#nFgPX
Były facet przyszedł do mnie do domu i zażądał, że mam do niego wrócić. Odmówiłam — zaczął się awanturować. Rzuciłam nim o ścianę. Grzecznie wyszedł, choć chwiejnym krokiem.
Znajoma na kawie zabrała mi telefon i zaczęła czytać prywatne wiadomości. Nie chciała zwrócić urządzenia po dobroci przed końcem lektury. Wykręciłam jej rękę, aż się popłakała. Telefon oddała.
Miałam za sobą nieprzespaną noc. Pies sąsiadów zza ściany bez przerwy szczekał. Rano starsza sąsiadka z piętra niżej dopada mnie na schodach i robi wyrzuty, grozi administracją, prokuraturą, milicją i sądem za hałasy mojego psa. Tłumaczę grzecznie, że nie mam psa, że to sąsiedzi, a ja muszę do pracy. Nie, ta swoje, że to na pewno ja, bo taka gówniara i pewnie schowałam tego wilczura. Czy to z niewyspania, czy też z niechęci do słuchania wymysłów tej baby, nie wytrzymałam. Szybki, lekki cios w skrzyżowanie nerwów. Nie zostawia śladów, a boli jak jasna cholera. Babsztyl zwija się z bólu, ja idę do pracy. Więcej nie robiła problemu.
Wracając do domu późną nocą, użyłam skrótu, przechodząc przez stary park o kiepskiej reputacji. Z krzaków wyskoczył jakiś menel i zaczął mnie obmacywać. Wklepałam mu nieco mocniej. Jak już leżał i wił się z bólu, poważnie rozmyślałam, czy nie złamać mu ręki jako nauczkę. Nagle uświadomiłam sobie, o czym ja myślę i szybkim krokiem wróciłam do domu.
Takich sytuacji jest dużo więcej. Gdy tracę nerwy, to najchętniej wszystko rozwiązałabym siłą. W końcu ktoś na mnie doniesie albo poważnie kogoś uszkodzę. Boję się tego, ale nie umiem się pohamować.
O ile rozumiem że trenując krav mage można będąc laską 160 cm i 50 kg wagi walnąć roślejszego faceta z zaskoczenia tak żeby nie wstał, tak nie rozumiem jaki sens ma wykorzystanie BJJ które kładzie nacisk głównie na parter i mocowanie się na ziemi z większym i silniejszym facetem będąc laską w wadze worka ziemiaków xD Czasem obserwuje jak faceci ćwiczą w parterze z laskami, ale raz oni to robią głównie żeby sobie pomacać, a dwa robią to na pół gwizdka żeby laski nie połamać xD Mam 193 cm i 115 kg wagi, wystarczy żebym się na lasce tylko położył i już jest po walce, bo jej tlen odcina i może sobie wierzgać i próbować mi zakładać jakieś dźwignie na kark xD Weź mi to po ludzku wytłumacz i powiedz jeżeli się mylę xD
Bo to było opowiadanie a nie prawdziwa historia. Ty też sobie dodałeś 20 centymetrów. Waga się zgadza.
Mały czołg xD Goglnij sobie: butterbean waga xD Koleś 180 cm kiedy lał sie z Pudzianem ważył coś pod 200 kg xD
ludojadow - bo to mocno podkoloryzowana historyjka. Trenowałem z 5-6 lat sporty walki, oglądam i interesuję tematem jeszcze więcej i tak jak mówisz, waga i siła ma znaczenie. Sam trenowałem z laskami, ważyłem 20-25 kg więcej, ich ciosy, kopnięcia nie robiły na mnie wrażenia, a ja musiałem się mocno hamować. Zresztą kategorie wagowe w sportach walki, są po coś.
Bo rozpatrujesz sytuację trenująca kobieta vs trenujący facet. W takiej sytuacji to jest raczej oczywiste że przewaga masy i siły u faceta decyduje i kobieta musiałaby chyba mieć ogromną przewagę techniczną (powiedzmy, 2 czy 3 dan kobieta vs. jakiś początkujący facet) żeby to ewentualnie skompensować.
Ale jeżeli zestawisz trenującą kobietę z facetem, który nic nie trenuje i nie ma pojęcia o walce, to laska jest w stanie pozamiatać nim podłogę zanim on się w ogóle zorientuje, co zrobiła. I tutaj mamy opisy głównie takich sytuacji.
Poza tym piszesz o BJJ a OPka nigdzie nie napisała że trenuje BJJ. Napisała ju jitsu - być może trenuje oryginalną, japońską wersję tej sztuki walki, która podobnie jak judo kładzie nacisk przede wszystkim na rzuty(!!!). Jeśli ktoś rzuci tobą o glebę, to nawet jeśli będzie to drobna kobieta (o ile tylko ma wystarczającą technikę i trochę siły, żeby cię rzucić), to jeśli sam nie umiesz padać, to poczujesz to jak cios od boksera wagi ciężkiej :). A im sam jesteś cięższy, tym mocniej oberwiesz przy upadku.
Dlatego właśnie napisałem, że wytrenowana mniejsza laska może walnąć z zaskoczenia wiele wiekszego kolesia żeby się zwinął, trzymać go na dystans, ale siły fizycznej i wagi nie przeskoczysz xD Jakbym złapał jakąś mistrzynie kungfu 160 cm, 50 kg za szyje przy swoich warunkach fizycznych, to mogę ją jedną dłonią zadusić, albo rzucić o ścianę i nic nie zrobi, bo krótką nóżką mnie nie dosięgnie, a ręce będą odruchowo bronić szyji przed skręceniem, nie ma szans na założenie jakiejkolwiek dźwigni, nawet jakby mnie jakoś oplotła, to nie ma szans żeby przełamała siłę mojej dłoni i ręki xD Oczywiście jest tak jak mówisz, że umiejętnościami nadrobisz gorsze warunki fizyczne, ale nie jak jesteś drobną laską gabarytów dziecka, tylko powiedzmy niższym chłopem 80 do 90 kg wagi xD Mam w klubie, facetów o głowę niższych, ale lepszych odemnie szybszych, zwinniejszych, ale nawet oni nie dadzą rady kiedy naprzeciwko stanie ktoś naprawdę wielki, mogą jedynie skakać wkoło żeby go zamęczyć, ale przy bezpośrednim fizycznym zwarciu nie ma szans xD
A ponieważ taka mistrzyni kung fu dobrze o tym wie :), to będzie się starała przede wszystkim nie dopuścić do sytuacji, w której będziesz mógł ją w ogóle chwycić za szyję i będzie dążyć do tego, żeby ustawić się w pozycji, w której to ty nie będziesz w stanie jej dosięgnąć, i wtedy ci założyć tę dźwignię :)
Jeśli będzie miała nad tobą przewagę szybkości, to ma szansę to zrobić.
Mistrzyni kung fu skakałaby wkoło mnie jak małpka szukajac furtki do ataku, odskoku i złapania dystansu, a tak to caly czas by przedmą spierdzielała bo wiedziałaby, że jak wejdzie w zasięg moich kończyn to marnie skończy i ciekawe kto szybciej opadnie z sił, ja czy ona xD Takiej lasce wystarczy jeden klaps w łep żeby ją ogłuszyło, korpus żeby odciąć tlen albo nogi żeby już nie wstała xD
To może zapisz się na jakiś kurs zarządzania konfliktami i rozwiązywania ich. Bo to, co robisz jest wyrazem bezradności właśnie w tej dziedzinie. Trzeba też pracować nad charakterem, a nie tylko nad ciosami.
Raczej panowania nad agresją.
Niezłą reklamę sobie zrobiłaś, podoba mi się.
Nie napisałaś jednak w czym problem.
Pobiła sąsiadkę, może niezbyt miłą i nspastliwą ale bez przesady. Reszta jest ok.
Nie pobiła tylko raz uderzyła a to spora różnica. Nawet śladów nie było. To jak skarcenie ujadającego psa. Równie skuteczne zresztą i równie sensowne.
Nie miała prawa nikogo uderzyć. Jeszcze tak perfidnie to zrobiła, żeby śladów nie było, więc nie da się udowodnić, gdyby sąsiadka chciała to komuś zgłosić. I człowiek to nie pies! Co to za porównanie. Jeśli kobieta na nią krzyczała, mogła sobie po prostu pójść, nikt jej tam siłą nie trzymał.
A może tak terapia zanim kogoś skrzywdzisz i wpakujesz się w poważne kłopoty?
Chyba sama już doszłaś do tego, że musisz na serio poćwiczyć panowanie nad sobą.
Wyobraź sobie, że masz dzieci. Koniec dnia, wszyscy są zmęczeni i przebodźcowani, dzieci są nieznośne. Co, jeśli wtedy odpali się Twoja impulsywność i skrzywdzisz dziecko?
Oczywiście to jest gdybanie, nie masz dzieci i nie wiadomo czy będziesz miała. Ale już teraz skrzywdziłaś bezbronne osoby. Znajoma i starsza pani - przekroczyły Twoje granice, ale Ty zastosowałaś wobec nich przemoc.
Ogranicz Reachera. On żyje w fikcyjnym świecie, Ty nie ;)
Reagujesz ostro jak ktoś mocno przekracza Twoje granice. To w zasadzie zdrowe. Naucz się je wyznaczać i ich bronić w inny sposób. Chociaż Twój jest turbo skuteczny 😄
Zdradzę wam wszystkim sekret. Broniąc się przed mężczyzną wystarczy dobrze i mocno wycelować w jaja. Nie trzeba nic trenować.
Zdradzę ci inny sekret. Jeśli nie trafisz precyzyjnie, to masz przesrane.
Zdradzę inny sekret. Trafienie precyzyjne jest proste jedynie w opisie. W realnym życiu natomiast, bez trenowania czegokolwiek...
Kolejna historia jak to sztuki walki zrobią z ciebie championa bez względu na inne cechy i parametry. Nie trzeba ćwiczyć by umieć walczyć, a siła ma znaczenie.
Jeżeli jest w stanie tym cień prawdy, uważaj bo ktoś ciebie w końcu mocno skrzywdzi. Mężczyzna bity nawet przez kobietę w końcu strąci panowanie.