#pBuiN
Ostatnio piesek jakiejś Karyny zostawił soczystą niespodziankę na chodniku pod naszą klatką. Tata, wielbiciel psów, zwrócił uwagę owej pannie, że nie posprzątała po swoim piesku. Karyna na to bardzo uprzejme upomnienie wybuchnęła tacie śmiechem prosto w twarz i powiedziała: „Ziemia wchłonie” i nie przeczuwając zagrożenia odeszła, bo jeszcze nie wiedziała, z kim ma przyjemność. Ojciec zirytowany wyciągnął z kieszeni worek przygotowany na takie sytuacje, pozbierał odchody i pobiegł za Karyną. Gdy ją dogonił, z kamienną twarzą, podszedł i... wręczył jej ten worek. „Jak się pani tym nie zajmie, to sprawdzimy chłonność pani kurtki...”. Karyna zbladła, otworzyła usta, ale nic nie powiedziała. W końcu, czerwona jak burak, otworzyła śmietnik i wrzuciła „prezent” do środka. Tata kiwnął głową z aprobatą, jakby właśnie uczył dziecko tabliczki mnożenia. „Miłego dnia” – rzucił i wrócił do domu, nucąc sobie pod nosem.
Karyna chyba zrozumiała, bo ostatnio widziałam ją z woreczkiem, jak sprzątała po swoim psie. :)
Ale Brajanowi już by tak uwagi nie zwrócił.
Jakby Brajan miał 10 lat to pewnie by nawet ochrzan zebrał. Ale już taki 20 letni Sebuś by spokojnie poszedł dalej, nie niepokojony przez nikogo.
Ale też jest szansa, że ten pan tata wszystkich traktuje po równo i nawet 60 letni Janusz by skończył z tym woreczkiem na łebku.
Coś w tym jest, ostatnio jak moja suczka siku na trawę robiła to jakaś stara baba do mnie, że trawę niszczy xD wyśmiałam ją oczywiście ale później też miałam przemyślenia że jakby to mąż szedł z nami albo zamiast mnie tam był to pewnie już by tak nie wyszła z pyskiem. W tym wyznaniu mowa o psiej kupie, więc ojciec autorki dobrze zrobił. Teraz na jesieni widzę ciągle jakieś psie kupy, nawet na środku chodnika...