#njkhz
Akurat miałam u niego nocować, już podczas oglądania filmów było mi niewygodnie, coś bolało. Pomyślałam, że może okruszki albo coś.
Poszłam pod prysznic i myjąc się wymacałam ogromnego, bolącego pryszcza na swoim biednym pośladku. Chciałam spróbować go wycisnąć, ale nie dość, że się chował głęboko w pośladek, to jeszcze zaczął bardzo boleć.
Zrezygnowana poszłam do sypialni, gdzie poinformowałam narzeczonego, że niestety, ale z seksu nici. Oczywiście nie chciałam mu powiedzieć czemu, ale bardzo nalegał, więc w końcu powiedziałam mu o moim problemie.
Kazał pokazać. Zrobiłam wielkie oczy, no ale OK. Pooglądał, wstał z łóżka i gdzieś wyszedł bez słowa, pozostawiając mnie w łóżku w niemałej konsternacji. Po chwili wrócił z igłą jednorazową, wodą utlenioną i plasterkami z minionkami. Założył rękawiczki i bardzo profesjonalnie zajął się pryszczem na moim pośladku. Ilość ropy była ogromna, a po wszystkim narzeczony był z siebie bardzo dumny.
Seksu tego wieczora i tak nie było, bo tyłek bolał dalej, a mnie przeszła ochota na cokolwiek, ale potem mu to wynagrodziłam ;)
Za taki zabieg to co najmniej smoktanie kiełbaski się należy.
Możesz spróbować, ale nie wiadomo czy narzeczony autorki się zgodzi.
Ty zboczencu, wiadomo już, ze jestes kryptogejem, ew. incelem, twoje zboczone teksty wskazują na kompletna degrengolade
I jestem w tym zajebisty. Ja się dobrze bawię, a ciebie dvpa piecze ilekroć wspomnę o seksie. To jakieś teledymanie. A poza tobą wszyscy zdrowi?
Mnie to obrzydza. Jestem kilka lat po ślubie, ale każdy swoje pryszcze ogarnia sam. Mimo wielkiej miłości do męża chyba bym się nie przemogła.
Ha ha ha. Ja się muszę pilnować, bo gdy tylko coś mi wyskoczy, to żona z łapami już leci do wyciskania.
Serio coś takiego to "nowy poziom"?
Ja swojemu robię takie zabiegi praktycznie od początku.