#lkQiD

Sołtys mojej wsi był złodziejem. Każdy o tym wiedział, ale on miał takie plecy, że nic mu nie można było w tej kwestii zrobić. Mój dziadek go nienawidził. Na samo wspomnienie o nim tak się nakręcał, że trzeba było go uspokajać dobrą godzinę. Któregoś dnia ów sołtys załatwił sobie pilota i szybowcem podróżował po niebiosach wsi niczym król po swych włościach. Wszystkim mieszkańcom skoczył gul – drogi dziurawe, obiekty gminne w rozsypce, a on sprawia sobie bezwstydnie takie przyjemności. 
Przy śniadaniu zbulwersowany dziadek opowiadał z pasją, jaką to łajzą nie jest ten sołtys. Tak się nakręcił, że z emocji musiał przejść się po polu. Na odchodnym powiedział mi, że jak kiedyś zobaczę tę latającą gnidę, to mam mu pokazać faka.
Miałam wtedy pięć lat i nie wiem dlaczego, ale wydało mi się to przezabawne.
Dlatego kiedy tylko na niebie widziałam jakiś samolot, helikopter czy cokolwiek innego, to z przekonaniem i pasją pokazywałam środkowy palec i wyzywałam pasażerów od złodziei i łapówkarzy.

Był ostatni tydzień wakacji. Siedziałam późnym wieczorem na schodach przed domem.
Po pewnym czasie zauważyłam helikopter przelatujący tuż nad naszym podwórkiem.
Standardowo zaczęło mi odwalać. Skacząc i krzycząc jakieś głupoty, biegałam po podwórku. Jednak moją uwagę przykuł dziwny tor lotu tego helikoptera. Podczas lotu nagle się zatrzymał, zmienił zupełnie światło i po krótkiej chwili zgasł. Zaraz po to, by z niespotykaną prędkością wzbić się do góry, znowu świecąc. Po chwili znowu się pojawił, ale tym razem jakby zawisł w jednym miejscu i tak zastygł. W tym momencie złapałam na chwilę jakiegoś życiowego laga, bo otrzeźwiałam w połowie zdania mojej babci, która nagle pojawiła się obok. Widziałam ją kątem oka, jednak nie mogłam oderwać wzorku od tego światełka na niebie. Babcia kontynuowała jakieś wywody, wyzywając dziadka. Wtedy chyba jej wzrok powędrował za moim, bo przestała mówić i zastygła. Muszę jeszcze dodać, że to wszystko trwało kilka minut, a z biegiem czasu obiekt co chwilę przybliżał się nad nasze głowy, po czym zatrzymywał i znowu przybliżał.
Babcia zaciągnęła mnie za rękę do domu i kazała spać u niej w łóżku. A sama przy nim siedziała, zamiast położyć się ze mną. Szczerze, byłam przestraszona jej zachowaniem. Nigdy wcześniej nie było podobnej sytuacji.
Nie mam pojęcia do tej pory, co to było. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale z całą pewnością to nie helikopter.
Babcia od tamtego czasu nigdy nie wróciła do tamtego wydarzenia. Kiedy następnego dnia wrócił dziadek i zaczęłam mu to opowiadać, babcia powiedziała, że wydawało mi się i wymyślam. Do tej pory utrzymuje teorię, że nic takiego się nie wydarzyło i coś sobie wymyśliłam, bo byłam wtedy mała. A ja wszystko dokładnie pamiętam i za cholerę nie wiem, czy to było jakieś ufo, czy może wojsko?
karlitoska Odpowiedz

Babcia pewnie też nie wiedziała co to i wolała utrzymywać, że konfabulowałaś niż pozwolić Ci gadać dziwne historie, żeby ludzie nie zrobili z Ciebie wariata. Chociaż helikoptery akurat też mogą zwisać, więc takie manewry są możliwe w ich przypadku i może rzeczywiście to po prostu ten sołtys :)

ArabellaStrange Odpowiedz

A tego sołtysa w końcu ludzie pogonili?

HansVanDanz Odpowiedz

A sołtys te drugi z to własnych pieniędzy miał robić? Ta funkcja nie ma żadnej wiedzy, może u wójta składać wnioski.
A że wykupił lot, jego sprawa jak wydaje pieniądze.

Dodaj anonimowe wyznanie