dla przyszłych rodzinnych relacji. Zrobiła raz i zrobi znowu po swojemu bez względu na to co mówią rodzice, bo nie szanuje tego co oni chcą.

I co jest ciekawe osoby, które nie szanują cudzych granic zawsze znajdą argument żeby uzasadnić dlaczego trzeba było zignorować cudzą granicę. Bo przecież to da się logicznie uzasadnić tylko osoba stawiająca granicę jest "taka głupiutka", że jej nie widzi.

Dyskusja się skupiła na dziecku a ja się spytam: kto rozsądny idzie na siłę do kobiety po hardcorowym porodzie, gdzie mogła umrzeć i jej opowiada o swoim porodzie zamiast dać tej kobiecie po prostu spokój i dojść do siebie? Tym bardziej, że jasno zostało zakomunikowane, że potrzebuje odpocząć. Babcia chciała to babcia poszła, bo nie realizowała potrzeb osoby którą odwiedzała tlko swoje.

Ladybird21

Masz świetnego podejście. Oby więcej ludzi jak ty.

Postac

W prawie każdej relacji realizujemy swoje potrzeby. Autorka chciała zaspokoić swoje potrzeby, nie swojego dziecka czy bliskich. Babcia chciała zaspokoić swoje potrzeby. Mąż dzwoniący do swojej mamy pewnie też zaspokajał swoje potrzeby - z kimś się podzielił emocjami. Zazwyczaj tylko w relacji rodzic - dziecko rodzic myśli częściej o zaspokajaniu potrzeb dziecka niż swoich. Zazwyczaj, choć nie zawsze.

A prognozowanie całej relacji na podstawie jednego zajścia, opisanego jednostronnie, jest mocno ryzykowne.

Ladybird21

Czy ty rozumiesz, że to kobieta, która unikneła przed chwilą śmierci jest najważniejsza w tych pierwszych godzinach? Dziecko było dwie godziny z tatą, a reszte mogło być z pielęgniarkami. A ty piszesz jakby je głodzili.

dewitalizacja Odpowiedz

Przykro mi, że nie uszanowano Twojego prawa do pierwszego kontaktu z dzieckiem. Pamiętaj, że to Ty nosiłaś je 9 miesięcy pod sercem i niezależnie od tego kto je jako pierwszy trzymał na rękach, będziesz zawsze najbliższą mu osobą.

Jumalatar Odpowiedz

Dantavo i Ladybird: Skrzywdzeni jesteście przez jakichś złych ludzi i swoje doświadczenia przekładacie na cały świat. Albo może sami nie lubicie ludzi, podejrzewacie ich o złe zamiary, bo sami takie zamiary macie wobec innych. Teściowa chciała pomóc, bo miała pełną świadomość, że cesarka to OPERACJA, a po operacji pocięta i pozszywana osoba nie bardzo może i powinna się ruszać, a ma jeszcze noworodka. W opisu nie wynika, że teściowa jest jakąś narzucającą się osobą, tylko dziewczyna wcześniej nasłuchała się zapewne, jakie to teściowe są złe, zaborcze i chcą wchodzić synowym na głowy i rządzić się w ich domu. A tak wcale nie musi być. Nie jesteście zdolni widocznie do pomocy komuś i nie umiecie sobie wyobrazić, że ktoś może chcieć zwyczajnie pomóc.

Dragomir

LejdiPierd21 ma paskudną naturę. Wyniosła żeby przykryć kompleksy, a tak naprawdę cieszy się kiedy ludzie wokół niej są brzydcy i chorzy, bo "wtedy ona wydaje się ładniejsza". Który dobry z natury człowiek napisze w taki sposób?

coztegoze2

Po porodzie jest czas na formowanie się nowej rodziny w obliczu nowej rzeczywistości. Ładowanie się tam trzeciej osoby jak matka/ teściowa nie pomaga. Nawet czytałam o badaniach, które dowodziły, że jeśli po porodzie zaczynała pomagać matka lub teściowa to para miała większe szanse na rozstanie się, ponieważ nie skorzystali z tego czasu po porodzie aby nauczyć się funkcjonować w nowej rzeczywistości tylko tam weszła matka/ teściowa i nie dała urządzić tej nowej rzeczywistości parze.

Postac

Chciałabym przeczytać takie badania, ponieważ nie trafiłam na nic w tym temacie. Podpowiesz, czego i gdzie szukać?

Ladybird21

Ona w niczym nie pomogła. Są ludzie, którzy chcą dojść do siebie zwyczajnie. Teściowa nie miała uprawnień by dostać się do dziecka. Pracuje na innym oddziale i ma swoje bakterie. Po takim porodzie dzieci nie powinny być narażone na obce bakterie. Autorka ma PRAWO do decydowania o swoim dziecku i sobie! Teściowa dosłownie w niczym nie pomogła. A te debilne komentarze o ludziach zatrzymaj dla siebie. U mnie w rodzinie nikt skrzywdziłby moich dzieci. Wszyscy nad nimi skaczą i rozpieszczają.
Dragomir, ale debilny komentarz. To, ze musisz wymyslac sobie historyjki na moj temat swiadczy o tym, ze nie masz mi nic do zarzucenia, bo wtedy powolywalbys sie na prawdę. Jestem wyniosla wobec ciebie i tobie podobnych, bo ześ karaluchy niezdatne do życia. Kazdy normalny z tej strony nie doznal takiego zachowania z mojej strony. Tylko wiesniaki i debile jak ty. Nie czytasz bird jako berd tylko bird co czyni cię większym debilem.

Dragomir

To akurat analogia do twojej klasy - lejdi pierd, klasa sama w sobie. Pozujesz na wielką damę, a słownictwo jak z rynsztoka, wiedza nikła, obycie może jako takie ale to tak jak gówno, które przyczepi się do okrętu i krzyczy -PŁYNIEMY!

Ladybird21

Koleś, który uważa, że ludzi leczy się energią powiedział, że mam nikłą wiedze. Dla mnie to komplement. Ludzie jak ty powinni wręcz nie móc się ze mną utożsamiać.

Dragomir

Ja powiedziałem że ludzi leczy się energią? Pewnie tak samo jak napisałem, co ja bym zrobił z sześcioletnią córką Umbriaka.

Weź ty się rozpędź, a sciana sama cię znajdzie.

Ladybird21

Znowu o jego córce? Czemu ty tak o niej rozmyślasz?

Dragomir

Teraz odwraca kota ogonem, co za szlora. Przypomnę:
Pisałaś oszczerstwa na mój temat, jakobym fantazjował o jego córce ale nie umiałaś podrzucić linkiem, który by to pokazał. Czyli kłamstwo na mój temat. A teraz piszesz, jakobym uważał że leczy się energią ale nie umiesz udowodnić. Może tylko tak w twojej tępej głowie tak powiedziałem. Spróbuj nie myśleć o mnie aż tyle, ewidentnie szkodzę twojemu mózgowi a i tak wiele już tam nie pozostało. Albo dostałaś za mocno z liścia od wielkoluda i masz wstrząśnienie mózgu, bo bredzisz coraz bardziej.

Ladybird21

Przestań rozmyślać o tym biednym dziecku. Co się w twojej głowie wyprawia, że ciągle tylko o 6 latkach.

ohlala Odpowiedz

Bardzo mi przykro, że to Cię spotkało. Chcę, żebyś wiedziała, że masz prawo czuć to, co czujesz i jest to bardzo częste u kobiet. Zwłaszcza po trak traumatycznym porodzie. Niestety, ale Twój mąż zjebał w ogóle informując swoją matkę o tym, że urodziłaś.

dajciespokojserio Odpowiedz

Myślisz tylko o sobie. Co to zrobiło tobie i jak ty się czułaś. A co z synkiem? Jak on się czuł, leżąc sam bez nikogo obok? Pielęgniarki nie zawsze mają czas, by siedzieć przy jednym dziecku.
Może by tak odłożyć na bok animozje, i zastanowić się, co jest najlepsze dla dziecka?
Rozumiem, że chciałaś być pierwszą osobą, która weźmie je na ręce. Ale wcześniej były już pielęgniarki.
Pytanie, czego potrzebuje w tym momencie dziecko?
Nagle zmienia mu się cały świat. Potrzebuje czułego dotyku, który zapewni je, że jest bezpieczne.
Wolałabyś, żeby czekało osamotnione ileś godzin, zanim nabierzesz wystarczająco sił po operacji?
To egoistyczne i samolubne.
Dziecko to nie twoja własność. Dzieci nie rodzi się dla siebie. To odrębna istota. Ta istota nie jest tylko dzieckiem dla ciebie, jego matki. To także wnuczek twojej teściowej. Dla niego to jest rodzina, jego babcia. Dziecko potrzebuje nie tylko mamy. Taty tez. I dziadków też. I zrobisz mu krzywdę, separując go od babci.
To chyba dobrze, że ktoś chce się nim opiekować, gdy ty nie możesz? To chyba dobrze, że ktoś przyszedł je przytulić, gdy tego potrzebowało, a ty jeszcze nie mogłaś?
Może kiedyś jej za to podziękujesz, że masz z kim zostawić synka i móc spokojnie zrobić zakupy itp.

Czaroit Odpowiedz

Przeczytałam wszystkie wypowiedzi tutaj i zgadzam się z obiema frakcjami równocześnie. :)

Uważam, że autorka ma prawo decydować, kiedy i kogo dopuszcza do własnego dziecka. Babcia ignorując wyraźne zakazy, okazała kompletny brak szacunku i dokonała bardzo dużego nadużycia wobec całej rodziny.

Z drugiej strony - choć autorka ma prawo czuć gniew z tego powodu - babcia nie zepsuła dziecka biorąc je na ręce i karmiąc przed matką.

Nie wiem, o co tu chodzi, nie mam dzieci i zwyczajnie tego nie rozumiem, ale nie widzę różnicy w tym, czy dziecko nakarmi babcia czy pielęgniarka. A jeśli już, to na korzyść zachwyconej i troskliwej babci, niż pielęgniarki, która wykonuje tę czynność rutynowo.

Dlaczego autorka czuje dziurę w sercu, bo babka karmiła dziecko przed nią? Wytłumaczy mi to ktoś logicznie? Dziecko zostało w ten sposób jakoś oznaczone przez babkę czy jak? Opieczętowała je?
Przejęła nad nim władzę, odebrała matce, bo dotknęła je pierwsza? No nie kumam.

Za to może Cię to pocieszy Autorko, ale nie ma takiej siły, by dziecko zostało przez kogoś odcięte od matki. Twój syn był w Twoim łonie przez 9 miesięcy i przez ten czas słuchał bicia Twojego serca, Twojego głosu, czuł Ciebie. I nie ważne, kto i kiedy weźmie go na ręce, jeśli Ty go przytulasz, on natychmiast WIE, że trzyma go mama.

Ponieważ udowodniono już naukowo, że niemowlęta rozpoznają bicie serca własnych matek i to ten dźwięk działa na nie jak balsam, kojąc stres i uspokajając. Każdy noworodek rozpoznaje swoją mamę. Matka może się pomylić, gdy ktoś podmieni dzieci po urodzeniu, ale dziecko nie pomyli się NIGDY. :)

Dragomir

Jakoś dzieci adoptowane myślą że to ich biologiczni rodzice, więc ta ich nieomylność to taka trochę o kant dvpy rozbić :)

Czaroit

Dragomir
Co dzieci myślą, a co WIEDZĄ, to dwie różne rzeczy.

Umysł zawsze możesz oszukać. Ciała i ducha nie oszukasz nigdy.
Dlatego na poziomie fizycznym dzieci reagują tylko na bicie serca swojej biologicznej matki.

krux7735 Odpowiedz

taa, zwłaszcza że na salę z noworodkami mogą wejść tylko salowe opiekujące się noworodkami lub rodzic (i to pojedynczo), no chyba że to jakiś dziki szpital gdzie nie przestrzegają takich zasad...

ArabellaStrange

„teściowa jest pracownikiem pobocznym w tym szpitalu”
Skoro jest pracownikiem, to jak najbardziej mogła się dostać do dziecka. Widać miała wystarczające znajomości.

Dragomir Odpowiedz

"Kilka miesięcy temu urodziłam ślicznego synka" - nie chciałbym być jakiś niemiły, ale żadne dziecko nie rodzi się śliczne. Wiele dzieci staje się takie dopiero po kilku tygodniach, ale urodzić ślicznego dziecka się nie da :)

Rychumiszcz

Rozumiem że jesteś położnikiem? Bo ja pracowałem z położnymi i powiedziały że gdzieś tak jedno na tysiąc dzieci rodzi się śliczne. Ponadto dla każdego rodzica jego dziecko jest piękne ;)

Dragomir

Ostatnie zdanie jest bardzo blisko prawdy, że dla rodzica jego dziecko jest śliczne ale to czysto subiektywna opinia. Małe, czerwone lub sine, umazane krwią i wodami płodowymi, skrzeczące (oby!) ruszające sie niezbornie dziecko po porodzie ma być obiektywne śliczne? Chyba dla turpistów.

Do tej pory myślałem, że aby ocenić czy mi się podoba na przykład ogród czy dom, nie muszę być odpowiednio ogrodnikiem czy pracownikiem branży budowlanej. Ale może zaraz mnie czymś zaskoczysz i dowiem się, że całe życie żyłem w błędzie.

coztegoze2

@Dragomir jakbyś wypchnął pomarańczę przez swoją cewkę moczową to też na pewno by Cię zalała fala zachwytu ;)

Dragomir

Rozumiem że sprawdziłeś empirycznie. Nie dołączę jednak do tego od strony praktycznej, zaufam twojemu doświadczeniu :)

wykrywaczglabow Odpowiedz

Każdy myśli, że ma ładne dziecko, wręcz śliczne. A tak naprawdę każde wygląda jak ziemniak xD

Zobacz więcej komentarzy (2)
Dodaj anonimowe wyznanie