#plWiI
Mam 25 lat, 2 lata temu zaczęły mi się problemy zdrowotne, więc oczywiście pierwsze moje kroki odbyły się do lekarza, zrobił podstawowe badania krwi, zadał parę pytań, w krwi nic nie wykazało, więc ku mojemu zdziwieniu stwierdził depresję i odesłał do domu. Przez kilka następnych miesięcy czułam się raz źle, raz super, więc stwierdziłam, że lekarz musiał mieć racje, przecież zna się lepiej ode mnie, prawda?
W końcu mój stan zdrowia znowu się pogorszył, biegałam po lekarzach, bo jednemu nie wierzyłam, wszyscy wysyłali mnie na podstawowe badanie krwi, a że nic nie wykazywało, to wmawiali depresję, w którą również nie wierzyłam, przepisywali psychotropy i odsyłali do domu. Leków oczywiście nie przyjmowałam, bo czułam, że to nie jest depresja.
Na jakiś czas mi się polepszyło, powoli zapominałam o tych wszystkich objawach, aż nagle przyszły zawroty głowy, znowu zjawiłam się u lekarza, który już z góry na mnie patrzył jak na idiotkę. Badania krwi nic nie wykazały, więc depresja - do widzenia.
Przez kilka miesięcy nie było dnia, żebym nie czuła się słabo, spadek wagi, wypadanie włosów + masa innych objawów nie dawało mi normalnie funkcjonować, więc poszłam zbadać się prywatnie, wyniki były takie, jakie przypuszczałam - nowotwór.
Gdyby zdiagnozowali go u mnie od razu, kiedy przyszłam pierwszy raz, pewnie miałabym większe szanse.
Ja nie mam zamiaru spełniać dobrych uczynków, za to mam w planach przejść się z wynikami do każdego lekarza, który odmówił mi badań, tak po prostu, żeby mieli mnie na sumieniu i żeby przypomnieli sobie o mnie, kiedy przyjdzie inny pacjent z podobnymi dolegliwościami i żeby nie przyszło im do głowy, by odsyłać go do domu.
Jak widać, nie zawsze warto słuchać lekarzy, więc jeśli będzie was niepokoił stan zdrowia, to zróbcie wszystko, żeby się zbadać, cokolwiek nie powiedziałby lekarz. Dla mnie jest już za późno, nie ma nic gorszego, jak życie ze świadomością, że to może być wasz ostatni dzień.. Miałam przed sobą całe życie i tyle planów do zrealizowania. Zawsze kiedy widzę szczęśliwych ludzi, idę się wypłakać, bo dokładnie taka sama byłam zaledwie ponad 2 lata temu, a teraz nie zostało mi nic. Dbajcie o siebie i swoich bliskich, nie odkładajcie niczego na później, bo możecie nie zdążyć, to przychodzi znienacka.
Życzę wam dużo zdrowia.
Jest lepszy sposób - zaskarz ich, niech odpowiedzą przed prokuraturą. Inaczej się nie naucza. A tak nawet jak ich nie skaza, to się trochę chociaż postresuja. Mam styczność z tym środowiskiem, wierz mi że kontakt z prokuratorem nawet w charakterze świadka stresuje ich bardzo.
Straszne wyzwanie, pozwałbym ich…
Trochę nie chce mi się wierzyć w prawdziwość tego wyznania. Z wyników krwi można wywnioskować pewne przesłanki do badania w kierunku nowotworów, choćby po ilości leukocytów czy jakichś typowych dla nowotworów markerach we krwi. Ten lekarz musiałby mieć uposledzenie umysłowe żeby się nie połapać.
Lekarze teraz nie umieją czytać wyników badań. Nawet zwykłych badań jak ferrtyna. Patrzą na normy labolatoryjne (a nie powinni, bo to typowe statystyczne dane a nie do diagnozowania) i wmawiają, że wszystko ok, bo jest w normie a widać po wynikach że dramat jeśli chodzi o normy funkcjonalne, więc niestety ale wierzę w to, że nie widzą w wynikach.
Johnny? Zarabisty był :)
Nieraz przy nowotworze wyniki krwi są idealne. Także to nie jest regułą.
Czy ty obwiniasz lekarzy że dostałaś raka ???
Czy Ty czytać ze zrozumieniem nie potrafisz ?
No właśnie czytam ciulu jeden.
ciulem to co najwyżej jesteś Ty sam..
Polecam książkę Odwracanie procesów nowotworowych Andrzeja Wieckowskiego i Adama Przygody. Do kupienia np na allegro.