Wylatuje z ogródków pies, a za nim starszy pan - niemal dziadziunio - z krzykiem: "PIMPEEEEK!!". Pimpek mnie dostrzega, a pan dostrzega bojowo uniesiony grzbiet Pimpka. Ja z kolei dostrzegam zagrożenie i ładuję mojego jamniko-stwora niemal na ramię, coby chłopy się do swoich gardeł nie dobrały. Pimpek coraz bliżej, a pan tracąc resztki nadziei i tchu drze się do mnie: "PANI GO KOPNIE W JAJCA!".
Obeszło się, bo gestem małpy Rafiki uniosłam swojego psa ponad głowę, ale lifehack zachowam na przyszłość.
Dodaj anonimowe wyznanie
Biedny pimpuś.