#EOk1g
Godzinę później dostałam od Agi SMS-a o treści: „I jak? Czy ciasteczko zaczęło działać?”. Nie za bardzo wiedziałam o co chodzi. Dopiero w połowie mojej prezentacji na zajęciach z ekonomii zorientowałam się, że jestem na potwornym haju, a moja pocieszeniowa muffinka to klasyczne „kosmiczne ciasteczko” z marihuaną. Zorientowałam się też, że zamiast wygłaszać referat o pozacenowych czynnikach wpływających na popyt opowiadałam o tym, co zjem, kiedy wrócę do domu.
Nie powinno się komuś dawać ciastka z ziołem jak nie wie z czym to jest, takie ciastko ma nawet mocniejsze działanie niż niejeden joint
Przede wszystkim to dobrze, że dziewczyna paranoi nie dostała ani żadnych lęków, bo tak na niektóre osoby działa marihuana i to może być niebezpieczne. Plus, że nie prowadziła auta czy nie jechała hulajnogą elektryczną czy rowerem, bo mogłoby się skończyć wypadkiem śmiertelnym. Już nie mówiąc o tym, że nigdy nie wiesz czy ktoś nie ma jakiś problemów psychicznych i czy mu nie uruchomi takie coś jakiegoś epizodu choroby.
Średnio mądra ta koleżanka. Nie daje się nikomu takich rzeczy bez jego wiedzy.
Radziłabym zrezygnować z tej znajomości. Będzie bezpieczniej dla Ciebie.