#nC793
Pierwsza poprawa nastąpiła po pół roku, przestało mi towarzyszyć uczucie fałszywej obecności narzeczonej, po 11 miesiącach od straty dopiero uznałem, że to dźwignąłem i jakoś uda mi się iść dalej, z ogromną raną, ale dam radę, bo przecież muszę. Zacząłem funkcjonować normalnie. Aż do pewnego wieczoru, kiedy nie mogłem zasnąć. Córka już od dawna spała, a ja postanowiłem obejrzeć film. Po filmie wciąż nie mogłem spać, więc wyszedłem sobie na balkon, popatrzyłem na parking, na mój samochód i nagle poczułem, że zaraz zemdleję. Zobaczyłem moją narzeczoną. Podeszła do samochodu, pociągnęła za klamkę i odeszła. Tak, jestem bardziej niż pewny, że to była ona. To było najbardziej przerażające, a jednocześnie najpiękniejsze uczucie. Nie wiem, co to było, nie wiem, o co chodziło, ale chyba nie chcę wiedzieć. Pomyślałbym, że mi się przewidziało, że mam halucynacje, gdyby nie to, że moja ukochana bardzo często zapominała o zamknięciu samochodu i często schodziła na dół, by sprawdzić, czy auto jest zamknięte.
Czuwa nad wami
albo ktoś o podobnej posturze - w końcu w nocy to było - i sprawdzał czy jakieś auto nie jest otwarte. Możliwe, że nawet byłeś obserwowany i znając Twoją sytuację liczyli na roztargnienie. Możliwe, że było coś w aucie co przypominało np. laptop i ktoś chciał bez hałasu go zawinąć.
I tylko jedno auto sprawdził taki okazjonalny złodziejaszek? A tego laptopa to zobaczyłby w nocy? Aha.
Czytamy ze zrozumieniem. "coś co przypomina np. laptopa." mogło to przypominać też telefon albo portfel albo cokolwiek innego. I dlatego sprawdził samochód autora. Mógł też taki złodziej sprawdzić inne auta.
No ale faktycznie, możemy też urządzić paranormal activity i uznać, że świętej pamięci narzeczona łazi po parkingach i ciągnie za klamki po nocy.