Jestem dorosłą 29-letnią kobietą i zaczynam mieć za złe, że rodzice przez całe życie mnie rozpieszczali. Można powiedzieć, że z jednej strony to dobrze, że powinnam im być wdzięczna. Zawsze dużo rzeczy za mnie załatwiali, ratowali finansowo, kiedy trzeba było. Zawsze wiedziałam, że „mamusia i tatuś” mi pomogą, kiedy będzie trzeba. Zawsze miałam z tego powodu wyrzuty sumienia, wstydziłam się przyznawać ludziom, że nie potrafię być samodzielna, jednak tak do tego przywykłam, że nie potrafiłam przestać pozwalać moim rodzicom non stop mi pomagać. Mój mózg już tak się do tego przyzwyczaił, że nie wiedziałam, jak mam żyć inaczej. Wielu „dorosłych” rzeczy i czynności nie rozumiem, bo nie musiałam mieć z nimi do czynienia. Wiem, że mogłam się po prostu odciąć od rodziców i usamodzielnić, ale było to trudne. Czasem aż zazdroszczę ludziom z tak zwanych „gorszych domów”, którzy po 18 spieprzają od rodziny i się usamodzielniają, bo albo nie mają wyjścia, albo chcą uciec od patologii. Znałam wiele takich osób, które tylko czekały, żeby się wyprowadzić i żyć bez kontaktu z rodzicami i każda z nich świetnie sobie radzi i jest ogarnięta życiowo, finansowo i społecznie. Ja nawet po wyprowadzce wiele lat temu zawsze wracałam do domu jak do azylu, nie chciałam go opuszczać, bo było mi tam tak dobrze. Zero kłopotów, sielanka i chill. Przez tyle lat żyłam w strefie komfortu, że teraz jest bardzo ciężko. Utraciłam wszystkich znajomych, bo po prostu wstyd mi za to, jakim nieudacznikiem się stałam, poza tym kto chciałaby zadawać się z taką osobą jak ja? Niedawno podczas rodzinnej popijawy powiedziałam mamie, że żałuję, że byłam tak nieodpowiedzialna, że zawsze mogłam na nią i tatę liczyć do tego stopnia, że teraz nie potrafię odnaleźć się w dorosłym życiu. Nie wiem, czy ją tym zraniłam, ale chciałabym mimo tak późnego wieku żyć w końcu na swoich zasadach bez pomocy we wszystkich aspektach mojego życia. To nie tak, że mam za złe, bo wiem, że chcieli dla mnie jak najlepiej, ale najchętniej wyjechałabym gdzieś bardzo daleko, żeby się trochę uwolnić od rodzinnego domu i zacząć żyć jak samodzielna dorosła osoba.
Dodaj anonimowe wyznanie
Pierwsza, podstawowa sprawa to musisz sobie uzmysłowić że to nie jest wina twoich rodziców, tylko twoja. Ludzie uwielbiają szukać winnych tylko po to by samemu nic nie robić. To blokuje ci działanie. Najlepiej widać to u alkoholików - zawsze mają winnego SWOJEGO picia. To twoja wina bo wyręczałaś się rodzicami i pozwalałaś się wyręczać. Dodatkowo wiesz że masz problem i nic z nim nie robisz. Odważyłaś się jedynie wylać frustrację na rodziców. Na rodziców których niejeden ci zazdrości.. Przeproś ich za swoje wymyślone żale. Zacznij od wzięcia odpowiedzialności za sama siebie. Za swoje zachowanie, decyzje, działania bądź ich brak. To tylko wydaje się trudne. Ale jak już zaczniesz to pójdzie z górki. Działaj, nie siedź i nie narzekaj jak stara kwoka.
Dokladnie. Najpierw “moj mozg juz nie potrafił inaczej funkcjonowac”, tak jakby ona nie miala kontrolii nad “jej mozgiem”. Pozniej “bo rodzice to i tamto”. Jeszcze ten bezczelny tekst o tym, ze zazdrosci tym, ktorzy sa z gorszych domow.
Dokładnie: sama jeszcze pisze, że nie zaczęła robić sama, "bo to trudne". No jak nie umiesz to trudne, ale wybrałaś się nie nauczyć, bo wolałaś żeby rodzice wyręczali. A rodzice nie będą żyć wiecznie. Warto to sobie uzmysłowić.
Plus dla mnie ta zazdrość w stosunku do osób, które musiały się ratować ucieczką z domu i odcięciem od rodziców. Szczerze mnie to oburzyło. Autorko nie zdajesz sobie sprawy przez co te osoby przeszły. Wymyślasz sobie scenariusze rodem z komedii romantycznej, że byś miała lepsze życie wtedy jak Ty z dobrym startem i wspierającymi rodzicami nie umiesz się ogarnąć (ba, nawet nie chcesz się ogarnąć) a chciałabyś musieć być zdana tylko na siebie żeby nie być ciągnięta na dno przez rodzinę. Weź lepiej pomyśl nad tymi swoimi fantazjami.
Ja nie czuję takiego oburzenia tym co napisała. Wydaje mi się, że ona napisała to w formie, że sama się wstydzi tej myśli. Ja miałam anoreksję i otyłe osoby czasem miały już tak dość swojej walki, że w oczy mi mówiły, że chciałyby mieć anoreksję. Myślę, że jest to wyraz złości na swoją bezsilność, a nie realny brak empatii do cudzych problemów.
Maryl możliwe ale to nie daje jej żadnego prawa do obrażania rodziców. Tak jak osoby otyłe nie powinny mówić Tobie takich rzeczy. Anoreksja to bardzo poważna choroba. Autorka nigdy nic nie zmieni w sobie jeżeli nie zrozumie że to ona jest źródłem swoich problemów. Alkoholik też nie rzuci chlania jeżeli nie zrozumie że to on sam wlewa sobie do gardła a nie ktoś jemu.
@iguanna, tak tak, masz rację. Bez tego nie ruszy. Mi chodziło tylko o to zdanie, że inaczej rozumiem co chciała przekazać.
29 lat to późny wiek? Wielu jest takich którzy właśnie kończą studia ( np. studenci medycyny) I do tej pory mieszkają z rodzicami. Odkuja się później jak zrobią specjalizację.
Zazdrościsz ludziom, którzy nie mają wsparcia w rodzinie? Którzy całkowicie samotnie muszą wchodzić w dorosłe życie?
Masz wsparcie, więc się powinnaś z tego cieszyć. Możesz podejmować ryzyko, bo zawsze masz gdzie wrócić. Zacząć pracę, która Cię interesuje, nawet w innym kraju - a nie tylko po to, żeby zarobić.
Zawsze można zacząć teraz, nigdy nie jest za późno. A poza tym, wydaje mi się, że takie szybkie usamodzielnienie się jest przereklamowane, szczególnie dla kobiety. Jeśli nie uciekasz z patologii, to w sumie po co się spieszyć
Dlaczego szczególnie dla kobiet?
Idiota.
Mentalnie nadal jesteś dzieckiem. Zazdrościsz ludziom, którzy mieli ciężko, bo oni musieli wydorośleć, a Ty nie musiałaś? To po prostu wydoroślej! Zacznij robić te dorosłe rzeczy, których nie umiesz, a nie jęcz nad sobą jak 3latek
To wszystkich osób piszących „przecież nikt cię nie zmuszał do korzystania z pomocy rodziców” - już widzę jak wyciągacie mapy papierowe, zamiast Google Maps. Albo jak same lecicie naprawiać cieknącą rurę, mimo, że macie zdolnego męża garnącego się do takiej pracy. Albo same robicie masło do śniadania, mimo, że jedno już leży w lodówce i wystarczy po nie sięgnąć.
To jest naturalne, że człowiek szuka najprostszych, najmniej kosztownych energetycznie rozwiązań. Mądrzy rodzice nie podsuwają dziecku wiecznie swojej pomocy. Zobaczcie, do pracy jakoś codziennie człowiek chodzi. A jak ciężko jest wyjść na siłownię, trzeba szukać w sobie wiecznie motywacji. Ona by musiała znajdować tą motywację w większości aspektów swojego życia.
To co jest normalne to to, ze dorosli ludzie chca sie usamodzielnic. Podajesz idiotyczne przyklady (btw. Ja sama robie maslo, ale gdy juz jest zrobione to moge po nie siegnac w lodowce). Lepszy przyklad to “pojsc do sklepu, wiedzac czego się potrzebuje, kupic maslo, a pozniej przy sniadaniu wyjac je z lodowki”, a “wyjac z lodowki maslo, ktore mamusia kupila za wlasne pieniadze i przywiozla do twojego mieszkania razem z reszta produktow, a pozniej jeszcze poukladala to w twojej lodowce”.
Zazdrościsz ludziom z gorszych domów, serio? Czy ty rozumiesz wagę tych słów? Jeżeli jesteś pizdą mając perfekcyjne warunki, to myślisz, że będziesz super zaradna w gorszej sytuacji? To, że nic nie umiesz jest zależne tylko od ciebie, kropka. W tym świecie nie ma miejsca na 29 latki zwalające swoją niekompetencję na innych. Również nic mnie nie nauczono, mam 20 lat i wszystko potrafię. Ale tak, miej za złe swoim opiekunom od których jeszcze nie wyrosłaś.
"najchętniej wyjechałabym gdzieś bardzo daleko"
To wyjedź!
Bon voyage! A dieu!!
Jeśli rodzice kupią bilet to kto wie?
Uwierz mi, w życiu nie chciałabyś być zmuszona do ucieczki z patologii. Nie masz pojęcia o czym mówisz. Weź się w garść, odetnij pępowinę i zacznij żyć swoim życiem, a nie na ich garnuszku.
Ale twoi rodzice cię zmuszają do przyjmowania ich wsparcia/pomocy?