Sytuacja działa się jeszcze w czasach gimnazjum, a ściślej pod koniec roku szkolnego. Wiadomo, że w tym wieku przychodzą do głowy różne głupie pomysły, zwłaszcza kiedy jest się świadomym, że za kilka dni można będzie odpocząć od szkoły. Jako uczennica, której zależało na ocenach, spędzałam czas na przerwach ucząc się i często mój podręcznik, który trzymałam na kolanach, zabierali mi koledzy z klasy. Taki sposób na zwrócenie na siebie uwagi, zaznaczam, że byliśmy w głupim wieku. Ale do sedna.
Dosłownie w ostatni tydzień przed wakacjami omawialiśmy jakiś temat na matematyce, a że siedziałam blisko nauczycielki, ta postanowiła „pożyczyć” ode mnie podręcznik, żeby sprawdzić treść zadania. Oczywiście odruchowo palnęłam ją zeszytem w rękę, myśląc, że znowu jakiś kolega chce mi go zabrać.
Minęło już trochę czasu, gimnazjum dawno skończyłam, ale do tej pory, jak mijam nauczycielkę na ulicy, nie potrafię jej spojrzeć w oczy. Choć jak wspomnę jej zdziwioną minę, to robi mi się wesoło ;)
Dodaj anonimowe wyznanie
No i dobrze. Może następnym razem wykaże trochę szacunku wobec ucznia i zapyta, lub choćby zasygnalizuje swoje zamiary.