#otLDy

Byłem spokojnym, zadowolonym człowiekiem, dopóki wszystko nie runęło w jednej chwili. Próbowałem uniknąć tego zdarzenia, oślepiły mnie odblaski światła, ale nie dało się zrobić więcej. Trafiłem na osobę bez prawa jazdy, pijaną i naćpaną, która po wszystkim uciekła. I wtedy, mimo tego chaosu, zachowałem zimną krew — zadzwoniłem po służby, czekałem na pomoc tyle, ile mogłem, robiłem to, czego przez lata uczyły mnie szkolenia z pierwszej pomocy, straży i ratownictwa. Ironia losu… przez lata wyciągałem innych z opresji, ratowałem ich życie i dobytek, a kiedy ja potrzebowałem wsparcia, zostałem zostawiony sam. Potem był szpital, długie leczenie i sprawy sądowe, które ciągną się jak zła bajka. Minął ponad rok, a ból wciąż wraca bez zapowiedzi, przypominając, że choć fizycznie żyję, coś we mnie się wtedy złamało.
Z czasem zobaczyłem też, jak moja duża grupa znajomych skurczyła się do kilku osób — dosłownie policzyłbym ich na palcach jednej ręki. Wielu nawet nie wiedziało, co się stało; powiedziałem im dopiero później. Niby próbuję spotykać się z ludźmi, ale często mam poczucie straconego czasu, jakby te rozmowy mnie mijały, a ja był tylko cieniem samego siebie.
Coraz mniej rzeczy potrafi mnie cieszyć, a w towarzystwie częściej milczę, jakbym był jedynie obserwatorem własnego życia. Żyję — ale wciąż czuję, że nie wróciłem do tego, kim byłem przed tamtą jedną, przeklętą chwilą.
Meanness Odpowiedz

Dziękuję, że Pan żyje. Można Panu jakoś pomóc? Proszę pamiętać, że jest Pan bardzo ważny i wielu ludzi będzie bardzo szczęśliwych, jeśli Pan tutaj będzie. Mam nadzieję, że już niedługo i na zawsze będzie Pan zdrowy i szczęśliwy.

LubieBzy Odpowiedz

Brzmi to, jakbyś był blisko depresji. Czy po wypadku rozmawiałeś ze specjalistą? Bo według mnie mogłoby Ci to pomóc wrócić do żywych.

HansVanDanz Odpowiedz

Skoro sprawca uciekł, to skąd wiadomo, że był pod wpływem środków odurzających?
P.S. nie da się wrócić go tego co było, można kreować to co będzie.

MaryL2

Bo to wymyślone

HansVanDanz

MaryL2
Werdykt potwierdzony.

Ps prokurator miał inne zdanie na ten temat

coztegoze2 Odpowiedz

Nie da się wrócić do tego co było przed wypadkiem z prostej przyczyny: takie doświadczenia zmieniają ludzi i po prostu trzeba pogodzić się z tym, że zdarzyło się co zdarzyło, my się zmieniliśmy, nasze ciało może pracować inaczej z powodu urazów i blizn.

Do znajomych, którzy nie wiedzieli - nie możesz mieć pretensji skoro nie wiedzieli. No i pytanie czy to byli znajomi od robienia różnych rzeczy czy przyjaciele, bo łatwo po takich zdarzeniach zweryfikować kto jest kim.

JMoriarty Odpowiedz

Czy tylko ja mam wrażenie, że niektóre wyznania są pisane przez AI?

furiami55

Jak widzę "—" w wyznaniu, to wiem że są albo pisane, albo tłumaczone z innych stron przez AI i scrolluję dalej.

Solange

Jestem realną osobą i w dłuższych tekstach używam "—" albo "–" odkąd lata temu poznałam ich funkcje. W komentarzach czy wiadomościach mi się nie chcę specjalnie ich szukać do wpisania, ale jakbym miała napisać wyznanie czy coś, to pewnie bym ich użyła (jeśli by była potrzeba, nie na siłę i raczej w innych momentach niż AI). Trochę mnie bawi dlatego wykrywanie po myślnikach czy półpauzach AI, ale no taka jest prawda, że wygenerowane teksty są ich pełne. Z drugiej strony trochę mi smutno, że te znaki są tak zapomniane w powszechnym, że dopiero AI je odkopało.

ArabellaStrange

Naprawdę myślniki w wyznaniu wskazują na sztuczną inteligencję? Czy to znaczy, że jeżeli używam ich w komentarzach, to ludzie mnie biorą za AI?

ColdHandsWarmHeart

Też używam myślniki, ale krótkie. Kiedyś stawiałem nawiasy, ale odkąd zacząłem czytać książki, jakoś to uległo zmianie XD

ColdHandsWarmHeart Odpowiedz

Jest tu tak wiele nieścisłości.
Jak złapano sprawcę? Skąd wiadomo, że był pod wpływem? Jaki ból? Fizyczny, czy psychiczny? W jakim stanie fizycznym aktualnie jesteś? Co uważasz, że blokuje w Tobie poczucie Twoje dawne "Ja"? Trauma po wypadku i ucieczce sprawcy, czy coś innego?

Dodaj anonimowe wyznanie