#qOXPC

Podczas rodzinnych rozmów na temat przyszłorocznej I Komunii Świętej przypomniała mi się moja historia związana z tym wydarzeniem.

Jak wiadomo, dziecku potrzebny jest różaniec, a na jego końcu jest krzyż. W moim przypadku był to krzyż z przybitym Jezusem.
I tu zaczyna się historia właściwa. Umysł 8-letniego dziecka, przynajmniej w moim przypadku, nie był w stanie przyjąć do świadomości, że w tym pudełeczku z różańcem wcale nikt nie mieszka, tak więc wyłożyłam je chusteczką, coby Jezuskowi nie było twardo, i co jakiś czas wyrzucałam tam kawałki (suchego) makaronu, żeby też głodny nie był. Ale wiecie co? NIE JADŁ :D
anonimowe6692 Odpowiedz

Pewnie dlatego, że miał przybite ręce i nie miał jak sięgnąć

TwojaStaraSieODzieci Odpowiedz

A dziwisz się, ja też bym surowego nie zjadła.

HansVanDanz Odpowiedz

Często tak wygląda wprowadzanie dzieci do zawiłych meandrów mądrości religijnych.
Nadal uważam, że jeżeli dziecko jak z idzie do komunii i jest prowadzone wedle religii, to jest ono za młode, by ogarniać o co w tym chodzi.

Frog

Dokładnie.
Do dziś pamiętam moje rozkminy za dzieciaka, czy jeśli zdejmę Jezuska z jakiegoś krzyża (w kościele, w domu, w przydrożnej kapliczce), to będzie go choć troszkę mniej bolało.

Dodaj anonimowe wyznanie