#pCLVo

Pracuję w delikatesach. Klienci są różni, ale dziś chciałam Wam opowiedzieć o rodzicach z dziećmi na zakupach.

Przytoczę trzy przykłady:

Typowa Karynka z siedmioletnim(!) Brajankiem. Układałam sobie spokojnie towar na półce, gdy nagle podchodzi do mnie ten dzieciak i zaczyna mnie bić! Ale żeby tylko bić... Kopał mnie, szarpał za włosy i szczypał! Szanowna mamusia stoi obok udając, że nic nie widzi do czasu, jak proszę grzecznie, aby młody przestał. Skoczyła na mnie czerwieniąc się jak burak ze złości, że śmiem zwracać uwagę jej aniołkowi. Zapytałam się wciąż spokojnie, czy owa pani nie mogłaby troszkę przypilnować swojego synka, bo mi dokucza i przeszkadza w pracy. Wpadła w szał... Zaczęła krzyczeć snując do mnie nieprzyjemne słowa i argumentować się kierowniczką. W tym czasie nikogo innego z kupujących nie było w sklepie, dzięki czemu koleżanki z kas zareagowały. Zastępczyni kierowniczki poprosiła Karynkę na zaplecze, gdzie pokazała jak jej diabeł się zachowuje, po czym z uprzejmą informacją o uczeniu dzieci szacunku do innych została wyproszona ze sklepu.

Kolejna sprawa - matka z rozwydrzoną córeczką. Pojawiają się regularnie w sklepie. Dziewczynka na samopasie bez jakiegokolwiek zainteresowania się rodzicielki przewala na regałach ze szklanymi rzeczami. Prośby, żeby przestała, że tak nie wolno etc. nie pomagają. Podczas owej "zabawy", jak mówi jej matka, córcia tłucze drogie wina i naczynia, za które mamusia nie chce zapłacić. Znów zaciąganie przed nagranie z kamer, za każdym razem. Jednakże sytuacja się nie zmienia, mimo, że za zniszczony towar rekordowo kobieta zapłaciła 176 zł.

Pora na dzieciaki z okolicy, które podczas wizyt z rodzicami w sklepie notorycznie kradną. Przyłapane zaczynają wrzeszczeć jak zarzynane świnie, gryźć, drapać, kopać, bić lub ostatecznie płakać, chociaż ani ja ani moje koleżanki na nich nie krzyczymy i im nie robimy jakiejkolwiek krzywdy. Tu wkraczają rodzice zamieniający się w rozwścieczone byki. Osypują nas epitetami, a wieść że dziecko kradło tylko pogarsza sprawę. Zdarzyło się, że obrzucono nas towarem z koszyka(!), po czym z dumą opuszczono budynek i odjechało z piskiem opon. O jakiejkolwiek zapłacie za wziętą przez dziecko rzecz nie ma mowy. Niektóre z maluchów kradną przy ladzie, a gdy prosi się o podanie produktu do skasowania, ich opiekunowie pomagają w grabieży tłumacząc, że on/ona już to miał/a. Skierowanie delikwentów na zaplecze, aby obejrzał nagranie, zamienia się w masę oburzenia i kolejne wyjście z hukiem.

A więc kochani rodzice takich "aniołeczków"... Może zamienicie się z nami miejscami i wtedy będziecie się mądrzyć?
coztegoze2 Odpowiedz

Czemu nie wzywacie policji?

Przypadek 1: normalnie trzeba było wzywać policję niech się przygląda i opieka społeczna też czemu dziecko kilkuletnie podchodzi do obcej osoby i ją bije, kopie, szarpie za włosy. Albo dzieciaka tak w domu traktują i nie umie inaczej i wtedy konieczne jest aby pomóc temu dziecku, bo ono nie wie że można inaczej się zachować. Albo dzieciak ma naprawdę poważne problemy ze sobą i trzeba mu pomóc, dobrze żeby wleciał kurator, może sąd nakaże terapię.

Przypadek 2 - normalnie wzywać policję za wandalizm i niszczenie mienia. Niech rodzina dostaje kuratora.

Przypadek 3 - to samo. Tak się zaczyna demoralizacja. Dziś batonik, jutro krok kolejny, bo wie że jest bezkarny.

Czaroit Odpowiedz

Widziałam podobne akcje. Dzieciak zakazów nie przyjmuje do wiadomości, bo walnięta mamunia na wszystko pozwala, wpadając w histerię, gdy ktoś zwróci jej beniaminkowi uwagę.

Cóż. Teraz mamusia górą. Ale za kilkanaście lat srogo za to zapłaci. I wtedy będzie płacz, jaką to niewdzięczną żmiję sobie na własnej piersi wyhodowała. Bo córunia wynosi rzeczy z domu, bo rozsierdzony czymś synalek ją popchnął i złamał jej rękę.
No kto by się spodziewał...

Postac Odpowiedz

A ja z drugiej strony. Z dziećmi na zakupach byłam często. Raz jakaś nadgorliwa sprzedawczyni nawciskała mojemu 2-letniemu wówczas dziecku kolorowych drobiazgów, i "mamusia musi tylko zapłacić, a Ty takie ładne jesteś, zasługujesz ". No moralność takiej sprzedaży pozostawia wiele do życzenia. Zwróciłam pani uwagę, pełny wózek z zakupami zostawiłam koło niej i zabrałam wrzeszczące dziecko z tego sklepu.
Do tej pory jak sobie przypomnę tą sytuację, to jestem w szoku, jak tak w ogóle można.

HansVanDanz Odpowiedz

Według mnie te dzieci szukają uwagi, zwrócenia na siebie uwagi. Rozpaczliwe i chaotyczne próby bycia zauważanym. Bardzo możliwe, że rodzice nie poświęcają im czasu i zainteresowania.
Środki może drastyczne, ale to dzieci.

coztegoze2

Jest to bardzo możliwe. Ale dlatego tym bardziej warto policję zawiadomić żeby rodzina dostała kuratora i żeby opieka społeczna się nią zainteresowała, bo dzieciakom się dzieje realna krzywda w takiej rodzinie. Skoro małe kilkuletnie dziecko jest zdolne zaatakować obcą osobę w sklepie i zacząć ją bić żeby tylko zwrócić na siebie uwagę? Zobacz jakie to dziecko musi się czuć zaniedbane i zdesperowane skoro robi coś takiego żeby zwrócić uwagę rodziców i jaka to tragedia, że rodzic sam z siebie nie reaguje jakby był obojętny na to dziecko. Jakie to odrzucenie dla tego dziecka.

Jak to dziecko skończy? No na pewno nie dobrze. Bardzo duża szansa, że zacznie pić, ćpać, sypiać z kim popadnie, wejdą bardzo niebezpieczne inne zachowania, bo rodzice nie reagowali na inne zachowania więc granice będą się ciągle przesuwały. Dlatego lepiej wezwać służby i wymusić chociażby kuratorem postawienie tych granic dla dobra tego dziecka. Bo dziś rodzina dostanie kuratora, ale może to temu dziecku uratuje życie w dłuższej perspektywie.

Dodaj anonimowe wyznanie