#mfOvD

Ciąża to nie choroba... Taaak... Wszyscy wokół ot tak rzucają tym tekstem. Sama nigdy nie czepiałam się dziewczyn na zwolnieniu, jednak zawsze myślałam, że sama będę w ciąży pracować do końca. Nigdy na nic nie chorowałam, moja mama bez problemów zdrowotnych urodziła czworo dzieci. Nie miałam żadnych podstaw, aby spodziewać się jakichkolwiek problemów zdrowotnych, a jednak nie jestem w stanie pracować, i naprawdę próbowałam. Nie wymiotuję, nie mam żadnej cukrzycy, wyniki wszystkiego są prawidłowe. To, co nie pozwala mi pracować, to patologiczna senność i mgła mózgowa.
Godzina samochodem, a potem 8 godzin pracy przy komputerze, gdzie muszę myśleć, kombinować, szukać...
Kilka razy zasnęłam w biurze przy biurku. Po prostu przychodziła godzina, kiedy mnie rozkładało i byłam w stanie zasnąć na środku korytarza. Nic nie pomagało. Zaplanowana dieta, kawa, której i tak nie powinnam pić, obmywanie twarzy wodą.
Kiedy próbowałam nie zasnąć, łzy aż cisnęły mi się do oczu. Nie mogłam się na niczym skupić, bo jedyne, czego chciał mój organizm, to sen. Marzyłam o tym, że kończę pracę, wsiadam do samochodu i od razu idę spać, bo nie dam rady dojechać godzinę do domu. Nie pomagało wysypianie się w nocy. Zaraz po pracy i tak szłam spać.
Moja praca była kompletnie nieefektywna. Zawalałam terminy, najprostsze zadania zajmowały mi wieczność, a mózg kompletnie nie łączył wątków. Zapominałam podstawowych słów, nie mówiąc już o tematach do zrobienia. To wszystko przerodziło się w stres, że nie daję rady, nie wyrabiam, że jestem jakaś wybrakowana. Czułam, że zwyczajnie zgłupiałam. Stres z kolei zaczął zamieniać się w bóle.
Chciałam wziąć dłuższy urlop, myślałam, że dłuższy odpoczynek pomoże mi wrócić do jakieś formy. Szef się nie zgodził, bo mamy braki kadrowe. Nie miałam już siły, dostałam zwolnienie chorobowe. Czuję się jak złodziejka, bo przecież nie jestem chora, ale jak inaczej nazwać ten stan? Ja naprawdę nie jestem w stanie normalnie funkcjonować. To nie jest tak, że nie jestem w stanie zrobić nic, ale na pewno nie jestem w stanie być czujna przez 10 godzin, licząc dojazd samochodem. W pewnym momencie w ogóle bałam się wsiąść do samochodu, bo zdarzały mi się mini zaniki pamięci podczas jazdy.
Czuję się jak idiotka.
mobikenobi Odpowiedz

Pamiętaj, jak firma będzie miała gorszy czas (tak jak ty teraz - w sensie kondycji) - to zwolnią Cię bez mrugnięcia okiem. Także takie bohaterstwo nie jest nikomu potrzebne - nie jesteś w stanie pracować, czujesz się źle - to właśnie sytuacja wymagająca konsultacji z lekarzem i zapewne L4. Słynne L4 na ciążę dotyczy tych co nic im nie dolega, a zamiast pracować to oglądają tiktoki - tylko tych.

anonimowe6692 Odpowiedz

Hej, to L4 należy Ci się jak psu buda. Nikt oprócz Ciebie nie wie co przeżywasz, przed Tobą trudny czas i ostatnie o czym powinnaś myśleć to pracodawca w tej sytuacji. Skup się na sobie, daj organizmowi to, czego potrzebuje i przestań się zadręczać. Każda ciąża jest inna, ale wszystko co tu opisujesz jest w normie i nie Ty pierwsza i nie ostatnia jesteś na zwolnieniu z tego powodu. Wiele kobiet chce pracować jak najdłużej w ciąży również po to, żeby się nie nudzić w domu i nie zamartwiać się do przodu - a przynajmniej wszystkie w moim otoczeniu z tego powodu chciały jak najdłużej pracować. Głupio byłoby się zabić razem z nienarodzonym dzieckiem z powodu takiego odcięcia za kierownicą, tylko dlatego że "ojej biedny pracodawca jest okradany". Nikt go z niczego nie okrada, Tobie od któregoś momentu płaci ZUS, a teraz jest najwyższy czas żeby myśleć o sobie i mal "Toto". Zdrówka i lepszego samopoczucia ;)

Dantavo Odpowiedz

Zrozum, że korzystanie z L4, gdy się tego naprawdę potrzebuje to nic złego. Tu nawet nie chodzi o ciążę, a o to, że masz wpojoną kulturę zap***dolu i masz wyrzuty sumienia, że nie pracujesz.

Tylkopoco Odpowiedz

Właśnie po to jest L4 "ciążowe", które tak naprawdę nie jest na samą ciąże tylko własnie na problemy około-ciążowe. I tak, ciąża to nie choroba ale ciało kobiece w tym okresie pracuje na 200%, przesuwają jej się organy itd... Więc daj sobie taryfę ulgową. Produkujesz człowieka, masz prawo być zmęczona i skoro masz możliwość L4, to bierz z czystym sumieniem i dbaj o siebie w tym czasie. Zdrowie twoje i twojego dziecka jest ważniejsze niż cokolwiek co robiłaś w pracy.

Powiemnie Odpowiedz

Kultura zapierdolu ma się w Polsce świetnie. Chcą byśmy rodziły na potęgę, ale w tym samym czasie ani jednego dnia nie opuściły w pracy.

Dantavo

Jak zwykle wszędzie widzisz ucisk kobiet. Kto chce? Bo z wyznania wynika ewidentnie, że to autorka nie chce iść na L4, a nie że ktoś jej tego zakazał. Więc gdzie tu ucisk? Lekarze bez problemu wystawiają L4 kobietom w ciąży.

Solange

Dantavo, z drugiej strony widząc, że ma problem i gorzej jej idzie w pracy, szef nie chciał dać jej urlopu. Wiadomo, tu ewidentnie L4 potrzebne i urlop raczej by nie pomógł na długo, ale jednak niefajnie tak odmówić urlopu w takiej sytuacji. Przecież musiał widzieć, że sobie źle radzi. Mnie by od razu na urlop wysyłali czy po L4, bo po co mam zawalać coś, jak mogę odpocząć/podleczyć się i pracować w pełni sił. Nie mówię, że to ucisk kobiet w tym wypadku, pewnie gdyby po prostu była chora albo jakiś inny człowiek to tak samo by się skończyło, nie wiązałabym tego z ciążą. Po prostu nie fajna sytuacja i tak. Braki kadrowe też trochę rozumiem, ale jestem zdania, że jak ktoś nie pomaga, to niech lepiej nie przeszkadza (i odpocznie, żeby znowu mógł pomagać).

Dantavo

@Solange bo urlop nie jest od tego. Urlop jest do wypoczynku, a jak są problemy kadrowe, to ciężko, by szef się zgodził. Autorce potrzebne jest L4 i tego nikt jej nie odmówił. Nie ma tu żadnego ucisku kobiet, czy dyskryminacji. Autorka sama dała się wkręcić w kulturę zapierdolu. Nie popadajmy w paranoję.

Tutaj sama autorka robi sobie problem.

Solange

Oczywiście, że ucisku kobiet czy dyskryminacji nie ma. Zakładam, że ta sama reakcja na prośbę o urlop spotkałaby tutaj każdego. Szef ma do tego takie podejście, a nie inne, inny szef będzie wolał zgodzić się na ten urlop, uznając, że wypoczęty pracownik jest w jego interesie.
I tak, autorka powinna była trafić na to L4; tak, sama dała się wkręcić w kulturę zapierdolu; tak, zrobiła sobie sama problem. W pełni się zgadzam.
Ale przez pewien czas autorka też myślała, że to kwestia przemęczenia, a lekiem na przemęczenie (w takim podstawowym rozumieniu) jest wypoczynek, do czego właśnie służy urlop. I w sytuacji, gdy problemem jest przemęczenie, które realnie przekłada się na wyniki w pracy, to mimo braków kadrowych lepiej na ten urlop czasem się zgodzić. Bo to tak, jakby nie tylko nie mieć pracownika, ale wręcz mieć kogoś, po kim trzeba poprawiać, co utrudnia. A autorka po prostu była w tej pracy i zawalała. Może to kwestia tego, jak jest u mnie, choć fakt, że jak taki pracownik idzie na urlop, to potem starają się łatać tą dziurę kim się da, byle tylko nie zamknąć tej filii (jak jest jednoosobowa). Tak, utrudnia to wszystkim innym, bo ktoś zostaje wyrwany ze swoich obowiązków i wciśnięty do obcej filii, gdzie mimo, że praca ta sama teoretycznie, to inna jej organizacja nie pozwala robić nic sensownego poza obsługiwaniem ludzi. Ja akurat takie zastępstwa lubię, przyczyn podawać mi się nie chce. Ale kierownicy większych filii bardzo niechętnie wydają ludzi na takie zastępstwa, a bez dobrego powodu muszą. Ale przecież czy to urlop czy L4 to zasada jest identyczna, tylko urlop wiemy, kiedy się prawdopodobnie skończy. Za to teraz mamy sezon urlopowy w wakacje, na każdej większej filii przez większość czasu brak co najmniej 1 osoby, filie jednoosobowe przez 2 tygodnie muszą być zamknięte, bo o zastępstwo ciężko, a do tego aż 2 osoby mamy chorobogenne, więc co chwilę L4, dłuższe i krótsze. Więc zastępstwa się sypią. I w tym wszystkim nie ma u mnie problemu z urlopem.

Dantavo

Skoro nie ma tu dyskryminacji kobiet, to nie rozumiem czemu wypisujesz tutaj komentarze. To co piszesz jest całkowicie poza tematem mojego komentarza. A pisanie ich pod komentarzem o braku ucisku kobiet z bardzo mocno sugeruje, że ten ucisk jest. O tym czy szef powinien się zgodzić na urlop nie możemy nic powiedzieć. Nie wiemy jaką pracę ma, nie wiemy jaki ma zespół. Możemy jedynie gdybać. U mnie teżogpbg być problem, jeśli ktoś z dnia na dzień by powiedział, że chce np. dwa wygodnie urlopu.

A żeby podkreślić jeszcze bardziej brak ucisku kobiet, warto zaznaczyć, że L4 za chorobę w trakcie ciąży jest 100% płatne.

tramwajowe Odpowiedz

Ciąża to nie choroba. Ciąża to stan anomalii fizjologicznej.
Twoje objawy mieszczą sie w normie i nie wymagają leczenia. Ale są zagrożeniem, bo nie powinnas jeździć autem. To daje Ci prawo do zadbania o siebie i o tego małego człowieka, za którego jesteś odpowiedzialna.

ArabellaStrange Odpowiedz

Ciąża to fizjologiczny stan osłabienia organizmu. Nie musisz szukać jakiejś choroby, która usprawiedliwi Twoje ogólne rozbicie. Jesteś w ciąży, źle ją znosisz, tyle. W Twoim przypadku L4 jest wręcz koniecznością, bo jeżdżąc samochodem w takim stanie jesteś zagrożeniem dla siebie, dziecka i wszystkich napotkanych po drodze ludzi. Dla uspokojenia - to minie.

Natomiast wcale się nie dziwię, że masz takie wyrzuty sumienia. Skoro wszyscy w Twoim środowisku powtarzają ten wytarty slogan, że ciąża to nie choroba, to prawdopodobnie pracujesz wśród ludzi totalnie nieempatycznych. Najazd na matki, które korzystają z L4 jest powszechny, w necie i w życiu. Ja osobiście odczuwam, że macierzyństwo jest przedstawiane jako coś problematycznego i egoistycznego (!), a kobieta, która się na to decyduje, automatycznie awansuje na roszczeniową madkę. I niesamowicie ważne, odpowiedzialne i trudne zadanie, jakim jest dostarczenie społeczeństwu nowych ludzi, zostaje przedstawione jako głupia zachcianka.

PipitaDeAlcatraz Odpowiedz

Nie sr.ać mi tu o ciążach. Brzmi po prostu jakby było zejście z narkotyków albo neuroleptyków albo niedoczynność tarczycy albo niedobór żelaza / B12/ kwasu foliowego/ D3. Brać witaminy, magnez, potas. W razie patologicznej dalszej senności brać leki aktywizujace na bazie amfy.

Moss

Dziękujemy panu doktórowi/ panu doktór za szybką diagnozę, rozumiem że bierze pan/pani pełną odpowiedzialność za swoją poradę?

Powiemnie

To troll.

Frog

@Pipita.
"Brzmi po prostu jakby było zejście z narkotyków albo neuroleptyków."
Bo właśnie tak czuje się spora część brzemiennych kobiet, przynajmniej na początku ciąży.
Czasem taki fizyczny i emocjonalny rollercoaster trwa przez całe dziewięć miesięcy, czasem nie.

(Gdybyś było w ciąży, a nie" w wyższym stanie świadomości" to może byś wiedziało.)

upadlygzyms

@Frog: Ciąża jako tryp. Naprawdę ciekawe.

Dodaj anonimowe wyznanie