#nXG6b
Pewnego dnia nowa pani miała obrać ziemniaki na 140 osób. To nie jest dużo, w czasie 10 godzin można by zrobić jeszcze wiele innych rzeczy, ale nowa pani siedziała sobie i powoli skrobała te ziemniaki. Szef ciągle patrzył na zegarek, ale nic nie mówił. Już na koniec dniówki pani pyta „A kiedy ja szefie mam przyjść do pracy?”. Szef powiedział: „Wiesz, ty się dziś zmęczyłaś, parę dni musisz odpocząć”... A nowa pani na to: „No tak, NAWET KOŃ MUSI ODPOCZĄĆ!”.
Szef zaniemówił, na długo...
Myślę że ironia nie była potrzebna. Jak się zastanowię to mam gorsze tempo obierania ziemniaków niż Pani. Myślę że jakoś mi wychodzi 30 minut na dwoje dorosłych i dwójkę dzieci, co daje jakieś 6 porcji na godzinę :P Fakt, Pani nie miała predyspozycji do tej pracy, ale można jej kulturalnie podziękować za współpracę.
Ja to się zastanawiam jak w życiu musi się nic nie dziać, żeby uznać taką historię za wartą opisania.
Praca jako pomoc kuchenna jest bardzo niewdzięczna - ciężka praca fizyczna, za raczej niezbyt dużą kasę. Nic dziwnego, że chętnych do tej roboty zbyt wielu nie ma, a jak ktoś się zdecyduje, to rezygnuje jak tylko znajdzie coś lepszego.
A koń z Valony zaczął klaskać.