#pal92

Zastanawiam się, czy jeśli rodzice przykleją dziecku łatkę „tego najgorszego dziecka”, to ta łatka już towarzyszy człowiekowi do końca życia?

Jako dziecko ewidentnie byłam „ta gorsza”, może dlatego, że dziewczynka – jak by nie patrzeć, na wsi mniejszy pożytek od chłopaków. Pamiętam sytuacje, że ja na nic nigdy nie mogłam się doprosić pieniędzy – śniadanie, ubrania, środki higieniczne, a bracia dostawali na zasadzie wciskania, bez proszenia. No czysty kosmos. Ktoś powie, że może miałam bardzo dużo i dopraszałam się więcej i więcej, ale tu mowa o takich podstawowych rzeczach, które się zniszczyły od używania. 

Jestem już dorosła i dalej widzę to samo. Co rodzice zarobią, to bratu – żeby mu było łatwiej, żeby się podbudował, żeby na dzieci miał, bo co mają robić z pieniędzmi. A mnie nikt nigdy nic nie chce dać. Jako dziecko się prosiłam, ale jako dorosła nawet mowy nie ma, żebym chociaż o złotówkę się upomniała. I tak brat się buduje, bo ma pomoc finansową, a jeszcze dom rodzinny ma mieć na siebie przepisany, bo mu się przyda. Ja się nie buduję, ale po rodzicach też mi nic się nie należy. Oboje tak samo odwiedzamy rodziców, mamy normalne relacje. Ale ja jestem ta niewidzialna i gorsza. Jak raz chciałam porozmawiać z rodzicami, dlaczego mnie tak traktują, to usłyszałam, że na to mi dali, na tamto – a ja zbaraniałam. Owszem, gadali, że to na to mi dadzą, tu mi dołożą, ale nigdy tak się nie stało. Temat jak powstał, tak umarł, a oni żyją w świadomości, że przecież mi pomogli.

To jeszcze bym przebolała, ale z przyjaciółmi jest tak samo. Ja jestem ta gorsza w relacji. Ja piszę, ja dzwonię. Ile razy już przerabiałam, że serdeczna relacja się rozpadła, bo ja nie zadzwoniłam. I ja wiem, zaraz będzie, że tylko mi się wydawała ta relacja taka super, ale kto się przyjaźnił, ten wie, że czasem ma się z kimś super przygody i doświadczenia, super czas, ale jak się nie odezwiesz, to nagle przyjaciel w fochu i koniec relacji, bo on nie jest od starania się, tylko ty. Który to już przypadek w 40-letnim życiu, że ja dzwoniłam, rozmowa zawsze długa, rozmówca ucieszony, że dzwonię, ale jak raz poczekałam, aż oni się odezwą, bo ileż można być inicjatorem, to nie to, że nikt się nie odezwał, ale jeszcze jestem obgadana i wszyscy obrażeni, bo się nie odzywam. A ja normalnie przy spotkaniach rozmawiałam i się zachowywałam, ale czekałam, aż ktoś poza mną też zadzwoni. To się nie doczekałam nigdy. I im jestem starsza, tym bardziej widzę, że nie umiem w relacje. Spotykam się z tym, że albo ja będę utrzymywać kontakt, albo on normalnie umrze. I nie raz w życiu miałam dość tej jednostronności i pomyślałam: nie pisz dziś pierwsza, nie dzwoń w tym tygodniu pierwsza, przekonaj się, czy komuś zależy. I wtedy właśnie następował koniec. Nawet nie ignorowanie mnie przez drugą stronę, ale obrażenie się i obgadywanie, bo źle się zachowuję.
Dantavo Odpowiedz

Myślenia rodziców nie zmienisz, ale możesz poprawić swoje życie. Ewidentnie nie przepracowałaś tegoż że dla rodziców byłaś "tym gorszym" dzieckiem i dalej się pakujesz w podobne relacje. Idź na terapię i postaraj się do przepracować z pomocą specjalisty, bo samej może ci się to nie udać.

Postac Odpowiedz

Ja bym nie odpuściła tego tematu z rodzicami. Skoro i Ty jesteś przekonana o swojej racji, i oni, to ktoś z Was grubo się myli.

Powiemnie

I co to da? Ci ludzie latami krzywdzili dziecko, nigdy się nie przyznają do błędu, nawet jak przedstawisz dowody na to. Moja mama mnie biła, ale nigdy się nie przyzna, że zrobiła źle, ma tysiąc wymówek, choć wiem, że żałuje.

Postac

"Oni żyją w świadomości, że przecież pomogli"... dzieci też często zapamiętują tylko część. Np jakby rodzice zawsze jej pieniądze dawali, a raz nie chcieli dać, to większa szansa jest na zapamiętanie tego jednego razu, gdy nie dostała. Dla mnie to jest strasznie dziwne, że obie strony są przekonane o czymś zupełnie przeciwnym. Chciałabym to wyjaśnić. W dodatku to coś można sprawdzić. Nie ma informacji, że rodzice są patologią - może im się naprawdę wydaje, że pomagali?

Przykro mi, że mama Cię biła. Strasznie trudno przyznać się do błędu, zwłaszcza ludziom, którzy sami został wychowani na przemocy i zastraszeniu.

Powiemnie

Ja to przepracowałam i wybaczyłam mimo, że nigdy nie przeprosiła. Nie obwiniam jej o nic i na szczęście nie wpływa to na moje życie. Ale dzieci toksyków wiedzą co to gaslighting. Mnóstwo toksycznych rodziców wmawia, że nic takiego się nie zdarzyło. Przeżywa to miliony dorosłych, którzy w dzieciństwie zostali skrzywdzeni. Myślę, że jej rodzice zwyczajnie stosują te taktykę zamiast tego, że jej psychika płata jej figle. Wiem z doświadczenia, że rodzice potrafią wierzyć/kłamać, że różne sytuacje nie miały miejsca, więc mogą kłamać na obrót- że coś miało miejsce.

Dantavo

Co to da? Rodzice się wszystkiegi wyprą, a autorka będzie wciąż przeżywać to, zamiast spróbować przepracować. Tu już nawet nie chodzi o to kto ma rację, a o to, by autorka mogła normalnie żyć, nie pakując się wciąż w podobne relacje. Nawet gdyby udowodniła rodzicom, że ona ma rację , to co by to dało?

Postac

Co to da - świadomość, że to nie z jej pamięcią jest coś nie tak, tylko z zachowaniem rodziców. Znając fakty jakoś łatwiej ruszyć do przodu. Gdyby to była wina jej rodziców, to wiedziałaby, że nie może na nich liczyć. Wtedy też mogłaby zdecydować, czy na pewno chce taką relację podtrzymywać. Czy w ogóle warto?

Dantavo

Taka rozmowa to rozdrapanie rany i w większości przypadków nic się nie osiąga, poza przerzucaniem winy. Tu nie chodzi o pamięć czy prawdę, a o odczucia autorki. Jeśli wciąż będzie rozdrapywała tę ranę, to nigdy nie ruszy do przodu.

Postac

Może dla Ciebie tak jest. Często najpierw trzeba rozdrapać ranę, żeby ją dobrze oczyścić.

3210

Ale jak niby mają to sprawdzić? Jeśli np moja mama jest pewna że kiedyś dała mi jakieś pieniądze a ja jestem pewna że nie to jak to sprawdzić, zakładając że nie robiła mi przelewu tylko dała (albo nie dała) pieniądze do ręki?

Postac

Jeśli była to większa kwota, to skądś musiała mieć.
Hipotetycznie, gdyby to była opłata za kurs prawa jazdy. Wiadomo kiedy, wystarczy sprawdzić na koncie rodziców, czy wtedy płacili lub wypłacali. I na koncie Autorki, czy ona płaciła.

Powiemnie Odpowiedz

Twoja mama to tak zwana typowa boymom.

Dragomir

To brzmi jak jakieś nowe dżender.

Dodaj anonimowe wyznanie