W ubiegłym miesiącu dziewczyna zrobiła mi awanturę, dlaczego to znów ona ma brać opiekę na chore dziecko. Ja kolejny raz przypomniałem jej, że zarabiam trzy razy więcej i kolejny raz wyjaśniłem jej zasadę konstrukcji mojego wynagrodzenia, gdzie za L4 zabierane są nagrody, premie na trzy miesiące i dostaję w danym miesiącu 80% z tego, co normalnie. Uparła się i koniec – poszedłem na opiekę. Za trzy tygodnie opieki wyszło mi mniej niż połowa tego, co normalnie bym zarobił. Teraz dziewczyna ma do mnie pretensje, że nie mamy pieniędzy i dlaczego lepiej jej nie wyjaśniłem, jak to działa, bo ona nie myślała, że tak to będzie wyglądało. Ręce mi opadły. Odciągnęli z mojego konta za ratę hipoteczną, opłaciłem rachunki, raty, zatankowałem samochód, zrobiłem zakupy spożywcze i do następnego 10 (dziś jest 15) zostało mi 104 zł i 16 groszy. Powiedziałem jej, żeby przez kolejne trzy miesiące zapomniała o fryzjerze, paznokciach, stołowaniu w knajpach, jakichkolwiek ciuchach, bo będziemy żyć tylko z jej najniższej krajowej i musi mi przelać 500 zł, bo po dwudziestym odciągną z mojego konta za Netflixa, YouTube premium i za dwa telefony, a poza tym wypada, żebym też miał za co zalać samochód i co zjeść w pracy. Nie potrafi tego zrozumieć i dalej myśli, że to są jakieś żarty. Powiedziałem jej, że to był jej pomysł, żebym szedł na L4 i niech gospodaruje tak, żeby starczyło.
Boli, bo boli, ale musiałem tak zrobić, żeby kobieta zrozumiała. Mam coś tam odłożone, więc jestem spokojny o jedzenie, ale ciekawi mnie fakt, jak ona będzie w stanie zagospodarować 2700 zł, które jej zostały z wypłaty i 800+, żeby starczyło na mleko i pieluchy dla dziecka, dla nas na jedzenie i utrzymanie dwóch samochodów, kiedy ona nie patrzy się co i za ile wkłada do koszyka w sklepie.
Dodaj anonimowe wyznanie
Wygląda na to, że w tym domu jesteś Ty + dwójka dzieci. Nie życzę Ci tego, ale ciekawe co się stanie, gdy nie daj Boże stracisz pracę albo będziesz miał jakiś wypadek i nie będziesz pracował np. 2-3 miesiące. Ewidentnie pełnisz funkcję bankomatu, co się stanie, gdy w bankomacie zabraknie pieniędzy?
Dlatego mam poduszkę finansową o której nie wie moja dziewczyna, bo po co ma wiedzieć? Co miesiąc odkładałem kilka groszy. Gdybym nie był zdolny do pracy to jesteśmy w stanie przeżyć za to jakiś czas, a jej powiem, że wziąłem pożyczkę którą trzeba oddać. Funkcję bankomatu faktycznie pełnię, ale nic nie poradzę, że spodobała mi się akurat kobieta która zarabiała najniższą krajową :)
Bardzo mądry pomysł w tej twojej pracy. Wszyscy będą przychodzić kaszlacy i zasmarkani i zarażać innych. Żeby w takiej sytuacji pracownik wziął zwolnienie to chyba by musiał złamać nogę bo kto by chciał stracić dwie trzecie pensji.
Ze złamaną nogą pewnie też by jakoś pracowali.
Szef znalazł sposób na prawie 100% frekwencji i ludzi wyklucza jedynie leczenie szpitalne. Wielkim zaskoczeniem było kiedy ja poszedlem na opiekę.
Trochę dziwna relacja, w której chcesz kontrolować jej finanse.
To są nasze finanse. Nie wnikałem za bardzo na co wydaje swoje pieniądze kiedy nam starczało na spokojnie do każdego 10 i nawet trochę zostawało. Ale teraz musi zrobić tak żeby starczyło, a już wiem, że nie starczy i będzie tak aż do kwietnia kiedy skończy mi się kara w pracy.
Mam bardzo mieszane uczucia po przeczytaniu tego wyznania. Obecnie mamy malucha, który non stop choruje, więc i non stop trzeba brać na niego opiekę. Mój mąż zarabia więcej plus też ma premie za niechodzenie na L4, więc jego opieka "kosztuje" nas więcej niż moja. Ale mimo wszystko chodzimy na przemian, bo jakbym tylko ja brała opiekę, to bardzo obawiałabym się o swoje miejsce pracy czy nie zostanę zwolniona albo czy nie będzie to negatywnie postrzegane (a na pewno by było). Plus to, że opieka nad chorym dzieckiem jest bardzo wymagająca i czułabym się nie fair jakbym tylko ja z tym zostawała. Tu jest tylko wyliczenie ile to nie straciliście kasy na tym, a nie są w ogóle wzięte pod uwagę inne kwestie, które np. dla mnie są dużo ważniejsze od kasy. Dwa, o finanse w rodzinie dba się wspólnie. Bardzo mi zgrzyta sposób w jaki jest w tym wyznaniu napisane, to wyliczanie, podkreślanie że dziewczyna zarabia tylko minimalną itp. Może to wynika z innych rzeczy, może faktycznie to było przebranie miary, natomiast w zdrowym związku na pewno nie powinno tak to wyglądać.
Tylko kiedy ona bierze opiekę, nasze życie jakoś szczególnie się nie zmienia a kiedy ja wziąłem raz opiekę to na 10 dni przed wypłatą nie ma już za co zrobić zakupów. I to powaznie mówię, konto bankowe jest wyczyszczone, a ja mam w gotówce niecałe 70 zł. Co ja mam zrobić? Powiedzieć jej, spokojnie kochanie, mam oszczednosci, przeje**my je teraz wszystkie, przez 3 miesiace zdążymy? Przecież to ją zachęci do brania przeze mnie kolejnej opieki, aż do momentu kiedy faktycznie ich nie będzie. Co powinienem zrobić w takiej sytuacji jaką mam teraz?
"pożyczyć" od przyjaciela ;) Ale to trudna sytuacja. Są aplikacje do planowania miesięcznego budżetu. Może jak zaczniecie wszystko wpisywać będzie Wam łatwiej zrozumieć co ile kosztuje?
Za miesiąc byloby "pożycz" więcej od przyjaciela, albo od dwóch przyjaciół.
Czytając dalsze komentarze wydaje mi się że już przekreśliłeś ten związek i nie dziwię się. Gdyby mi mój mąż mówił, że jestem od zmywania naczyń też bym się na to nie zgadzała. W związku jesteście partnerami, stawiacie sobie wspólne cele, a jak coś nie działa, wspólnie szukacie sposobu by to naprawić. To co piszesz brzmi jakby do końca Twoja partnerka nie brała pod uwagę, że masz takie same ludzkie ograniczenia. Z mojego punktu widzenia wybór pójścia na terapię był by oczywisty, ale oboje musieli byście chcieć zrozumieć punkt widzenia drugiej strony.
Nie zrozumiała, biedaczka. Następnym razem rozrysuj jej to i przekaż w formie komiksu. Może wtedy skuma...
Tak to jest, Panowie, gdy przy wyborze partnerki życiowej kierujecie się wskazaniami swojej "różdżki" i biegniecie za ładną dupą, ignorując fakt, że gdzieś tam powyżej dupy powinien znajdować się też mózg...
Polecam uczyć się na błędach kolegi, bo codzienne życie z pustą lalą wcale nie jest kolorowe.
Szkoda tylko że wy samice same ciągle myślicie pizdą, zamiast głową i potem jęczycie że was bije, opluwa, obraża i zabiera pieniądze. Myślcie nad wyborem chłopaka. Debilki polskie.
To się rozstańcie i płać alimenty - wyjdzie taniej.
No i dziewczyna też ma trochę racji bo w razie redukcji osobę która ciągle bierze zwolnienia pracodawca może pierwszą wywalić.
Nawet jak ją wywali, to lepiej na tym wyjdziemy niż jakbym ja miał brać l4. Jej utratą pracy, to mniejsze zło.
Lepiej na tym wyjdziecie, póki jesteście razem. Jeśli jednak byście się rozstali, co bierzesz pod uwagę, to tylko Ty jesteś uprzywilejowany.
Lepszego sposobu na rozwiązanie tego problemu nie ma. Ona zarabia za mało.
Ja też zawsze biorę opiekę na chore dzieci, ale mam zabezpieczenie w postaci ślubu. Poświęciłam swoje zdrowie i karierę, żeby urodzić dzieci. Teraz też, ciągle biorąc chorobowe, jestem narażona na utratę zatrudnienia. Jeśli mąż miałby mi dyktować warunki wykorzystywania wspólnych pieniędzy, to bym się na taki układ nie zgodziła. Wiem, że zarabiam dużo mniej i że jest to kwestia naszych wspólnych wyborów. Założenie rodziny finansach męża nie zmieniło nic, ale w moich bardzo dużo. Teraz mamy wszystko wspólne, więc robimy tak, żeby wyszło najkorzystniej finansowo. Jakbym miała patrzeć na siebie to niestety, partner musiałby czasem pójść na opiekę, żebym ja się też mogła rozwijać.
A ja jej dałem za darmo połowę działki budowlanej którą kupiłem za swoje pieniądze i płacę co miesiąc ratę tylko ze swoich na nasz wspólny dom i w razie rozstania ona zabiera połowę domu. Tak jest zabezpieczona. Poza tym, ona wydaje więcej, bo musi co miesiąc do fryzjera, na paznokcie, kosmetyczki, kupuje mnóstwo kosmetyków, a jak myje głowę to mam wrażenie że wylewa połowę szamponu od razu na włosy, a ja mam żel do ciała Nivea z biedronki za 10 zł do wszystkiego który mi starcza na pół roku. To samo ubrania, cała szafa, niektore rzeczy z metkami, ale twierdzi, że nie ma w czym chodzic. Trzeci weekend w domu i przestalismy jezdzic do miasta do galeri handlowych, a ona już wariuje, bo nie stać nas na wyjścia. Dziś się znów pożarlismy, bo dziecko się rozchorowało i poszliśmy na wizytę prywatną do pediatry, bo na kasę chorych trzeba było czekac 2 dni. Kupiliśmy ibum, apap w syropach, aromactiv i jakieś leki na grypę typu A i poszło ponad 400 zl i zostało drugie ponad 400 na przeżycie do 10 lutego. Ona do mnie pretensjami, że co to za życie i mam pożyczkę brać. Ja na to z czego oddamy skoro bedziemy tak biedować do kwietnia, bo sobie wymyslilas, że mam iść na opiekę. Na koniec kazałem jej wystawić swoje ciuchy z metkami na olx. Ona, że chyba mnie poję.... , że mam coś wymyślić, bo to ja jestem facetem i to moim obowiązkiem jest utrzymać rodzine, a poza tym to ona mi dziecko urodziła a nie ja jej. Strasznie mnie dziś rozdrażniła. Nie wiem czy ja z nią wytrzymam całe życie
Nie wiem czy obiektywnie opisujesz Waszą relację, ale Twoja partnerka wydaje się mieć bardzo niezdrowe podejście do pieniędzy. Albo Ty utrzymujesz rodzinę i ona nie narzeka na opiekę, albo utrzymujecie po równo, więc teraz zaciskacie pasa oboje.
Na pewno chcesz, żeby Twoja kobieta była czysta i pachnąca, więc wypominanie jej kosmetyków jest strasznie słabe. A sobie może kup jeszcze coś do golenia, poza żelem pod prysznic. I fryzjera też by wypadało czasem zaliczyć. Wyglądasz jak zarośnięta małpa, skoro omijasz dbanie o owłosienie? Czy swojego nie widzisz, a jedynie partnerki? Jakby ona nagle zaczęła używać jednego żelu do wszystkiego, przez co jej włosy wyglądałyby jak kłaki, paznokcie nie zrobione i tak dalej, to zaraz by było, że się zapuściła. A spodobała Ci się jednak jako kobieta, która wydaje pieniądze na swoją higienę i urodę.
Grypę leczy się objawowo, więc czekanie 2 dni raczej niewiele by zmieniło. Akurat jestem na opiece, czekałam na wizytę u lekarza, do którego poszłam właściwie tylko po chorobowe. Chociaż rozumiem, że niektórzy bardziej panikują, zwłaszcza jeśli dziecko ma jakieś problemy zdrowotne lub ciężko przechodzi choroby.
Nie wypominam jej kosmetyków, napisałem, że ona zdecydowanie więcej wydaje niż ja. Problem jest tego typu, że w tym miesiącu dostałem nieco ponad 40% tego co normalnie bym zarobił, a w przyszłych dwóch dostane około 50% i nie ma z czego wydawać, a ona nie potrafi się przestawić na życie za dużo mniejsze pieniądze i to tylko na 3 miesiace. I o ile na początku podchodziłem do tego jako do eksperymentu gdzie jej pokaże, tak teraz strasznie już mnie to irytuje, bo co chwilę się kłócimy. Pokazuje mi to co będzie kiedy naprawde w życiu powinie mi się noga, a mam już z nią dziecko i oddałem jej połowę domu. Widzę, że ojciec mógł mieć rację.
Jestem łysy, resztki włosów jade codziennie maszynką na zero.
Chyba czeka Was poważna rozmowa. Dogadywanie się w kwestii finansów jest jednym z ważniejszych aspektów w związku.
A swoją drogą strasznie słabe masz te warunki zatrudnienia, skoro za opiekę dostajesz niecałą połowę pensji.
To nie będą rozmowy, to będą kłótnie. Już mi pokazała co potrafi.
Skoro nie masz nic pozytywnego do powiedzenia o swojej partnerce, to może lepiej nie mów nic. O Tobie też dobrze nie świadczy, że nie widzisz nic dobrego w osobie, z którą żyjesz.
A tyle mówią "don't stick your d.ck in crazy". Ty wpakowałeś w głupią.
Nie masz obowiązku tłumaczyć jej jak dziecku, bo chyba jest dorosła? Powinna myśleć samodzielnie.
Nie zauważyłeś wcześniej, że nie jest zbyt mądra? Nie dokładaj nic, bo niczego się nie nauczy.
Na razie nauczyła się, że dziany frajer wszystko jej sponsoruje. I że może się na nim wyżywać za własne potknięcia.
Bo byłem głupi, zaślepiony i nie słuchałem ojca, a poza tym to pierwsza sytuacja w naszym zwiazku gdzie nie ma pieniędzy. Skończyły się pieniądze, to skończył się szacunek. Nie wiem czy uda jej się naprawić to co mi powiedziała.
Myślałeś o tym, żeby spytać dobrego prawnika, czy da się odkręcić przepisanie połowy domu i działki, lub jak wyjść z tego z jak najmniejszymi szkodami? Żebyś kiedyś nie został na lodzie?
Myślałeś o powrocie do wspólnego spłacania kredytu? Tylko tak, że jak jej zabraknie na waciki to jej problem, niech w końcu nauczy się gospodarować tym co ma.
Ojciec co mówił, jeśli można spytać?
Ojciec mówił, że skoro tylko ja mam pieniadze na działkę to żebym nie był głupi i nie zapisywał u notariusza jej jako współwłaścicielki tylko brał ją i budował się na swoje nazwisko, bo to, że dziś jest między nami dobrze, nie oznacza że jutro też tak będzie. Mówił, że ona i tak nie będzie płacić połowy raty bo z czego? Fryzjera i nowych butów sobie odmówi? Powiedzial, że i tak i tak jak będę wszystko spłacał i to pewnie włącznie z rachunkami, a za kilka kilkanaście lat ona mi połowę zabierze, bo tak czuje w kościach. Mówił też, że chce się mylić, ale kwestią czasu jest jak będzie mnie szantażować odejściem i zabraniem połowy majątku pomimo, że grosza w niego nie wloży. Mówił, że jak wezmę wszystko na siebie to i tak jej nie oszukam, bo ona i tak grosza nie ma i nie dołoży, a przynajmniej będę miał większa pewność, że w przyszłości będzie bardziej ułożona. No i nie polecał ożenku. Dużo mówił, dużo o jej osobowosci. Przedstawiłem to tak w skrócie. W końcu to doświadczony życiowo czlowiek.
Po przeczytaniu Twojej historii i wszystkich wpisów no chłopie grubo. Ale myślę, że dobrze robisz, zdecydowanie nauka z teorii nie wychodzi w Waszym przypadku.
Heh, za te 3 miesiące, kiedy Wasze dziecko zachoruje, zaproponuj jej, że pójdziesz na na opiekę. I koniecznie daj znać czy dotarło =]
Ona już jest na l4, bo dziecko ma grypę. Sytuacje mam napietą, nie ma już pieniedzy i kazała mi spier.... jak nie umiem utrzymać rodziny :) Może faktycznie powinienem. Tylko, że jak sprzedamy dom i spłacimy kredyt to ja stracę, a ona na tym zarobi i jeszcze zostanę z alimentami.
Zostaniesz z alimentami... A ona z dzieckiem. Może Ty się postaraj o opiekę nad maluchem, skoro nie chcesz alimentów płacić?
Już to widzę jak sąd mi przyznaje opiekę nad dzieckiem. Proszę Cię, jestem realistą i mieszkamy w Polsce. A jeszcze bardziej widzę to jak ona mi będzie płacić alimenty. Ciekawe z czego i ile wyniosą.
Tu Ci przyznam rację. Wprawdzie wygrałem opiekę nad synem i alimenty od byłej żony, ale to co przeżyłem to masakra. Odnosilem wrazenie, że sędzina jest cały czas przeciwko mnie i za każdym pytaniem chce mnie pogrążyć. Moja ex ciagle płakała i robiła ze mnie najgorszego zwyrodnialca i nieczulego meza i ojca, do tego kłamała i wymyślała.
Skoro myślisz, że Wasz wspólna droga to prosta w dół nie pozostaje nic innego jak zbierać dowody i nagrywać niektóre akcje aby później nie było tylko słowa vs słowu.
Powodzenia w takim razie i mądrych decyzji.
Moss ma rację. Ale droga do tego może być trudna i wyboista. Kiedy do mnie dotarło, że dalem się wrobić leniwej Karynie w dziecko i utrzymanie minęło kilka lat zanim miałem wystarczające dowody, żeby ją udupić, a nie ona mnie.
Masakra.Dziewczyna zamiast oszczędzać to woli jeździć na paznokcie,albo fryzjera.Co ty w niej wogóle widziałeś? Widzisz jakbyś nie zrobił sobie z nią dziecka,to byś napewno żył lepiej 😉 ale tak to jest jak się myśli rozporkiem 🥴
I jeszcze przepisałeś na nią połowę działki....świetnie...🥴
Macie kredyt czy Ty masz kredyt? Czyj jest dom?
Mamy wspólny kredyt na wspólny dom.
Nie powiem, że się wrypales, bo nie znam całej Twojej sytuacji. Ja dostałem taką życiową lekcje relacji z kobitami, że jestem już chyba przewrażliwiony w każdym aspekcie.
Mam nadzieje że kredyt spłacacie wspólnie, równo, bo jak nie to się totalnie wrypałeś, bo za darmo fundujesz jej dom
Nie mogę od niej teraz oczekiwać płacenia rat po równo, bo to ona była w ciazy, na macierzyńskim, chodziła na opieki na dziecko i już się na szczęście przekonala, żeby na nie chodzić caly czas. Ale wcześniej miało być 50/50 i było takie 50/50, że gdzieś w połowie drogi do kolejnej wypłaty zaczęło się narzekanie, że nie ma na tampony i przelej jej 100 zł, przelej jej 200 zł, podaj jej blika, a żylismy wtedy na wynajmie, więc stwierdziłem, że to bez sensu i powiedziałem, żeby mi nie przelewała żadnych pieniędzy, ja będę płacił, ale żeby nie marudziła mi co chwilę, że chce 100 zł i nie podbierała mi gotówki z portfela.
"Nie mogę od niej teraz oczekiwać płacenia rat po równo, bo to ona była w ciazy, na macierzyńskim, chodziła na opieki na dziecko" - bardzo mądrze powiedziane. Mało ludzi to rozumie, a przynajmniej takie odnoszę wrażenie.
Wypada to rozumiec. Nie zmienia to faktu, że dziś 21 stycznia, 19 dni do wyplaty, miała miejsce awantura o kase. Kazałem jej pokazać historie konta, a tam już po wpłynięciu 800 plus, zostało 1812 zł. Pytam się po co Rossman, po co Pepco i po co wybierała z bankomatu 100zł? (Pewnie na słodycze i maka żebym nie wiedział) Poprosilem o przelanie dla mnie 250 zł na życie i paliwo i zrobiło się 1562 zł do 10 lutego. Od dziś ma zbierać paragony, na co wydaje, bo coś za szybko wydaje :) Staram się być poważny, ale wewnętrznie mam z tego ubaw.