Mam znajomego, jego rodzice mają firmę, jeździ nową s klasą, ma ogromny dom, basen, kort tenisowy i trzy inne nowe samochody, też nowe. I nie zazdroszczę mu tego, w żadnym wypadku, skoro jego rodzice uczciwie na wszystko zarobili, to niech wiedzie im się jak najlepiej. Ale jest jeden problem. Ma on trójkę rodzeństwa. I wszyscy bez wyjątku, nawet ojciec, jeżdżą jak idioci. I nie obrażam ich, ale nie da się tego inaczej nazwać. Nie raz mówiłem, żeby bardziej uważał czy żeby zwolnił. Miał już dwa razy wypadek, skasował dwa nowe auta ze swojej winy, jednak to niczego go nie nauczyło. Ostatnio jechaliśmy autostradą, jechał ponad 220, kiedy mówiłem mu, żeby zwolnił, bo przesadza, jego siostra jeszcze mnie zjebała, że Kamil potrafi jeździć i jeździ pewnie. I w tym momencie włączyły się światła policyjne. Zatrzymało nas nowe BMW, które jak mi się wydawało, jechało nam na ogonie od dawna, o czym mu wspomniałem. Może to okrutne, ale ucieszyłem się w duchu, że w końcu to go coś nauczy, jeśli straci prawo jazdy. I wiecie co? Pouczyli go tylko. Nie dostał nawet mandatu. Nie zabrali mu prawa jazdy. Nie dali mu nic. Kompletnie, ani punktów, ani mandatu...
Jego tata z pół roku temu też został zatrzymany. Brak pasów, rozmowa przez telefon, ponad 40 więcej niż powinien. I to samo. Pouczenie. I o ile nie jestem pewien co do tego, czy w przypadku taty nikt nie dostał nic do kieszeni, tak w jego przypadku jestem tego pewny, bo portfel został w samochodzie, a przy sobie kolega nie miał nic pieniędzy.
Ja kupiłem auto za swoje pieniądze i jak zatrzymali mnie do rutynowej kontroli, przez własną głupotę odpiąłem pasy, zanim policjant podszedł do samochodu. Na nic zdały się tłumaczenia, proszenie, a wręcz błaganie. Kolega jechał samochodem i tylko odebrał, żeby powiedzieć, że oddzwoni potem (byłem wtedy z nim). Policjanci widzieli, jak odkłada telefon, w sumie włączyli sygnał dobre 300 metrów po tym, jak odłożył telefon, a cała rozmowa trwała z 5 sekund. Też byli nieugięci.
Nie boli mnie ilość posiadanych przez niego pieniędzy, bo życzę mu jak najlepiej, ale bardzo boli mnie bezkarność i podejście tego typu. Zwykłemu człowiekowi dojebią mandat z górnej półki, bo czemu by nie, a komuś, kogo to nawet nie uderzy po kieszeni, w gruncie rzeczy uchodzi na sucho. Tak po prostu.
Dodaj anonimowe wyznanie
Generalnie państwo polskie jest silne wobec słabych, a słabe wobec silnych, na wszystkich szczeblach władzy, nie tylko wykonawczej.
Słabemu łatwiej dojebać, bo widać, że jakby kogoś znał, to by nie jeździł oplem albo 15 letnim bmw albo dostawczakiem. A takiemu w S klasie już nie wiadomo, bo zaraz się okaże, że kogoś zna albo zrobi sprawę o przekroczenie uprawnień, mandatu pewnie nie przyjmie itp. Policjanci to też ludzie, po co mają sobie utrudniać pracę? Bo co, bo ślubowali? Bo po to są? Daj spokój. ;D
Pewnie znali kierowcę jeszcze zanim go zatrzymali, to nie chcieli sobie robić problemów bo pewnie komendant bywa na imieninach u tatki.
Nie wierzę. Zatrzymali go i pouczenie? To po co zatrzymywali? Przecież widzieli, jakim autem jedzie.
A stracić prawo jazdy za prędkość poza terenem zabudowanym nie jest tak łatwo, chyba, że nie jestem na bieżąco.
Dam Ci radę: nie bądź idiotą, który jeździ z niebezpiecznym kierowcą, który już skasował 2 auta. Jak skasuje trzecie auto z Tobą w środku to będziesz równie winny temu co się Tobie stanie, bo po prostu dobrze wiedziałeś jak niebezpieczne jest z nim jeździć a jednak wsiadłeś do tego auta i powierzyłeś swoje zdrowie i życie w jego ręce.