Mojej drugiej połówce zdiagnozowano nowotwór. Niemały i kiepsko umieszczony, więc w pewnym momencie przyszedł czas na biopsję. Planowaliśmy pojechać razem i poprosiliśmy moją teściową (mieszka obok i mogłaby podjechać po pracy), aby zajęła się na kilka godzin potomstwem (około rocznym). Niestety stwierdziła, że musi iść do kosmetyczki i nam w tym nie pomoże... Na szczęście moja mama wzięła urlop i przyjedzie nam pomóc (pięć godzin samochodem w jedną stronę).
A potem teściowa się dziwi, czemu za nią nie przepadam...
Dodaj anonimowe wyznanie
A to jej własne dziecko ma ten nowotwór. Niepojęte.
Nie da się zdiagnozować nowotworu bez zrobienia biopsji. Można tylko stwierdzić, że występuje zmiana w ciele bez biopsji, ale nie wiadomo czym ona jest do końca, można mieć tylko podejrzenia. To właśnie biopsja jest dowodem czy to jest nowotwór czy nie.