#nCCkF
Wracając do meritum, miałem trudną rozmowę o zakup opału na zimę do wspólnego pieca. Jej siostra stwierdziła, że nie ma pieniędzy i nie da. Z jednej strony nie mogę sobie pozwolić na niekupienie opału, bo mam ciężarną w domu, z drugiej strony nie chcę być sponsorem dla kogoś. Poruszyłem też inne nienormalne rzeczy, chociażby to, że denerwuje mnie noszenie im obiadów, przychodzenie jej dziecka i grzebanie w mojej lodówce i szafkach. Co przyjdzie, to od razu do lodówki i „Ciocia, zrób jeść, bo jestem głodna”. To samo tyczy się pożyczania produktów spożywczych na wieczne nieoddanie, albo jakiś czas temu dowiedziałem się, że moja kobieta dała temu dziecku moje 300 zł na buty. Przecież ona, do cholery, ma matkę, i to matka powinna jej zapewnić pieniądze na buty, obiad czy głupiego danonka do śniadania, a nie ja, obcy facet. Z chęcią wróciłbym do bloku albo poobcinał im rury wychodzące z pieca do ich części domu, bo na razie to rozkładam ręce i jestem między młotem a kowadłem. Moja kobieta priorytetowo traktuje swoją siostrę i siostrzenicę, a ze mną od ostatniej kłótni drze koty, bo nie chcę dawać się więcej wykorzystywać i zabroniłem ich żywić za moje pieniądze. Obawiam się teraz, że to jedyna słuszna opcja, bo to w czym się znalazłem jest chore. One obie są na mnie poobrażane i tylko się kłócimy, bo nie chcę być sponsorem obcego dziecka i jego matki. Jestem tak zirytowany i zmęczony tym wszystkim, że zrobiłem się szorstki nawet dla dziecka. Dodam, że dom, w którym mieszkamy sypie się i nie wiem jak one sobie wyobrażają dalszą egzystencję tutaj, ale wcale bym się nie zdziwił, gdybym po pewnym czasie usłyszał, że skoro tu mieszkam, to wypadałoby zacząć jakiś remont. A jest w co wkładać. Najgorszą bolączką jest, że dom jest nieocieplony, dach do wymiany, okna stare, co powoduje, że opału ubywa w zatrważającym tempie jak na tę temperaturę na zewnątrz. Kiedy zaczynałem tu mieszkać, było nawet fajnie, teraz jest tragicznie. Nie potrafię zrozumieć, w co ja się wrypałem.
Przepraszam za agresywny tryb wypowiedzi, ale noszą mną nerwy, a musiałem to gdzieś z siebie wyrzucić.
Zagraj vabank xD Wyprowadz się do siebie i powiedz jej, że albo idzie z Tobą, albo spotykacie się za rok na sprawie o alimenty xD Głód zmusi ją do wyprowadzki tym bardziej, że ona zdaje sobie sprawę że lasce w ciąży ciężko o nowego bolca gotowego sypnąć hajsem od pierwszego wejrzenia xD Zrób tak, to może jeszcze to uratujesz, bo na razie to siostrunie urabiają Cie na bankomat xD
O alimenty albo o dziecko, skoro dom się sypie, wymaga remontu to jak ona chce tam dziecko wychować sama. I w ogóle jeszcze 300 zł na buty dla dziecka, w których pochodzi pół roku xd fajnie się rozdaje nie swoją kasę
Jak to jak zamierza? XD Przecież ona ma już pewnie gotowy plan xD Autor będzie namawiany za jakis czas do sprzedaży mieszkania i kupna wiekszego, żeby ona się jednak nie dusiła xD Kiedy sprzeda mieszkanie i będzie szukał większego, ona nagle się rozmyśli, bo jednak mieszkanie to nie dom i będzie się dusiła xD Wtedy skoro hajsik już leży na koncie, autor nie ma gdzie mieszkać, a dziecko trochę podrosło i zdążył je bezgranicznie pokochać, laska zacznie naciskać na wyremontowanie jej chaty, albo wypad i alimenty xD
55 metrów dla faceta i kobiety to mało?
Kobieta uważa, że to mało. Mówi, że nauczona jest dużej przestrzeni i podwórka, natomiast moje mieszkanie ją dusi i jest dobre na weekend albo wakacje, a nie żeby w nim prowadzić życie.
@Kankan sorry, ale jak ona uwaza ze za malo to niech ona zalatwi lepsze warunki bytowe - i nie mowie tutaj o rozspadajacym sie starym domu.
Strasznie roszczeniowa jest ta laska, do tego chyba caly czas gdzies z glowa w chmurach. Niech ona zejdzie na ziemie i zacznie byc ze swoja nowa rodzina (ty, dziecko) albo uciekaj (mowie to jako kobieta).
55 m to dla wiekszosc rodzin jest marzeniem, a jak brak jej przestrzeni, to niech do parku idzie sie przewietrzyc. Niech tez da cos od siebie, bo na zwiazek pracuja zawsze dwie osoby.
@Kankan to jak jej za mało to niech zarobi na coś lepszego. Wynajmij prawnika. Naślij opiekę społeczną i sądź się o opiekę nad dzieckiem i ją przejmij jeśli pani nie zamierza pracować.
A na przyszłość nauczka jest żeby wybierać towarzyszkę pod kątem jej poglądów i chęci zarabiania na siebie.
Nasłanie opieki społecznej jest dobrym pomysłem. Zadzwonię dzień później jak się wyprowadzę i powiem, że małe dziecko siedzi bez ogrzewania w domu z minusową temperaturą panującą na zewnątrz. Opowiem jeszcze kilka innych rzeczy i niech się dzieje.
Zostaw ją, a po urodzeniu się dziecka albo płać alimenty albo idz do sądu żeby o nie walczyć, bo z tego już nic nie bedzie skoro siostra i jej dziecko są ważniejsze od Ciebie. Kto wie czy ta wpadka była tak naprawdę wpadką.
Mnie tak załatwiła była kobita, niby też wpadka, szybki cywilny, a później 7 i pół roku bez seksu i prawie 9 lat utrzymywania leniwego pasożyta, kłótnie, wyzwiska, przemoc, rycie głowy, interwencje policji i w końcu batalia sądowa o dziecko. Gorąco nie polecam. Naszczescie dobrze sie skończyło, wygrałem dziecko, alimenty, spokój i wywaliłem pasożyta z mojego domu. U Ciebie niekoniecznie to może się tak szczęśliwie skończyć, bo zwykle nie kończy się dobrze dla facetow.
"Z chęcią wróciłbym do bloku"
Ale?....
Ale moja kobieta nie chce, a mieszkanie jest wynajęte.
@Kankan
"Przepraszam za agresywny tryb wypowiedzi, ale noszą mną nerwy, a musiałem to gdzieś z siebie wyrzucić."
Dobrze, że możesz chociaż tutaj się wygadać, choć samo gadanie nic nie zmieni.
Ciężko będzie jakoś sensownie rozwikłać tę sytuację. Spróbuj wytłumaczyć partnerce, że nie jesteś bankomatem jej siostry - po kolejnej akcji uruchamiasz procedury zakończenia wynajmu Twojego mieszkania i wracasz tam sam, skoro ona nie chce.
Obawiam się, że pozostanie w domu na wsi i tak spowoduje rozpad waszego związku. Może jednak uda się coś uratować.
Próbuj. Powodzenia.
Obawiam się teraz że to jedyna słuszna opcja, bo to w czym się znalazłem jest chore. One obie są na mnie poobrażane i tylko się klocimy, bo nie chce być sponsorem obcego dziecka i jego matki. Jestem tak zirytowany i zmęczony tym wszystkim, że zrobilem się szorstki nawet dla dziecka. Dodam, że dom w którym mieszkamy sypie się i nie wiem jak one sobie wyobrażają dalszą egzystencję tutaj, ale wcale bym się nie zdziwił gdybym po pewnym czasie usłyszał, że skoro tu mieszkam to wypadałoby zacząć jakiś remont. A jest w co wkładać, najgorszą bolączką jest, że dom jest nieocieplony, dach do wymiany, okna stare co powoduje, że opału ubywa w zatrważającym tempie jak na tą temperaturę na zewnatrz. Kiedy zaczynałem tu mieszkać było nawet fajnie, teraz jest tragicznie. Nie potrafie zrozumieć w co ja się wrypalem.
"Kiedy zaczynałem tu mieszkać było nawet fajnie, teraz jest tragicznie."
Pewnie zjechałeś tam wiosną albo latem - ogród, zieleń, ptaki, wieczorne ognisko, zachód słońca, po prostu sielanka.
Gdy temperatura zaczyna oscylować w okolicach zera, kończy się cały urok, a zaczyna walka o przetrwanie (znam ten temat - "przezroczyste" ściany, okna i dach, grzejesz atmosferę, a nie wnętrze domu...).
"Nie potrafie zrozumieć w co ja się wrypałem."
Współczuję Ci - na pewno nie tak to sobie wyobrażałeś. Ale uważaj teraz na emocje, bo ludzie są zdolni do wszystkiego, a "Twoje" dziewczyny mogą Cię nagrywać, filmować itp. Okiełznaj gniew i żal, rozegraj to na spokojnie.
Myślę, że zdajesz sobie sprawę, ile może kosztować solidny remont tego domu. Może finalnie byłbyś namawiany do sprzedaży mieszkania i włożenia uzyskanych pieniędzy w ten remont.
Całą tę sytuację poniekąd "ratuje" fakt, że nie jesteście małżeństwem. Nie chcę tu wchodzić w szczegóły Waszego związku, ani umniejszać wagi uczuć, ale jednak mocno się zastanów nad tym, jak rozegrać dalszy ciąg, bo życie ma się tylko jedno, a spieprzyć je niemal na starcie jest naprawdę bardzo łatwo.
Kankan - jeszcze jedno. Szanuję Twoją decyzję o pomocy kobiecie, z którą spodziewacie się dziecka. Spora grupa mężczyzn wychodzi w takiej sytuacji po papierosy / do pracy / i nie wraca.
Jednak, postąp z rozwagą i spróbuj ten rozsądek zaszczepić swojej dziewczynie.
Jeszcze raz życzę powodzenia.
Też chętnie wyszedłbym po papierosy i nie wrócił, ale ona nosi moje dziecko. Muszę to wszystko dobrze przemyśleć.
Twoja kobieta jest bardzo roszczeniowa. Nie pasuje Ci, to się wyprowadź do bloku. Lepiej mało miejsca, ale spokojnie, niż prowadzić wieczną wojnę z siostrą. A dziecko 5-letnie tylko na tym obrywa, bo to nie jej wina, że mama nauczyła chodzić do cioci jeść... Tak będzie musiała zatroszczyć się matka.
Ja mam 60 metrów na 4-osobową rodzinę. Nie powiem, że to dużo. Jest mało, ale jesteśmy u siebie. I ja, i mąż, wychowaliśmy się w dużych domach z ogrodem. Tutaj jest mało miejsca, więc siłą rzeczy mamy mało sprzątania, a dzieci są cały czas na oku (co jest istotne zwłaszcza przy maluchach).
"Po kilku miesiącach znajomości wpadliśmy". Sorry za szczerość, ale to wszystko wygląda słabo. Trochę, jakby panna specjalnie szukała jelenia, którego złapie na dziecko i zobowiąże do utrzymania nie tylko siebie i dziecka, ale jeszcze całego inwentarza. Ewidentnie nie zależy jej na relacji z Tobą, od razu ciągnęła do swojego domu i bardziej dba o potrzeby swojej siostry i siostrzenicy, niż o twoje. Rozdaje twoje pieniądze i zmusza cię do utrzymywania obcych osób. Nie bierze twojej strony. Serio chcesz tak żyć? Ile wytrzymasz? Zastanawiałeś się, czemu twoja panna nie pracuje, albo nie ma L4? Gdzie jest ojciec dziecka siostry? To jest jakaś dysfunkcyjna klika, te kobiety to pasożyty, dla których jedynym wzorcem zachowania jest żerować na innych.
Zastanów się czy chcesz tak żyć. W ciągu kolejnych kilku miesięcy, max 2 lat, nabawisz się depresji lub innych problemów psychicznych, i albo staniesz się agresorem, albo dasz się całkowicie zdominować. Jedyną opcją jest się stamtąd wyprowadzić. Zobaczysz kogo wybierze panna - chociaż jest to już dość jasne jakie ona ma priorytety. Jeśli zdecyduje się z tobą wyprowadzić, to uważaj, bo twoje pieniądze nadal może rozdawać. Ale nade wszystko nie zostawaj tam, bo zwariujesz. Jeśli ten związek ma szanse przetrwać, to dopiero jego początek. Jeśli teraz ustawisz się w pozycji pantoflarza, to zostaniesz tak na zawsze.
Dlatego się wyprowadzam, z nią albo bez niej.
Ojciec dziecka siostry pewnie nie wytrzymal psychicznie i wybrał alimenty. Siostra twierdzi, że wybrał alkohol, ja twierdzę, że po prostu nie wytrzymał. Ona przy bliższym poznaniu jest naprawdę ciężką osobą, choć taka się nie wydała na początku, a jej dziecko zaczyna iść w jej ślady. No ale to już bez znaczenia, mnie tutaj za chwilę nie będzie.
A ta siostra pracuje?
Co to znaczy że nie da na opał. To jak Ciebie tam nie było to w zimnie siedziała z dzieckiem? Przebiegłe, naprawdę. Żerowanie na Twoim dobrym sercu.
Musisz z dziewczyną porozmawiać na spokojnie i wytłumaczyć jej swoje podejście. I poruszyć temat opału, remontu lub wyprowadzki i przede wszystkim - cudowną siostra musi iść do pracy. A jeśli chodzi i nie starcza- jakakolwiek pomoc, alimenty. Tak nie może być.
Siostra nie pracuje, żyje z zasiłków i alimentów. Nie da na opał, bo jest święcie przekonana, że ja i tak będę musiał kupić. Ale ja sie wyprowadzam i zakomunikuje o tym dopiero w dniu wyprowadzki, a do tego czasu będę kupował po dwa worki peletu dziennie aby dla mnie starczyło, a później niech sobie siostrzyczka z dzieckiem siedzą w domu pozawijane w koce, a moja kobieta albo idzie ze mną albo jak kilka osób tu napisało spotykamy się w sądzie w walce o opiekę.
Na pytanie skad wzięły na pelet rok temu? Mówią, że się złożyły. Ten który mamy skończy się na początku grudnia.
Tak jak ktoś napisał powyżej - podziękuj najemcom swojego mieszkania i wracaj tam w te pędy. Pannie w ciąży postaw ultimatum, że albo idzie z Tobą, albo spotkacie się w sądzie po narodzinach dziecka. Domyślam się, że to wcale nie jest takie proste tym bardziej, że widzę u Ciebie dużą odpowiedzialność, ale jeśli nie zrobisz nic to będziesz je obie utrzymywać + dwoje dzieci i remontować ten przybytek żeby warunki były godne. Na koniec dostaniesz pewnie kopa w doope jak już dom doprowadzisz do porządku, i comiesięczny kwit do przelewu alimentów...
Zresztą kuwa trochę nie rozumiem tej sytuacji z utrzymywaniem Panny w ciąży - nie pracowała wcześniej? Nie ma żadnych dochodów? Rozumiem, że nie każda laska w ciąży może pracować ale wtedy ma zasiłek w Polsce? Osobiście jestem w 7 miesiącu - za chwilę 8 i normalnie do pracy jeżdżę 🤦🏼♀️. Jeszcze na łeb nie upadłam żeby męża utrzymanką zostać.
@ZdesperowanaJestem rozumiem, że autor się związał z bezrobotną dziewczyną a teraz jest zdziwiony, że zarówno ona jak i jej siostra wykazują podobną postawę: że będzie musiał je utrzymywać. No skoro była wcześniej bezrobotna to ktoś ją utrzymywał, więc dla nich jest naturalne, że je ktoś utrzymuje i kontynuują to zachowanie. Po prostu chodzi o postawę rodzinną. Dziewczyny nie są nauczone, że mają na siebie zarobić, tylko że ktoś na nie będzie robił.
A że teraz jest jedynym kandydatem na utrzymującego to wypadło, że ma płacić za obie.
Ona pracowala wcześniej. Kiedy się poznaliśmy miała jakieś problemy w pracy i musiała się zwolnić, w trakcie kiedy szukała nowej wpadlismy.
@Kankan na Twoim miejscu bym się zastanowiła czy znam realnie szczegóły tych problemów i dlaczego dziewczyna się zwalniała zanim znalazła nową pracę? Bo zazwyczaj człowiek się zwalnia jak ma już nową pracę. Albo jak wie, że ma nagranego takiego kogoś kto go będzie utrzymywał.
Nie chcę Cię martwić, ale to nie była wpadka, tylko zaplanowane szczegółowo znalezienie frajera. Najprawdopodobniej jej siostrze ten numer nie wyszedł i dlatego została sama z gówniakiem, więc teraz druga zrobiła to samo. Oddasz całego siebie, zrobisz im remont i tyle. Będziesz tylko skarbonką bez dna. Stary, uciekaj gdzie pieprz rośnie, póki możesz. Sama jestem kobietą i różne zachowania widziałam u "koleżanek". Tutaj sprawa jest jak na dłoni. Stracisz czas, wszystkie pieniądze, sprzedasz mieszkanie żeby zrobić ich ruinę i na koniec stracisz samego siebie.
Nie chce Cie dobijać, ale wjebales sie w sokowirówkę. Dla niej siostrunia i dziecko pewnie będzie zawsze na pierwszym miejscu, a ty bądź wdzięczny, ze masz szanse im usługiwać. Już lepiej było zostać incelem :/.